PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=632419}

Zniewolony. 12 Years a Slave

12 Years a Slave
2013
7,5 153 tys. ocen
7,5 10 1 152780
7,1 71 krytyków
Zniewolony. 12 Years a Slave
powrót do forum filmu Zniewolony. 12 Years a Slave

Oscara pewno dostanie ze względu na poprawność polityczną, ale jest naprawdę średni.

ocenił(a) film na 9
lewin123

Filmu jeszcze nie oglądałam, ale czytałam wspomnienia Northupa, więc historię znam. Jedno, co mnie intryguje, to jakie były te dziesiątki filmów, które opowiadają historię wolnego czarnego człowieka, uprowadzonego i sprzedanego do niewoli? Bo jak Boga kocham, że nie kojarzę. Hell, jak mi ktoś wymieni dziesięć filmów o niewolnictwie, gdzie historia opowiedziana jest z perspektywy niewolnika (a nie takich, gdzie się temat przewija w tle, jak w "Przeminęło z wiatrem"), to będę pod wrażeniem.
W stu procentach popieram Sqrchybyka - to nie jest film pod Akademię, bo ich ostatnie wybory jasno pokazują, że (z małymi wyjątkami) lubią oglądać filmy ładne, miłe, podnoszące na duchu. W żadnym razie o jakimś polowaniu na Bin Ladena na przykład, bo po co komu moralna dwuznaczność w kinie. Poza tym faktycznie, tropienie wszędzie przejawów poprawności politycznej stało się ulubioną rozrywką filmwebowiczów od jakiegoś czasu, z tego co widzę.

użytkownik usunięty
morven

Na marginesie 'Przeminęło z wiatrem' to dopiero mijało się z prawdą ;))

przeciwnie - tam pokazane były przeciętne relacje między właścicielami i niewolnikami, gdzie właściciele nie byli jakimiś psychopatami a uczciwymi ludźmi, którzy w następnym pokoleniu pewnie sami zaczęliby wyzwalać murzynów i to bez wojny. Dokładnie jest to napisane w książce.

ocenił(a) film na 5
morven

O ile się nie mylę - i o dziwo ten fakt, może stanowić dla ciebie wstrząs - ale murzyni nie są rdzenną ludnością ameryki. Ktoś zatem ich przez ten ocean przewiózł. Jak sądzę przed transportem byli ludźmi wolnymi. Zatem - znaczna część filmów o niewolnictwie mówi o porwaniu wolnych ludzi i sprzedaniu ich w niewolę (np. Amistad). Co więcej nie tylko filmy o murzynach dotyczą tematyki osób wolnych a następnie porwanych czy sprzedanych (Niewolnica, Ben Hur, Gladiator, Spartakus, Misja, ...).


" to nie jest film pod Akademię, (...) bo po co komu moralna dwuznaczność w kinie. P"
To może spójrz jaki film dostał Oscara np. w 1990 r.

Chcesz coś jeszcze od siebie dodać?

ocenił(a) film na 9
rock79

Twój post, aczkolwiek jest to ciekawy punkt widzenia i niewątpliwie trafny, nie do końca stanowi odpowiedź na moje pytanie. Okej, może nieprecyzyjnie je sformułowałam. Mówisz o znacznej części filmów o niewolnictwie (trzymajmy się tu tematu czarnoskórych niewolników w USA, dobrze? Nie redukuję problemu niewolnictwa wyłącznie do czarnych, ale po prostu tego dotyczy ten film i tego dotyczył mój post. So bear with me.). Intryguje mnie, co to za znaczna część? "Np. Amistad" mi nie wystarczy. Doceniam, że jest taki film, ale z tego, co wiem, jest to jedna z niewielu popularnych produkcji, których głównym tematem jest niewolnictwo czy też niewolnik jest głównym bohaterem. Był "Amistad", był miniserial "Roots" w latach siedemdziesiątych, "Django" w zeszłym roku. Okej, to już trzy. Tymczasem wszędzie słyszę o jakiś mitycznych "dziesiątkach filmów o niewolnictwie". Naprawdę?

