Nie zgadzam się z opiniami, że "Stay" jest "zakręcony", "niesamowity", "nie z tej ziemi"... Chłopak ginie w wypadku samochodowym, w którym ofiarami są też jego rodzice i narzeczona, a cały film to przedśmiertna projekcja pozlepianych zdarzeń, osób, sytuacji, które chłopak przeżył przed wypadkiem, a w których "główne role grają" osoby będące świadkami wypadku, które zarejestrował mózg umierającego. Co w tym fantastycznego ? Nikt wcześniej nie słyszał opinii, że ponoć stojąc w obliczu śmierci "całe życie staje nam przed oczami" ?
Nie zgadzam się również z opinią, że jest to film oryginalny, bo czerpie pełnymi garściami, a nawet pokuszę się o stwierdzenie że kopiuje, arcydzieło Adriana Lyne'a "Jacob's Ladder". Tyle że tam do końca nie było się pewnym źródła niesamowitej atmosfery i klimatu które gęstniały z minuty na minutę. Tam też - w mojej opinii oczywiście - rolę życia odtworzył Tim Robbins, natomiast nie zgadzam się, że w "Stay" Ryan Gosling błyszczy najjaśniej. To według mnie aktor jednego filmu, który do końca życia nie powinien pokazywać się na ekranie, żeby ludzie już zawsze mogli kojarzyć go z rolą Danny'ego Balint'a z niezwykłego "Fanatyka". W "Stay" jest sztuczny do bólu, a jego gra jednym wyrazem twarzy i pozą z papierosem jest według mnie absolutnie nieprzekonująca.
O roli McGregora nie będę się wypowiadał, bo to kolejny dowód na to, że ten świetnie zapowiadający się niegdyś aktor rozmienia się na drobne.
Naomi Watts - przepraszam za stronniczość, ale po "Mulholland Drive" i "21 Gram" jest moją ulubioną aktorką - przyćmiewa obu w/w panów.
Jednego nie można odmówić dziełu Forstera, a mianowicie tego, że wybija się ponad przeciętność amerykańskiej, holiłódzkiej papki. Wybija się, ale niezbyt wysoko, niestety.
Jak dla mnie ocena 5/10 to maksimum i nawet komputerowe "esy-floresy" na moście w finałowej scenie filmu nie pomogą;)
P.S. Ktoś na forum zestawił ten film na równi z "Donnie Darko"... BĄDŹ PRZEKLĘTY !!! ;)
To był żart oczywiście. Pozdrawiam wszystkich opiniodawców:)
Ryan Gosling nieprzekonujacy a Naomi Watts tak?
O jej. Akurat, jak dla mnie, w porównaniu Watts wypada raczej słabo i nie przyćmiewa chłopaków. Ma fajną rolę, a nie wykorzystuje jej, natomiast Ryan tak. Biorac pod uwage fakt, ze Ryan jest moim ulubionym aktorem, moge byc nieswiadomie stronnicza, aczkolwiek Naomi naprawde mnie nie zachwyca, bardziej podobala mi sie w 'Mulholland Drive'. Do Ryana pewnie podchodze bezkrytycznie, ale uważam, że to jest naprawde dobry aktor - to fakt, ze jego zyciowa rola byla rola w 'Fanatyku', ale według mnie niezle spisał sie w 'Odmiennych stanach moralności /boskie tłuamczenie tytułu;)/' i w 'Śmiertelnej wyliczance', mimo że ten ostatni nie należał do kina wysokich lotów :).
Podsumowujac zaznacze, ze nie zgadzam sie, ze Ryan nie powienien byl po 'Fanatyku' gać w innych filmach, okazalby sie tchórzem jak dla mnie.
PS: Czy po 'King Kongu' nadal Naomi jest Twoją ulubioną aktorką :)?
;) Tak myślałem, że po peanach na cześć Naomi Watts rozlegną się wycia, buuuczenie i wspomnienia z seansu King-Konga. Mnie w tej aktoce podoba się jedno, a mianowicie wyraz jej twarzy i oczu. W "21 Gram" patrząc na nią w scenach po wypadku i śmierci najbliższych, po prostu czuło się przejmujący i dojmujący ból, natomiast "Mulholland Drive" to Naomi w wydaniu dziewczęcym, niewinnym (przynajmniej w pierwszej części filmu) nawet naiwnym. Wiem że jestem stronniczy i bazuję na dwóch obrazach z jej udziałem, ale dla mnie pierwsze wrażenie jest najważniejsze, dlatego będę ją pamiętał tylko taką, tak jak E. Nortona pamięta się z "American History X"
Co do Gosslinga to podtrzymuję swoją opinię, ale też muszę sprostować. Nie twierdzę że jest złym aktorem - wręcz przeciwnie. Właśnie w "Fanatyku" podniósł sam sobie poprzeczkę tak wysoko, że sam teraz nie może jej przeskoczyć.
To tyle
Pozdrawiam serdecznie;)
Zgadzam sie z toba co do tego ze film nie jest niczym orginalnym, temat wypadku i wizji z tym zwiazanych byl juz kilkakrotnie przerabiany, jednak z twoja ocena sie nie zgadzam 5/10 to jak dla mnie za malo. Film jest ciekawie nakrecony, ladne zdjecia, do gry aktorów równiez nic nie mam, szczegolnie ze lubie Ewana ;). Muzyka rowniez byla na odpowiednim poziomie i chociaz fabula byla malo odkrywcza film zasluguje wedlug mnie na minimum 7. Bo to jest po prostu dobry film. Pozdrawiam