Podobno to 'historia wielkiej miłości', jakiej miłości? Denerwująca Kulig, jeszcze bardziej denerwująca muzyka i snujący się wątek o niczym.
Za dużo ludowych zaśpiewów, "przeludowiony" czas, nie wiadomo po co. Drażni ucho, odsuwa od niby akcji, od tematu relacji bohaterów. A ich relacja w ogóle się nie klei i nie wciąga emocjonalnie widza, właściwie jest mu zupełnie obojętna jak bohaterowie filmu. Włącza się 'tumiwisizm' i ziewanie.
Czarno-białe zdjęcia, takie niby art. nie pasują tutaj, jak muzyka. Nie denerwują, ale nie ratują beznadziejnej już sytuacji. Tyle, że twarze aktorów wyglądają lepiej w czarno-białym niż w kolorze - jak każdego u fotografa.
:(((
Przereklamowany.