no sam nie wiem. moze jestem jakims debilem, ale ja tego filmu nie zrozumialem... staralem sie, podszedlem do niego bez uprzedzen, ale i tak sie nie udalo. ja nie WIDZE w nim sensu! taka prawda. dziwna sprawa. nie napisze zdawkowo, ze film byl slaby. albo, ze film mi sie nie podobal. mial cos w sobie. przyklowal uwage. ale nic nie zrozumialem...
nie masz sie czym martwic. Ja tez tego filmu nie zrozumiałm. A wiesz czemu? Bo jest strasznie debilny. Straszny.. nic sie kupy nie trzyma.. niepolecam!! :/
Film niby fajny, ale nie potrafię go zrozumieć...Czy ktoś w ogóle połapał się o co chodzi w tym filmie?? Jeśli tak to proszę o kontakt martuniat@poczta.fm
cały film to jego wizja przed śmiercią. ta jakby śnił i wszyscy ci ludzie co byli na około niego byli w tym śnie. Ale to i tak nie zmienia faktu ze kupy sie nie trzyma nic.
no to fajnie, ze nie jeztem sam! i widze, ze film juz spada w rankingu. mysle, iz jego tak wysoka ocena to efekt tzw, chwalenia dnia przed zachodem slonca. ludzie zobaczyli makgregora i te panienke z de ringu i pykali po 9, 10. no normalnie nie ma innych przeslanek by film ten trzymal taka wysoka srednia.
a rozumiesz swoje sny? jak sie budzisz rano i cos ci sie snilo to nawet jak pamietasz caly sen to i tak nie da sie nigdy powiedziec o co w nim chodzilo... podobnie jest z tym filmem, wiekszosc to po prostu oniryczna wizja henrego i tyle
Z czego wynika Twoja pewność, że to wszystko było wizją Henry'ego, a nie... Sama? Moim zdaniem film można różnie interpretować i jest to jedna z jego zalet. Generalnie film zrobił na mnie pozytywne wrażenie, a że nie wszystko było do końca zrozumiałe... no cóż, nasze życie, a tym bardziej sny też bywają irracjonalne;)
Pozdrawiam
ja tez tego filmu NIE ZROZUMIAŁAM !!! skoro to wszystko było "jego wizją" to po cholere był takowy wątek w filmie :D ? skoro i tak to nie miało najmniejszego sensu. Jedyne cor ozumiem, to to, że ostatnie 5 minut filmu były realne... a w reszcie (jakieś 95 % filmu ) wszyscy aktorzy byli chorzy umysłowo ;/
hehehe, a ja film zrozumiałam ;) na początku to tez dla mnie nie miało sensu, ale jak już wreszcie przyszlo mi na myśl o co tak naprawde chodzi, to wszystko stało sie jasne i przejrzyste, każda sekunda i scena filmu... ;/
mysle ze filmu nieda sie rzeczywiscie zrozumiec bo nie mial on jednoznacznego rozwiazania. wydaje mi sie ze caly urok brak wyjasnien. kazdy widz moze zinterpretowac go dowolnie, ma mozliwosc przemyslen nie jest to narzucone jak w wiekszosci filmow tego typu. do konca nie wiemy kto tak naprawde byl nienormalny i z czyjego punktu widzenia jest wszystko pokazane. uwazam jednak ze w tym momencie jest taka ilosc filmow ze oryginalnosc jest swietnym rozwiazaniem. kazdy przyznaje ze film robi wrazenie a przede wszystkim zmusza do przemyslen to bylo moim zdaniem najcenniejsze i to udalo sie tworcom uzyskac i nie zgodze sie z tym ze film byl glupi i nie zasluguje na wysoka ocene.
Dołaczam sie do osób, które po obejrzeniu filmu zadaja sobie pytanie "o co tu kurwa idzie?" . O co chodzi z tymi rodzicami i psem [skoro miał pocharatana dłoń to ten pies "chyba" musiał go ugryźć], o co chodzi z tymi fortepianem x2 i końcówka, kto jest w końcu kim, czy to były jakieś retrospekcje z przeszłości dotyczące okoliczności poznania sie [ich - no wiecie;) ] ?
