"Dersu Uzała" dostał Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny, było amerykańskim dawaniem d**y Związkowi Radzieckiemu, efekt ugodowej polityki Geralda Forda. "Ziemia obiecana" to kino absolutnie najwyższych lotów, a ówczesny zwycięzca, czyli "Lot nad kukułczym gniazdem" (bezapelacyjnie arcydzieło!) jest, moim prywatnym zdaniem ... płytszy.