Dodam od siebie, że dosyć nieelegancko jest cytować w ten sposób czyjeś słowa. Po pierwsze, miałam na myśli - zgodnie z tym, co napisałam - ostatnie lata, kiedy Oscara dostaje najczęściej film, który najbardziej "daje się lubić"; rozumiem także, że są od tego wyjątki ("No Country..." na przykład). Pomijając ten fakt, to jeśli mówisz o "Tańczącym z Wilkami", to nie odniosę się do tego, bo filmu nie widziałam.

Jako że brak nam kultury osobistej i życzliwości w tym kraju i na tym portalu, życzę udanego wieczoru :)

ocenił(a) film na 5
morven

Chciałeś przykładów filmu o niewolnikach, które spełniałyby wskazane przez Ciebie warunki, to dostałeś. Teraz zawężasz pole? Niezupełnie rozumiem jakie znaczenie ma fakt, z jakiego kraju pochodzi film, w kontekście jego wtórności. Ale skoro się upierasz przy filmie amerykańskim - proszę bardzo: serial Północ-Południe. Czy teraz będziesz wymagał abym podał tytuł filmu w którym bohater jest czarny, gra na skrzypcach, ma żonę i dwójkę dzieci, proponują mu pracę w cyrku, porywają i pracuje przez kilka lat na trzech farmach i dziennie zbiera ok 160 funtów bawełny, bo tylko taki uznasz za podobny?

Nie moją winą jest, że nie widziałeś "Tańczącego z wilkami". Nie wiedziałem, że miałem podać tytuł filmu, który widziałeś.

ocenił(a) film na 9
rock79

W tej sytuacji mogę Cię tylko poprosić, żebyś przeczytał jeszcze raz dwa moje posty, bo Twoja odpowiedź wskazuje, że coś Ci w nich umknęło (a nawet kilka rzeczy). Zwłaszcza jeśli podajesz przykład serialu "Północ - Południe".
Zauważ, że nie mówię nic o Twojej winie - po prostu na marginesie dodałam, że nie odniosę się do tego akurat przykładu, bo nie widziałam filmu. Ot, zwykła informacja, nie potrzeba na nią reagować tak obronnie.
Na koniec muszę powiedzieć, że smuci mnie i boli fakt, że uparcie zwracasz się do mnie w rodzaju męskim, chociaż czytając moje posty bez trudu można się zorientować, żem kobieta. Boli mnie taki brak szacunku do rozmówcy. Mimo tego, nadal pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
morven

Słaba płeć...jasne...Trzeba być twardym a nie miętkim. Nie maż się.

ocenił(a) film na 9
rock79

:D

ocenił(a) film na 5
morven

Można? Można.

ocenił(a) film na 5
morven

Pozwolę się wtrącić.
Nie będę wymieniać "dziesiątek filmów". Odniosę się tylko do tego, że jest to film nominowany do Oskara, a to moim skromnym zdaniem do czegoś zobowiązuje. Do czegoś nowego, świeżego, wybitnego.
Jeśli już o tym mowa, to z tej samej półki mamy Django Tarantino - film o niewolnictwie opowiedziany z perspektywy niewolnika, ale opowiedziany w taki sposób, w jaki nikt przedtem takiej historii nie opowiadał. Tak samo, jak Życie jest piękne" opowiadało w zupełnie inny sposób o Holocauście, które w "dziesiątkach filmów" (nie proś mnie o wymienianie co najmniej dwudziestu hehe) jest opowiadane w identyczny, sztampowy, rzewny, melodramatyczny i poprawny politycznie sposób.
Ta kaszana - 12 years.... jest opowiedziana w sposób sztampowy, rzewny, melodramatyczny, "poprawny politycznie" właśnie. Nic w tym filmie nowego, czego bym w kinie nie widział od czasów serialu "Północ-Południe". I o to chyba chodziło autorowi tematu, jak mniemam, odnieś się więc człowieku do meritum, a nie do niefortunnego sformułowania "dziesiątki filmów".
To nie jest film na miarę tej nagrody i tyle.