Jeśli ktoś wie, śmiało piszcie;)
bardzo mi przykro, jesli dla niektorych ten film jest zbyt zagmatwany, ale skoro nie rozumiem np. jak dziala komputer, to nie znaczy to ze komputer jest do kitu, sorry ludzie!!!!!!!!!
bankawstan ja nie pisze ze film jest do kitu, moja ocena to 5/10 , jest średni- , jeśli kminisz o co idzie w wyżej wymienionych motywach dawaj ;)
ok, cytuje z poprzedniego watku "moja interpretacja":
to jest historia Henrego!!!!! Lethama czyli Ham- leta!!!!Smutna, piekna historia o ostatnim momencie zycie, kiedy chlopak podejmuje decyzje- byc albo nie byc. Probuje przezyc i prosi o pomoc Sama- ktory przemienia sie w tym wykreowanym przez umysl umierajacej osoby na moment swiecie w psychoterapeute. i zeby wszystko skrocic- Sam nawala!!! I Henry decyduje sie na smierc. Gdyby Lila nie natknela sie na krate, moze by ocalila naszego bohatera. Bardzo smutne. A ten nierealny swiat teraz migocze w odczuciach i snach naszych bohaterow, jak marzenie, sen lun zjawa.. I moze Sam urartuje teraz Lily - samotna pielegniarke. taki malutki happy end.
Ci wszyscy ludzie z calego filmu nie maja takich zawodow jak w fimie, to sa wszyscy przypadkowo obecni przy wypadku, Henry "kreuje" ich rzeczywistosc .
zabko slodka, ty tez rowniez przeczytaj, co jest w mojej odpowiedzi.
Czy mozna byc naprawde pogryzionym w snie - skoro to nie jest realny Sam, tylko wyobrazenie Henrego o Samie (a tak naprawde to projekcja logicznej czesci Henrego, ale nie chce komplikowac). tak samo powtorzenie z fortepianem -to sa wszystko motywy, ktore maja uswiadomic i widzowi i Samowi - a przez to Henremu, ze cos jest nie tak.
Sam powoli dochodzi do tego, ze to nie jest prawdziwy swiat polegajacy na prawach fizyki i poddaje sie, a tym wydaje mysle ostatecznie wyrok na Henrego. Ale to moja interpretacja. rownie dobrze mozna powiedziec, ze Henry rezygnuje w momencie, kiedy SAM nie ma mu nic do zaofiarowania i wyglasza te same kwestie co on. Szkoda, ze Lala nie dobiegla...
a co do rodzicow, mysle, ze Henry nie jest w stanie( z roznych powodow) rozmawiac z nimi bezposrednio i uzywa do tego Sama. a kiedy mysle - podejmuje decyzje, zeby umrzec, jest w stanie " pogodzic sie" z ojcem- wyslac go tam, gdzie powinnien juz byc, dtatego ojcu otwieraja sie oczy. To jest jak rodzaj walki ze smiercia - zmarli sa przerazajacy, ale kiedy sie godze na smierc, moge sjej stawic czola.
sorry, nie mam czasu na pisanie wiecej.
Bankawstan byłbym nawet skłonny ku twojej interpretacji, ale w takim wypadku zupełnie nie pasuje ten urywek pośmierci Henrego kiedy to Sam widzi tę pielęgniarke jako swoją żone...
Ten urywek uzmysłowił, mi ze to nie jest sen Henrego tylko Sama... i że to Sam jest osobą nie zrównoważoną psychicznie tworząc w ułamku sekundy całą tę "bezsensowną" historię... Obstawiając w niej w różnych rolach wszystkich osób bedących na miejscu wypadku...
alez dlaczego??? sam jest jak najbardziej normalny, a ten moment w rzeczystosci pokazujacy Samowi majaki Henrego jest jak deja vu, niby cos sie juz przezylo, ale sie wie, ze nie naprawde. Na pewno miales juz sam w zyciu niejedno deja vu???? i czym ono jest ??? przejscwiem w swiat rownolegly , kaprysem umyslu, zmiana martycy :)???
dzieki niemu Sam zaprosi Lily na kawe i moze w sposob ja URATUJE - przed samotnoscia, moze nawet samobostwem, kto wie.
