Interesująca była gra aktorska i tło historyczne. Ale też nie do końca, bo ono niewiele zmienia, nie jest żadną przeszkodą - bohaterowie, a przynajmniej jedno z nich - do miłości w ogóle nie dojrzało.
Och, no tak. Bo wszyscy zawsze są tacy dojrzali w miłości. Szczególnie tacy byli nasi dziadkowie, rodzice w niesamowicie lekkich i prostych latach 50. ubiegłego wieku...
Dlatego chciałam zobaczyć ten film - ze względu na moment historyczny, w którym dzieje się akcja. I na tym polega rozczarowanie, bo mam wrażenie, że gdyby rzecz działa się w wolnym świecie to historia bohaterów potoczyłaby się tak samo. To nie kwestia "epoki", a ich (nie)dojrzałości właśnie.
Rozumiem że ty nigdy, będąc zakochana, nie zrobiłaś głupot? Nie poniosły Cię emocje? Nigdy nie miałaś wątpliwości tak jak bohaterka, prosta dziewka ze wsi w której na amen zakochał się "burżuj"? Czy to że Zula wyszła za Kaczmarka aby w jedyny sposób uratować Wiktora też nazywasz niedojrzałością? Jeśli żyjesz w świecie prostych, nieskomplikowanych związków i relacji międzyludzkich to, cóż, żyj w nim dalej.