"Wzruszający" - zaliczone.
"Poruszający" - zaliczone
"Barwny" (może być czarno-biały:):):)) - zaliczone.
"Epicki" - zaliczone
(....)
SŁUSZNY - ZALICZONE!
BINGO!!!
PS
Jeśli ktoś chciał mnie przekonać, że niewolnictwo było "be", to się mocno spóźnił.
Widziałem już dziesiątki filmów użalających się nad Murzynami... uuuups... pardon... Afroamerykanami, a nawet, dawno, dawno temu, serial "Korzenie" ("Roots") o Kunta Kinte i jego potomkach aż do XX wieku.
Film w gruncie rzeczy nie jest zły (profesjonalny, a jakże!), problem w tym, że jest... nijaki.
G.wno mnie obchodzi bohater i jego "losy", a "wymowa" (jak wspomniałem) tez mną już nie wstrząsa.
Paradoksalnie najlepsze w tym "dziele" są momenty... bezruchu, trwania, przeciągnięte sceny...
To, moim skromnym zdaniem, za mało na Oscara, no, ale...
O, taki na przykład "Amistad" Spielberga, był równie "słuszny", ale... o czymś i jakoś.
No, ale Spielberg nie mógł dostać następnego Oscara za to samo:):):)
Nie zgodzę się z tym, że film był nijaki. Oglądałam go z dużym zaangażowaniem i ciekawością, a wiem, że trudno o to gdy film jest nudny bądź nijaki i w dodatku trwa ponad 2 godz :)
Film wywołuje emocje, a nie każdy film to potrafi, a już na pewno nijaki. Jest to coś czego oczekujemy od filmów i tylko lepsze produkcje mogą nam to zapewnić.
Oczywiście to jest mój odbiór filmu :)
Oscar zasłużony. Film po prostu warty obejrzenia.
Duży plus dla Fassbendera, który znowu pokazał na co go stać. Ale i Ejoforowi nie można nic zarzucić bo też świetnie zagrał.
Mnie pozostawił obojętnym. Ot tak patrzyłem sobie na ładne obrazki...
Przykro mi.
Mnie też pozostawił obojętnym i w pełni się zgadzam z candn_filmweb. Zerkając na zegarek wyczekiwałem końca.
Mam dokładnie te same odczucia.
Po cichu liczyłem, że sprawa zostanie pociągnięta dalej, tzn. będą procesy sądowe itd.. ale gdy pojawił się Pan Parker, wiedziałem że jest już za późno na coś więcej niż napisy w epilogu.
Gdyby były procesy, to już całkiem mielibyśmy odgrzewane kotlety a la "Amistad":):):)