Sam jest w pewnien sposob czescia rozumna Henrego, tak jak Lily jego uczuciowa, czy artystyczna, ale tylko w tej czesci sennej ( czyli prawie caly film). Ale jacy naprawde sa Sam i Lily, ci z mostu - tego nie wiemy. Henry jakos im "pomogl" znalezc droge do siebie. Moze wyczul cos pomiedzy nimi w momencie smierci. jego umysl w kazdym razie wykreowal taki ich obraz.
Rowniez filmu nie zrozumialem - nie lubie prostych, banalnych historii, ale tak gleboka interpretacja to dla mnie za duzo ;-) W tym przypadku kazdy widz moze napisac swoj scenariusz do tego filmu, a chyba nie na tym to polega..
Pozdrawiam
Tak szczerze to gdybym tu nie weszła to nigdy w życiu nie pojęłabym nawet po części tego filmu. Od samego początku jak go oglądałam to czekałam na zakończenie aż się wszystko wyjaśni. No i czekam... no i koniec filmu a ja nic nie wiem! Byłam zszokowana że to już koniec bo przecież nic się nie wyjaśniło!!! Jak dla mnie film nie miał najmniejszego sensu, po prostu taki nie wiadomo o czym, o co chodziło i w ogóle...
Ale teaz już mniej więcej pojęłam dzięki Wam ;)
Ale pomimo tego i tak wiele pozostaje niewyjaśnione... no bo dlaczego Henry mówił razem z Samem? ta Lila naprawdę sobie podcięła kiedykolwiek te żyły czy to też wymysł Henry'ego? Dlaczego Sam poszedł do tego domu matki Henry'ego i ona tam była i był tam ten pies i on go pogryzł i ta Lila miała skądś, nie wiadomo skąd, obrazy Henry'ego i wybiegła nagle z domu jakby nie wiadomo co na nich zobaczyła, zatrzymała ją jakaś krata, no i właśnie dlaczego te sceny się powtarzały? dlaczego dwa razy był fortepian? jeju jakie to skomplikowane... mogłabym tak bez końca wymieniać bo baaardzo trudno jest tu cokolwiek zrozumieć...
no ale film się chociaż wyróżnia ;)
tylko że ja nawet nie potrafię określić czy film mi się podobał czy nie... jestem totalnie skołowana... określam go jako "dziwny" :P
Spewnoscia sen czy ten inny swiat jest Henry'ego a Sam jest jego powiernikiem nie moze rozmawiac z rodzicami i dziewczyna to poczucie winy jak dlamnie matka umiera odrazu dlatego jest razem z psem a ojciec na pograniczu zycia i smierci przez otwozenie oczu moze przejsc na 2 strone w tym 2 swiecie Henry uwaza go za psyhiatre bo dzieki temu moze powiedziec mu wszystko kiedy strzela do siebie to godzi sie na smierc. Czemu Sam jest z pielegniarka to swiadomosc Henry'ego ich polaczyla bo on sam chcial sie oswiadczyc sie swojej dziewczynie. Lila jest zamknieta za kratka i nie moze mu pomuc ja rozumie to tak jak by on juz umieral a ona nie mogla nic zrobic pomimo to ze jest pielegniarka dlatego jest za kratami. Co do pierscionka ktory mial Henry a puzniej Sam wydaje sie mi ze to jak by pzeskok w przyszlos Sam bedzie sie spotykal z pielegniarka, pierscionek wezmie na pamiatke to moze nie ale wezmie go poto by pamietac o chlopaku ktory zginol ( Herym) a puzniej chce sam oswiadczyc sie ale nie wie czy powinien uzyc tego pierscionka. Czemu Lila miala obrazy Henry'ego bo jego smierc zrobila na niej wrazenie i dlatego miala jego obrazy a nie swoje bo nigdy nie malowala.
