Film doskonały. Najlepszy polski film dotąd nakręcony. A miłość mężczyzny do kobiety wzruszyła mnie bardzo. Chyba czegoś tak dobrze pokazanego o zagranego dotąd u nas nie było. Naprawdę bez ściemy spodziewałam się dużo po tym filmie, ale to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Najbardziej chyba cenię P. P. za to, że czy w "Idzie", czy w "Zimnej wojnie" nie daje wszystkiego widzowi jak krowie na rowie. Używa metafor,niedopowiedzeń, domysłów. Po tym ja poznaję, że reżyser szanuje widza, dla którego tworzy. Do tego jeszcze ta dedykacja: moim rodzicom i ten mały Piotruś pod koniec. Ja się popłakałam. Dziękuję za ten film.
A w którym momencie Wiktor manipulował Zulą? Przecież od momentu ucieczki do samego końca gościem rządziła miłość. A że do famme fatalle... Jego pech
Hahah no manipuluje, manipuluje, ale ani słowem o niej nie wspomniałam. Mnie zachwyciła bezgraniczna miłość Wiktora do Zuli :)
1. Twierdzenie, że to najlepszy polski film to jakieś fenomenalne nadużycie.
2. "Najbardziej chyba cenię P. P. za to, że czy w "Idzie", czy w "Zimnej wojnie" nie daje wszystkiego widzowi jak krowie na rowie. Używa metafor,niedopowiedzeń, domysłów."
I dlatego postać grana przez Kuleszę, musi powiedzieć Wiktorowi, czyli nam, że Zula jest cwana - sami byśmy się nie domyślili.
A w ramach niedopowiedzeń mówi z kim i ile razy spała. Nie będę nawet prosić o przykłady metafor. W tym filmie wszystko, poza muzyką, jest dosłowne.