ocenił(a) film na 9
zatracony

Tak jak mówię, nie będę się odnosić do filmu, bo go nie widziałam. Jak najbardziej przyjmuję Twój punkt widzenia, bo każdy ma prawo do oceny filmu po swojemu. Czas pokaże, czy będę mogła się zgodzić, czy będę protestować ;)
Bardzo dobrze, że zwróciłeś na to uwagę - wypowiedziałam się na ten temat, bo według mnie to nie jest tylko "niefortunne sformułowanie", to jest często główny argument na poparcie tezy, że ten film jest wtórny. Muszę protestować, kiedy widzę powtarzające się sformułowania, że takich filmów są dziesiątki, bo w mojej ocenie to nieprawda. Poza tym jest też kwestia, na którą zwrócił uwagę Sqrchybyk - że to prawdziwa historia, więc sama fabuła jest po prostu oparta na faktach. Więc według mnie, skoro nie ma wielu podobnych filmów, a ten opowiada prawdziwą historię, to kwestia wtórności dotyczyć może właściwie tylko środków filmowych.
Być może problem wynika tutaj też z tego, z jakim nastawieniem podchodzimy do filmów i czego od nich oczekujemy. Mówisz o "Django" i o tym, że opowiada "taką historię" w sposób, jaki nikt jej wcześniej nie opowiadał. Być może czepiam się tu sformułowania, ale takie wrażenie odniosłam z Twojej wypowiedzi o "Django" i "Życie jest piękne". Ja szukam w kinie wielu, wielu, WIELU historii, a nie egzemplikifacji jakiejś jednej opowieści - "opowieści o niewolniku", "opowieści o Holocauście", "opowieści o gangsterze", i tak dalej. Staram się patrzeć na film, który opowiada nie "taką historię", tylko "TĘ historię". Jeśli opowieść mnie wciągnie i znajdę w filmie coś, co mnie zafascynuje lub zachwyci, to nie mam problemu z oglądaniem kolejnego filmu o II wojnie światowej.
Być może ten film w ogóle mi się nie spodoba, ale nie zmienia to głównego wątku moich wynurzeń ;) Jak mówię, jak najbardziej przyjmuję Twoje zdanie. Pozdrawiam ;)

lewin123

Podasz przykład innego filmu o niewolnictwie przedstawionego w podobny sposób?

ocenił(a) film na 5
NickError

Przeczytaj post wyżej, to się dowiesz.

rock79

No tak, podałeś tylko "Amistad". Ale to dramat sądowy o niewolnictwie. Mając na myśli podobny sposób, mam na myśli przedstawienie codziennego życia niewolników, nie Murzyna jeżdżącego po Ameryce i polującego na białych czy amerykańskich polityków kłócących się o słuszność niewolnictwa.

ocenił(a) film na 5
NickError

Podałem znacznie więcej tytułów...

rock79

Jak "Gladiator" i "Ben-Hur", ale nie wiem, jak można je wrzucać do jednego worka ze "Zniewolonym". To jakby powiedzieć, że "Katyń" i "Tańczący z Wilkami" opowiadają w zasadzie tą samą historię.
"Północ-Południe" to telewizja, ale już nie będę wybrzydzał.

ocenił(a) film na 5
NickError

Czym przytoczone przeze mnie filmy się tak na dobrą sprawę różnią?

rock79

Tematem? Jeden opowiada o Starożytnym Rzymie i na dobrą sprawę i nie zajmuje się kwestią niewolnictwa jako problemem społecznym, tylko jest filmem przygodowym z niewolnictwem w tle, a drugi o niewolnictwie w XIX-wiecznej Ameryce.

ocenił(a) film na 5
NickError

No i co z tego? Akurat temat jest bliźniaczy. Czy dla człowieka pozbawionego wolności ma znaczenie gdzie jest traktowany jak przedmiot?

ocenił(a) film na 9
rock79

Doskonałe. To pytanie byłoby wręcz filozoficzne, gdyby nie jego absurdalny kontekst.

ocenił(a) film na 5
morven

Absurdalny? Czym się różniła sytuacja niewolnika w Rzymie i w USA? W obu przypadkach byli traktowani jak instrumentum vocale. Tym, że w USA niewolnicy zbierali trzcinę? Oba filmy mają ten sam motyw przewodni: bohaterowie wiodą szczęśliwe życie, robią to w czym czują się najlepiej, są ojcami i mężami. Pewnego dnia cały ich świat się wali. Tracą wolność i muszą umieć odszukać się w nowej rzeczywistości by przetrwać i liczyć na to, że uda się wrócić. Doszukiwanie się różnic w postaci epoki, pochodzenia czy numeru buta to jest dopiero absurd.