No to jakos tak troche juz nie pamietam filmu ale wywar namnie duze wrazenie poras pierwszy zostala tak ukazana smierc bo jak dlamnie to onia chodzi a jak nie o sama smierc to strach przednia potych wypowiedziach musze znowu go obejrzec a co do opisu to moje zdanie i zgadzam sie ze film moze miec kilka teori i niejest zwyklym filmem w ktorym jest 1 wyjscie
bylo mi troche trudno przebic sie przez gaszcz tych mysli bez momentu oddechu:) ale zgadzam sie absolutnie. Tez mysle, ze chodzi zu o poczucie winy, brak checi zycia i problem, czy umieranie jest decyzja swiadomosci.
Dla mnie ten film to czysta poezja.
Podzielam Twoja wizje (btw jeszcze jakbys uzywala przecinkow byloby super, bez obrazy ofcoz :).
Co do samego tematu. Niektorzy sadza ze kazdy film musi miec konkretne i jednoznaczne wytlumaczenie. Ze wszystkie sceny musza sie na koncu logicznie ulozyc w calosc. Czasami gra zdjec, muzyka i inne elementy sa rownie wazna czescia jak fabula i intuicyjnie intepretujemy film, kazdy na swoj sposob. To jest duzo zaleta tego filmu.
Aha i co za tym idzie nie sugerujcie sie wylacznie kokretnymi interpretacjami innych ludzi, ale sami sprobujcie stworzyc wlasna.
do sceny na moscie wsazystko jest fantazja Henrego, dopiero prze scenie wypadku jest nasz swiat.
henry rozmawia rownocezsnie z samem, bo ten sam jest wytworem jego rozumu. On sam siebie probuje racjonalnie przekonac o pozostaniu przy zyciu, a potem przyklada rewolwer Samowi, co oznacza, " rozum, wylaczam cie, nie przekonales mnie".
Sa sceny w tym filmie ktore sa bardziej dla widza, by mu pokazac, ze cos tu nie biega, jak ten fortepian, kolor oczu, pies etc. ale dla decyzji henrego nie sa tak istotne.
nie wiemy, czy Lily podciela sobie zyly, nie dostrzeglam jej rak w koncowej scenie, ale na pewno nie byla nauczcielka malarstwa, tylko pielegniarka, a Sam jest jakims lekarzem, ale raczej od ciala niz psychiki.
Beth -"pierwszy psycholog" byla pierwsza osoba na moscie, ale byla zbyt zszokowana wypadkiem, by moc ratowac henrego.
przez wiekszosc filmu katem oka patrzylam zawsze na za krotkie spodnie Sama. Zawsze mial on za krotkie nogawki i to mnie irytowalo. Dopiero na koniec filmu,gdy wyjasnia sie fabula uswiadomilam sobie, ze Henry widzial Sama kucajacego rzy nim na moscie i dlatego przez cale 'majaczenie umierajacego' czyli praktycznie przez caly film Sam mial krotkie nogawki. Moze to glupie spostrzezenie, ale naprawde meczyly mnie te nogawki przez caly film zeby na koniec sie dowiedziec o co chodzi ;P
Wcale nie takie glupie. Tez 'meczyly' mnie te krotkie nogawki i wytlumaczenie z kucaniem Sama (utrwaleniem przez Henrego wlasnie takiego obrazu Sama - z podciagnietymi nogawkami) wydaje sie byc bardzo ciekawe i trafne.
Przewodnia mysl filmu od razu kojarzy mi sie z "Mulholland Drive" Davida Lyncha - czyli po krotce: to co ogladamy NIE JEST RZECZYWISTOSCIA, A WYTWOREM WYOBRAZNI GLOWNEGO BOHATERA.
Jak dla mnie realna jest oczywiscie tylko i wylacznie cala scena wokol wypadku samochodowego. Reszta filmu to sen/wizja Henryego, ktory przytrafia mu sie po tym jak jego mozg zakodowal juz wszelkie sytuacje i postacie ktore go otaczaja. Bazujac na tym, mozna laczyc juz rozne fakty(?) w filmie. Np.: W wypadku spowodowanym przez Henryego gina jego rodzice oraz dziewczyna. Psychika Henryego koduje ten fakt gdy Sam oznajmia "ze wszyscy odeszli". Dlatego tez w jego urojonej wizji w jednej ze scen mowi, ze to on zamordowal swoich rodzicow.
