Mimo, że odszedłem od religii, jakoś ciągnie mnie do właśnie takich produkcji, jak "Zjadacz Grzechów". Mroczne thrillery religijne to naprawdę fajna sprawa. Dlatego tego obrazu opuścić nie mogłem.
Byłaby "dziesiątka", gdyby nie pare drobnych fabularnych głupot i absurdów. Jednak, w kontekście całej produkcji, rozgrzeszam za te rzeczy, które i tak nie wpływają mocno na seans.