Witam, jeżeli ktoś nazywa ten film gniotem, bądź czymś żenującym najprawdopodobniej ma niedorozwiniętą część mózgu odpowiadającą za dekodowanie sarkazmu, ironii, kpiny itd, itp. Idąc dalej, krytykantów śmiało można nazwać niedorozwojami z angielskiego "retards". Mam nadzieję, że moich dwóch znajomych, którzy ocenili film na 4/10 nie będzie miało mi za złe.
Przy czym ironia i sarkazm mogą być też górnolotne, a nie tylko tak prostackie jak w Zoolanderze. Lubię Stillera i Wilsona, ale Benowi radziłbym jednak skupić się na graniu i zostawić scenariusze w spokoju. Parodia parodią, ale spodziewałem się ciekawszej fabuły.
Pozdrawiam,
z angielskiego "retard"