Przypadkowe postacie ktore pojawiaja sie wokol wypadku maja swoje okreslone role w iluzorycznej wizji (zupelnie jak w Mulholland Drive): dzieciak wypowiada ta sama kwestie w obu swiatach - "czy on umrze?", a Sam i Lila sa para w wizji Henryego bo to ich ujrzal jednoczesnie obok siebie zaraz bo dojsciu do siebie po wypadku, etc.
Idac ta droga bedziemy raz po raz odkrywac nowe polaczenia w tym filmie. Na pewno nie zrozumie sie go w 100% po jednokrotnym obejrzeniu, a wielce prawdopodobne ze wszystkiego nie zrozumie sie nigdy.
Sny sa czesto irracjonalne, a irracjonalizmu nie da sie wyjasnic wprost.
Coz, pasuje cytat z filmu... "Swiat jest iluzja".
Chcialem zaznaczyc, ze jestem swiezo po obejrzeniu tego filmu i wywarl na mnie ogomne wrazenie - daje 10/10 !!
Wiesz wszystko byłoby spoko gdybyś jeszcze wyjaśnił dlaczego Henry oznajmia Samowi że się zabije za trzy dni??
Podkreslam raz jeszcze - 95% filmu jest snem/wizja Henryego, wytworem jego mozgu, psychiki. W zwiazku z czym oznajmienie Henryego o checi samobojstwa oczywiscie rowniez jest sceną, ktora tak naprawde nigdy w rzeczywistosci sie nie wydarzyla. Dla mnie w tym filmie najciekawsze jest umiejetne laczenie scen ze 'snu' Henryego z krotkimi wydarzeniami z rzeczywistosci (wypadku samochodowego na moscie) - czyt. wcielenie sie w psychike czlowieka po wypadku, w szoku, z wizja smierci przed oczyma oraz z nagłą swiadomoscia zabicia najblizszych.
Podązajac tym wyzej wymienionym "laczeniem wydarzen" scena z checia samobojstwa moze byc wyjasniona w nastepujacy sposob:
Henry po wypadku ma swiadomosc ze jest w krytycznym stanie i czeka go pewna smierc = w zwiazku z czym w 'rownoleglym swiecie' oznajmia on ze zabije sie za 3 dni. Zarowno w rzeczywistosci jak i w nierealnym swiecie sedno sprawy jest to samo - smierc Henryego jest nieunikniona; nastapi ona bardzo szybko, zdecydowanie przedwczesnie jak na tak mlodego czlowieka; ludzie (Sam i Lila) beda probowali mu pomoc, ale z gory skazani sa na niepowodzenie; smierc w obu przypadkach nastepuje na moscie.
Jak dla mnie analogie sa oczywiste w tym przypadku :)
Bez urazy stary ale to samo mi przyszło do głowy pod koniec filmu ale wydawało mi się to po prostu zbyt trywialne rozwiązanie więc od razu je odrzuciłem. W twojej interpretacji jest dużo logiki ale mimo to jakoś nie jestem do końca przekonany czy to jest właśnie to. Choć prawdopodobnie możesz mieć rację tylko ja sobie dorabiam zbyt rozbudowaną ideologię do tego filmu. Ale tak czy inaczej 9/10 lubię zakręcone filmy :D
Spoko, kazdy ma przeciez prawo do wlasnego zdania ;) Ja jednak zostaje przy swojej wersji. Moze i jest ona prosta, ale wlasnie do takiego postrzegania sklania konstrukcja filmu (wypadek na poczatku i koncu). Jak dla mnie fakt ze rezyser podal nam na tacy wlasnie takie rozwiazanie, wcale nie ujmuje temu filmowi. Jest po prostu wyjasnieniem, swietnym i zaskakujacym zakonczeniem - tak jak mialo to miejsce np. w "Szostym zmysle" czy w "Innych". Osobiscie nie widze zadnych przeslanek by doszukiwac sie jakiegos calkiem innego sensu w tym filmie, gdyz sceny z 'dwoch swiatow' by sie po prostu wzajemnie wykluczaly jezeli chodzi o jakies racjonalne wytlumaczenie.
