Moment, w którym Zula, śpiewając ,,Dwa serduszka" orientuje się, że Wiktora nie ma już wśród publiczności. Chwila, gdy uśmiech znika z jej twarzy, a sama Zula kontynuując śpiew, spuszcza wzrok, odebrała mi dech w piersiach. Mistrzowskie wykorzystanie utworu i rewelacyjna gra pani Kulig.