"Najlepszy film w roku 2014" - czarny humor^^
mieć murzyna to był luksus, pewnie zdażali się popaprańcy którzy nie szanowali tego luksusu...podejrzewam, że spora mniejszość. Ciekawe jak szybko nastanie sytuacja, że oscary zaczną dostawać filmy o dyskryminacji białych ;). Ogólnie film nudny.
Tak samo nie mogłem się nadziwić po obejrzeniu tego rzekomego "arcydzieła".
Nuda jak flaki z olejem, totalnie nijaki główny bohater przez niemal cały film przybijający deski albo zbierający bawełnę.
Fassbender kradnie cały film, a i tak nie wspiął się na oscarowe wyżyny aktorstwa, co również świadczy o tym filmie.
No a Oscar dla nikomu nieznanej Nyong'o za kilka scen biczowania, prania po japie i gwałtu to już w ogóle żenada.
No ale film o czarnych to Oscar, nominowana czarna to też Oscar.
I pomyśleć że w tym samym roku ukazały się też "Wilk z Wall Street" a przede wszystkim "Witaj w klubie"...
Czytam was i zastanawiam się, czy wszyscy tu mówią serio, czy tworzą jakiegoś wspólnego, zbiorowego trolla. Patrzenie na scenariusz, aktorów, fabułę i cały film przez pryzmat tego, że dotyczy Afroamerykanów i dopatrywanie się jedynie poprawności politycznej w dobrych opiniach o Zniewolonym to ignorancja i jakaś lekka paranoja. Film nie opowiada tylko o niewolnictwie w USA. To nie jest dwugodzinne dzieło, które każe nam po prostu patrzeć, jak biali biją czarnych i mamy czuć się w związku z tym źle. To jest wielopoziomowe dzieło, które może być interpretowane i odbierane przez każdego w inny sposób. Ja na przykład widzę ten film jako opowieść o zniewoleniu ogólnie. O tym, czym dla ludzi jest wolność, jaką ma dla nas wartość. Co człowiek zrobi, jeżeli pojawia się przed nim wizja spędzenia całego życia w kajdanach. Film nie pokazuje nam jedynie zniewolenia fizycznego, jakie dotknęło między innymi głównego bohatera. Mamy przedstawioną postać plantatora, który jest zniewolony psychicznie - przez swój alkoholizm, niezdrowe żądze i pragnienie władzy, sprzedawcę, który jest owładnięty rządzą wzbogacenia się i zatracił przez to tak naprawdę człowieczeństwo. Jest też Ford, który miał związane ręce, gdy chciał pomóc Solomonowi, ponieważ jego działania były ograniczone przez dług - kolejny przykład zniewolenia.
Może sobie być wielopoziomowe co nie zmienia faktu, że jest filmem średnim z jedną wybitną składową w postaci Fassbendera. Był pewniakiem w kategorii najlepszy film nie wiadomo za co (skoro w nominowanych była wielka Ona i żywiołowy Wilk), a Akademia przecież nie mogła dać tylko najważniejszego Oscara to dorzucili za scenariusz (widziałem tylko Wilka i Phillipsa ale oba były lepsze) i Lupitę aktorkę, która zostanie zapomniana za jakiś czas, ale będzie miała złotą statuetkę na półce.
Nie mogę dyskutować o Oscarach, bo większości filmów nominowanych nie oglądałem, więc nie mogę porównać Zniewolonego do znacznej części z nich. Obejrzałem natomiast Wilka z Wall Street i zdecydowanie się nie zgadzam, że miał lepszy scenariusz. Ten film nie niósł ze sobą niczego, był po prostu zgrabnie napisaną, humorystyczną biografią. Zniewolony miał jakiś cel, zostawał w widzu, przekazywał jakieś wartości, powodował refleksje i zmuszał do zastanowienia się, już nie mówiąc, że to co najlepsze w takich filmach - każdy widz mógł widzieć w nim coś innego. Według mnie tak napisany scenariusz jest o wiele lepszy od tak naprawdę luźnej komedii o bogatym ćpunie (a mówię tak, mimo że Wilk całkiem mi się podobał). Tępo narracji Zniewolonego było odpowiedni, film nie nudził, wywoływał u widza emocje, a historia i bohaterowie byli wiarygodni i nieprzekoloryzowani.
Nie mogę się zgodzić że Wilk nie był ambitny, Zniewolony jest lepszy i pokazuje większe wartości, ale mimo że Wilk może wydawać się tylko komedią on też ma w sobie ambitny przekaz choć jest w nim za dużo niektórych rzeczy.
Wątpie, czy przekaz Wilka był w jakiś sposób ambitny. Można go odebrać jako opowieść o tym, jak pieniądze deprawują człowieka, a Wall Street jest okrutne, ale to są rzeczy oczywiste, coś, z czego ludzie doskonale sobie zdają sprawę, więc jest to raczej banał. Jeżeli interpretujesz ten film w inny sposób, to napisz, chętnie poznam twoją opinię :D.
To kwestia gustu, interpretacj i własnych odczuć, ale można dyskutować na temat tego, czy film byłby tak doceniony gdyby nie był (przynajmniej fasadowo) o Murzynach
Ja je*ię... wy naprawdę tworzycie jakiegoś zbiorowego trolla.
To nie jest film o tym że biali byli źli i bili czarnych, to film przedstawiający niewolnictwo w wielu formach - fizyczny (w przypadku głównego bohatera) albo mentalny (jeden jest zakłamanym hipokrytą a drugi alkoholikiem bez zahamowań) i właśnie dlatego że przedstawia zniewolenie i definiuje takie wartości jak chociażby Wolność jest taki wyjątkowy, jednak trzeba sobie nad nim pomyśleć, przeanalizować i brać go całkowicie dosłownie.
Podsumowując albo zwyczajnie jesteście ograniczonymi ignorantami którzy za każdym razem gdy widzą czarnoskórego aktora to zaraz "Polityczna poprawność" (Ja nie mogę ile można to powtarzać !!??) albo zwyczajnie nie dorośliście do tego filmu
Sam film jest bardzo dobry i pokazuje historię, w którą aż się nie chce wierzyć. Żeby z wolnego człowieka w wolnym kraju zrobić niewolnika i nikt przez te 12 lat nie zrobił nic, żeby to wyjaśnić.
Ale role "czarnych aktorów" zdecydowanie były przeciętne. I to nie poprawność polityczna, ja nie wiem za co Oscar dla Lupity i inne nominacje. Bez przesady. No i film roku? Serio? Naprawdę czarny humor.