ocenił(a) film na 9
rock79

Och tak, niewątpliwie. Podobieństwa istnieją. Aczkolwiek ja zawsze preferowałam podejście emic, nie etic. Może stąd moje obsesyjne dążenie do tego, aby różne historie ludzkie wciąż były opowiadane.
Absurd odkryłam, gdy pomyślałam sobie takie zdanie: "Wtórność 'Zniewolonego' wynika z tego, że wcześniej powstał już 'Ben Hur' ".

ocenił(a) film na 5
morven

Moja rada: nie myśl sobie takiego zdania.

ocenił(a) film na 9
rock79

Na koniec powtórzę: :D

ocenił(a) film na 5
morven

Skoro musisz...

ocenił(a) film na 9
rock79

"Oba filmy mają ten sam motyw przewodni: bohaterowie wiodą szczęśliwe życie, robią to w czym czują się najlepiej, są ojcami i mężami. Pewnego dnia cały ich świat się wali. Tracą wolność i muszą umieć odszukać się w nowej rzeczywistości by przetrwać i liczyć na to, że uda się wrócić"
Piszesz o Funny Game czy o jakimś innym filmie?

ocenił(a) film na 5
musimisie

O Gumisiach.

rock79

To czemu oceniłeś tak wysoko "Pasję". Tylko nie pisz, że to pierwszy film o ukrzyżowaniu.

ocenił(a) film na 5
NickError

Ze względu na sposób przedstawienia historii, ze względu na dramatyzm, grę aktorską, niespotykany realizm, środki techniczne etc. Właśnie dlatego.

rock79

Ale to wtórny temat, wałkowany już od początku zeszłego stulecia. To nawet nie kolejna historia biblijna, tylko kolejny film o Pasji. Takich filmów były dosłownie tysiące. A twój zarzut odnośnie "Zniewolonego" (jedyny, jaki przytoczyłeś), dotyczy jego wtórności. Dostrzegam hipokryzję.

ocenił(a) film na 5
NickError

Wtórność rzuca się w oczy przede wszystkim. Ale film może być ponadto zrobiony w sposób wybitny, nieszablonowy. Ilość tematów jest z natury ograniczona ale środki przekazu są znacznie szersze. Czy taki Pluton był pierwszym filmem o wojnie? Czy Człowiek z blizną pierwszym filmem o gangsterach? Poruszony temat to jedno ale sposób jego przedstawienia to już zupełnie inna sprawa. W Zniewolonym nie ma nic odkrywczego: nawet aktorstwo, które mogło być zdecydowanym atutem filmu nim nie jest. Sama opowieść też jest miałka; to już w takim Django było więcej dramatyzmu.

rock79

Całkiem miło się dyskutowało, ale na Canal+ nowa "Szklana pułapka", a ja chcę zobaczyć, czy serio taka lipna.

NickError

Niewolnica Isaura :-)

ocenił(a) film na 7
lewin123

Film sam w sobie może nie jest najgorszy ale myślę, że Czarni kręcą też te filmy ze względu na to, że cały czas walczą o odszkodowania od Rządu amerykańskiego tak jak np. Żydzi walczą o odszkodowania od Polaków. Poza tym to niekiepska propaganda.

ocenił(a) film na 5
Kasica_9

A chyba stwierdzono, że współcześni biali nie są odpowiedzialni za swoich przodków, więc raczej odszkodowań nie uzyskają.
Jak dla mnie kiepska propaganda, bo bardzo lajtowo przedstawiono niewolnictwo. [UWAGA SPOILERY]

ocenił(a) film na 7
Safo

Wiadomo ,że Rząd będzie się bronił przed wypłatą odszkodowań, natomiast ciągle wpływają nowe pozwy, a Czarni cały czas się domagają odszkodowań.

