Dlaczego nadzorca, który uratował głównego bohatera przed samosądem nie odciął go od razu ze sznura, tylko zostawił tak na wpół uduszonego aż do przyjazdu właściciela? Niezbyt racjonalne zachowanie.
Chodziło o to, że chociaż go uratował to według niego tak jakby uratował 'własność' tylko przed zabiciem; co nie znaczy, że miałby się wysilać, żeby go odciąć jeśli ten może powisieć i jego życie nie było zagrożone. Czysty przejaw okrucieństwa, bo jeśli traktowałby 'czarnych' jak ludzi, a nie rzeczy to by go odciął.
Brałem to pod uwagę, tym niemniej jest to dziwne, bo facet mimo wszystko wyglądał na ledwo żywego stojąc na czubkach palców, a ten chyba jednak za niego odpowiadał pod nieobecność szefa. Dlatego bardziej sensowne byłoby gdyby go chociaż odciął i zostawił na ziemi - nawet jeśli prywatnie miał ich gdzieś.