niby jest ciekawa historia, niby Fassbender blyszczy i iskrzy na ekranie, niby wspolcierpimy wraz z glownym bohaterem ale to
ja sie w kinie bardzo wycierpialam i to nie ze wzgledu na ciezki temat jakim jest niewolnictwo. ziewalo
mi sie, ze hej. z poczatku opowiesc mnie wciagnela a za chwile wyplula; jeszcze wiszacy na drzewie
Solomon, przeciaganie sceny - no az chcialo mi sie wyjsc z kina. wielkie rozczarowanie, bardzo sie
na ten film szykowalam. nie wyszlo. ode mnie 4 gwiazdki za gre Fassbendera