Założenie było takie- oglądamy jak po raz kolejny mamy wszyscy zginąć, czyli nie myślimy, patrzymy na efekty, drzemy łacha z scenariusza i "entelygentnych dialogów". Film się zaczyna... po 5 min ja zaczynam się wiercić i stwierdzam, że zaczyna mnie drażnić już pierwsza scena tak, że zaczynam czuć agresję a nie rozbawienie. Później było tylko gorzej, syn z miną przygłupa, matka z rozwianą grzywką i 2 m sztucznych włosów, bomba z amoniaku, oblodzony samolot a już scena finałowaaaa (spoiler) spytałam się o ile mąż się zakłada, że lodowiec ominie głowe statuy- nawet nie przyjął zakładu... Ocena mówi sama za siebie. Po filmie weszłam na filmweb, i z ciekawością kliknęłam na link asylum. Nooooo powiem wam, że z niecierpliwością czekam na film "rekin o dwóch głowach"