"Zlodowacenie" od dzisiaj jest jednym z moich ulubionych filmów. Wszystko było jak być
powinno. Świetna gra aktorska, fantastyczna trzymająca w napięciu muzyka, nietuzinkowe
efekty specjalne, no - i oczywiście - niezbyt zawiła, acz zaskakująca swoją prostotą, fabuła.
Najlepsze sceny, które utkwiły mi w pamięci, to ludzie (a raczej same twarze) zamarzający w
pół sekundy z powodu bliskości lodowca, saperzy podkładający ładunki i wszystkie sceny
wybuchów. Podobało mi się również, kiedy chłopak namierzał telefon siostry swoim
telefonem, zgubił go przecznicę od miejsca, w którym siedziała dziewczyna i nie miał już
pojęcia, gdzie mogła się schować.
Film trzymający w napięciu, dla ludzi o mocnych nerwach.
Nie wiecie, czy nie będą tego grali w jakimś kinie w najbliższym czasie?