ocenił(a) film na 5
Kasica_9

Mogą wpływać, ale od kogo chcą odszkodowania? Większość plantacji chyba już nie istnieje albo jest w rękach niespokrewnionych. A rządy poszczególnych stanów czy potomkowie mogą się bronić tym, że prawa nie łamano, więc za co karać...?

ocenił(a) film na 5
Safo

[urwało mi po wpisaniu - spojlery]

Nie wiem, jak jest w książce, ale film kompletnie niewiarygodny. Niewolnik pobił białego - inny biały staje z bronią w jego obronie, gdy chcą go powiesić. Na wiki lepiej to opisali niż ukazano w filmie. Pobity był częściowym właścicielem Northupa, bo nie zapłacił za niego całej ceny i jego pracownik przypomniał mu tylko o tej kwocie, którą musiałby od razu zwrócić pierwszemu właścicielowi Northupa. Jakby rzeczywiście mierzył do swojego szefa z broni w obronie czarnego, to długo by nie pożył na Południu.
Northup zostaje znowu oddany za długi do niby "łamacza cz)rn_chów", Eppsa, gdzie mu pyskuje - i zero reakcji ze strony "łamacza". Epps ukazany jako tak szaleńczo zadurzony w Patsey, że nic więcej go raczej nie interesuje. Ta w nocy gwałcona, duszona etc. - niby chce by Northup ją zabił, ale w dzień jakby nic łazi w odwiedziny do przyjaciółki, która niby jest żoną jakiegoś innego białego plantatora - nie boi się, że ktoś ją złapie, że sobie spaceruje bez znaku, a jak Epps się złości z zazdrości o drugiego plantatora, to ona oburzona, że przecież niedziela - ma PRAWO odwiedzić przyjaciółkę i wyrzuca mu jak jego żona źle go traktuje. Epps na to, że na niego wrzeszczy specjalnie nie reaguje, poza zazdrością nic nie widzi. Gdyby nie to, że jej nie uwierzył, że nie sypia z drugim plantatorem, pewnie w ogóle by nie zareagował na jej zachowanie. Tak naprawdę Patsey, jak nie przy pierwszej to pewnie przy drugiej wycieczce by ją złapali łowcy niewolników jako uciekinierkę i powiesili na drzewie.

ocenił(a) film na 5
Safo

[SPOJLERY]
Wcześniej Epps zazdrosny o Northupa - pokłócili się, pobili, w błotku pow_lali - zero reakcji innych pracowników plantacji, tylko żona Eppsa wyszła z domu, ale też nie była oburzona, że niewolnik rzucił się na pana, jakby to nie było nic nadzwyczajnego, tylko zdenerwowana na męża, że myśli ciągle o innej.
Zagrane też nie było jakoś specjalnie - jak Northup pierwszy raz dostał razy za to, że za mało zebrał na plantacji u Eppsa, pomijam już, że biały mu obmywał rany, ale taki twardziel, że nawet nie jęknął, nie drgnął, głos nie zadrżał - ot, dyskusję prowadził. A, i potem Epps osobiście wyciąga Northupa z jego leża, opowiada, że dowiedział się, że planuje uciec, umie pisać etc. - i wierzy niewolnikowi, nie białemu. Nijak ma się to wszystko do realiów. Jakby Northup zachowywał się tak, jak przedstawiono w filmie, roku by nie przeżył.
Nie wiem, czy to film na całej linii położono, czy Northup tak pokoloryzował wspomnienia.

ocenił(a) film na 5
Safo

[SPOJLERY]
Jedyną ciekawą i wiarygodną postacią była żona pierwszego plantatora. Wychowana na damę, pełną współczucia, więc jak mąż mówi, że zakupionej niewolnicy odebrano dzieci - wzrusza się - "Oj, biedactwo", pociesza - "Szybko zapomnisz" - i to jest wiarygodne traktowanie niewolnika - z sercem, w końcu jest dobrym człowiekiem, a przynajmniej za takiego się uważa, ale nie jak równego sobie, nie jak człowieka - prędzej jak s_kę czy kotkę, po których oczekuje się, że nie popadną w depresję po odebraniu młodych. A skoro niewolnica jest wybrakowana, ciągle rozpacza, co jest irytujące, bo nawet słowa Bożego wysłuchać nie można, to trzeba się jej pozbyć. Zabrakło tego realizmu u mężczyzn.

