Powinni dawać medal za pooglądanie tego filmu w całości. Pierwszy raz od dawna odliczałem minuty do końca.
Tragicznie przesadzone efekty specjalne sprawiły, że ten film jest tak żałosny, że w dzień zasłaniam rolety żeby do
pokoju nie wpadło Zimne światło dnia.
Ocena 3/10, nie polecam.
Zwyczajnie słaby. Gdyby chociaż obcy zeżarł Ripley... Tylko przystojny główny bohater trochę ten film ratuje.
Film zapowiadał się całkiem nieźle tym bardziej że gra Bruce Willis, niestety mimo że dużo się
dzieje... rozczarowałam się.
B. Willis gra niezbyt długo, a jego filmowy syn Will zostaje jednym z głównych bohaterów.
Facet który na początku jest słaby i taki biedny ... nagle zaczyna być twardy i nie robi na nim...
Już po 5 minutach byłem pewny że to będzie gniot .Od razu przewidziałem ze nieśmiertelny
Brucc zginie i ze ich porwą jak tylko pojawiła się motorówka!!
gniot przewidywalny po 5 minutach!! Gdy się robi gniota to się zatrudnia gwiazdę tylko na
początku filmu by było wielkie nazwisko na plakacie.zatrudnili młodego...
Ale wspomagalem się graniem w Pou'a. Willis na przynete szybko zszedł ze sceny i reszta ekipy musiała ciągnąć ten projekt. Z niesmakiem patrzyłem na rolę Weaver. Aktorka z takim potencjałem gra tak papierowa role. Nie było szału ale też nie był to totalna kaszana. Film do zapomnienia w minutę po seansie.
Tra ta ta ta ta, bum, łysy Łylis (tylko na podpuchę, żeby przyciągnąć widza nazwiskiem), CIA, terroryści, bang bang, ponura Sigourney (stoczyła się kobieta), łubudu, i ON. Skatowali go - ucieka, zastrzelili go - wstał, spadł z dachu na bruk - już się gramoli i dalej, wyp...lił się na motorze - tylko się otrzepał, znowu...
więcej