Zaczyna się dosyć ciekawie, a sam pomysł jest naprawdę ciekawy i intrygujący. Film klimatem trochę nawiązuje do "Stygmat" czy "Egzorcysty", ale niestety okazuje się, że to nie jest ten sam pułap. Za dużo w tym filmie jest pogmatwanych i bezsensownych wątków, niepotrzebnych dłużyzn, człowiek gubi się w tym wszystkim- i obraz zwyczajnie zaczyna męczyć. Można oglądnąć, ale nie należy, mimo intrygującego tytułu, oczekiwać czegoś nadzwyczajnego. Trochę dziwi mnie to, że film został uznany przez jakieś tam wydawnictwo za najbardziej antykatolicki film wszechczasów. Nie da się ukryć, że trochę "obrywa się" w nim chrześcijaństwu, ale widziałem już - przynajmniej w moim odczuciu - filmy bardziej zasługujące na ten tytuł, na przykład wspomniane przeze mnie "Stygmaty", a najbardziej to chyba "Ostatnie kuszenie Chrystusa", choć nawet "Dogmę" można uznać za bardziej heretycką od obrazu przeze mnie omawianego.