lewin123

film sredni i tyle.

ocenił(a) film na 6
lewin123

Film zdecydowanie do obejrzenia, ale rzeczywiście nic niezwykłego. Za to twierdzenie, że takich filmów było dziesiątki to po prostu nieprawda.
Salomona znamy z ~2 scen zanim wpada w niewole i niewiele o nim wiemy. Nie znam go, nie wiem co to za człowiek i jego los mnie nie specjalnie obchodzi. Teatralna i nieśmiała scena biczowania w Roots (serial tv) ma dużo większy ładunek emocjonalny, niż ta pełna pękającej na zbliżeniach skóry w Zniewolonym, bo Kuntę znamy i rozumiemy jego walkę o zachowanie tożsamości. Tymczasem Salomon jest nam w zasadzie obcy, problem jeszcze potęguje jego "kamuflaż niewolnika" i tylko oglądamy bez zaangażowania jak "jakiś typ obskakuje wp***dol". Podobnie np. w Pianiście poznajemy dobrze bohatera, zanim jego świat się wali. Tego pierwszego aktu bardzo IMO tutaj zabrakło. Nie dziwię się więc specjalnie temu całemu hejtowi, kiedy średni film zbiera laury za swój odważny temat.
No ale właśnie odważny! Dokładnie dlatego, że takich filmów nie ma za dużo. Holocaust obrobiony ze wszystkich stron, gladiatorzy do znudzenia, ale nikt nie lubi się bić we własne piersi i dlatego czarnego niewolnictwa w kinie amerykańskim za dużo nie zobaczymy. Wiem to, bo po Django zrobiłem sobie (a właściwie próbowałem) tematyczny tydzień z niewolnictwem w kinie i odkryłem, że jak Amistad widziałem, to nic specjalnie mi już nie zostało. Zmuszony więc byłem oglądać filmy delikatnie mówiąc nieciekawe typu Mandingo czy Cobra Verde (ten ostatni był wręcz niezamierzenie śmieszny, czego już po tytule można się domyślać).
Porównywanie natomiast filmów o starożytnym Rzymie ze Zniewolonym to jakaś pomyłka. Równie dobrze można powiedzieć, że Troja i Szeregowiec Rayan to filmy o tym samym, bo tu wojna i tam wojna. Rzymscy niewolnicy bywali naukowcami i mędrcami cieszącymi się wysoką pozycją i zajmującymi się edukacją rzymskich elit. Mogli być bogatymi biznesmenami z własnymi firmami, którymi zarządzali wedle własnej woli (tzw. peculium) i pełnić szereg istotnych funkcji społecznych. Niewolnicy osmańscy i chińscy zostawali admirałami, generałami, czasem nawet przejmując władzę nad całym imperium (technicznie nigdy nie odzyskując wolności). Natomiast niewolnictwo amerykańskie jest unikalnym (no może z wyłączeniem niewolnictwa arabskiego) połączeniem tzw. chattel slavery z rasizmem, gdzie każdy widzi po kolorze twojej skóry do której z 'kast' należysz i wszelka aspiracja do podniesienia statusu jest przestępstwem.

zynmu

Nikt nie neguje problemu niewolnictwa, tego ,że film jest oparty na faktach i, że to z czym musieli borykać się afroamerykanie w ówczesnych czasach zasługuje na potępienie (co najmniej). Patrząc jednak na sam film i odrzucając na moment uczucia jakie nami kierują ze względu na przedstawioną historię,trzeba stwierdzić ,że nie porywa. Tak jak sporo osób stwierdziło powyżej; historia jakich wiele. Zakończenie,przewidywalne i do tego mało wartka akcja (film spokojnie można byłoby skrócić z zachowaniem spójności i sensu). Co do Oscara, faktycznie może go dostać za poprawność polityczną i głębokie przesłanie ,ale wg mnie na nagrodę akademii nie zasługuje, biorąc pod uwagę konkurencję. Tylko proszę, zanim oskarżycie mnie przedwcześnie o rasizm i brak uczuć przeczytajcie dwa razy mój komentarz...