Apropo zakreconych filmow to musze jeszcze niedlugo obejrzec 'Zagubiona autostrade' - tam przyznam sie ze po jednokrotnym obejrzeniu nie mam zadnego pojecia o co chodzi :D
Dla mnie film jest zrozumiały. Zapewne by nie był gdybym obejrzała go w kinie. Ja widziałam go na DVD. Po zakończeniu projekcji wydał mi się bez sensu i w ogóle bardzo się zawiodłam, bo myślałam, że zakończenie filmu będzie bardziej niezwykłe i cała fabuła ułoży się w logiczną całość, a nie wstawią jakiś nierealny finał, jakby twórcom nagle skończyła się inwencja(podobne nadzieje wiązałam z "Otwórz oczy", czyli amerykańskim "Vanilla Sky"). W każdym razie na wydaniu DVD był dokument o ludziach, którzy byli o krok od śmierci i w czasie tym przeżywali różnego rodzaju wizje. Nie mam tu na myśli śmierci klinicznej i tunelu ze światełkiem na końcu, ale dziwne przedstawienia wyobraźni, na temat najbliższych i siebie samego. Nosi to nazwę Near Deth Experience lub coś takiego (tego nie jestem pewna)... W każdym razie film nabrał dla mnie głębszego zanczenia i przestał być tylko jakimś zwykły thillerem. Takie rzeczy się zdarzają... Chybaże to była jakaś grupka fanatyków, podobnie jak ludzie opowiadający o UFO;))
Ziena, zgadzam się z Tobą, dokument bedący na płycie DVD razem z filmem dopowiada wiele rzeczy. Scenarzyści postawili sobie właśnie takie zadanie: przedstawienie historii osoby, która będąc (w zasadzie) w chwili śmierci przeżywa dziwną wizję i wydaje jej się, że jest to realny obraz, a to tylko złudzenie. Cały film opowiada o tym, co jawi się w głowie Henry`ego - w czasie - po wypadku. Widzi on tych wszystkich zebranych wokół niego ludzi (a wśród nich Sam i Lailę, którzy chcą mu pomóc) i nieświadomie umieszcza w swoim śnie. Historia opowiedziana jest z perspektywy Sama (McGregor), bo on był właśnie po wypadku najbliżej Henry`ego, najbardziej chciał mu pomóc, dlatego w śnie Henry`ego to on staje się najważniejsza postacią próbującą go uratować, zupełnie jak w rzeczywistości. Świat pokazany w filmie wymyka się racjonalnym wytłumaczeniom, ale w śnie prawa logiki nie obowiązują, dlatego też nie powinny nas dziwić te wszystkie niedorzeczne stuacje dziejące sie w filmie (np. powtarzające się wydarzenia). Henry wini siebie za smierć rodziców i dziewczyny (mimo, iż był to wypadek), w swoim śnie chce sobie z tego powodu odebrać życie.
MOIM ZDANIEM, film jest jasny i czytelny ... nie zgodzę się z opiniami że tak naprawde każdy może go zinterpretować inaczej ... to nie jest "Lost Highway" czy "Mullholand drive" ... to nie Lynch ... Nie możemy się czepiać scen dziwnych, powtarzających się, nie miejących sensu (mała zmiana ról Sam'a i Henry'ego, deja vu (no to akurat się zdarza...przynajmniej ja juz doswiadczylem wiele razy ;) ) itp.) . Nie szukajmy w nich sensu, bo jak niektórzy zauważyli to jest sen, wizja przed śmiercią (choć moim zdaniem, Henry mógł przeżyć ale o tym później). W głowie skleił historię z ludźmi go otaczającymi w rolach głównych .... ta wizja (sen, nazwijcie to jak chcecie :]) przedstawia przez cały czas dokonywanie wyboru ... wszystkie szczegóły jak przykrótkawe nogawki, powód związku Henry'ego z Lil itp. są w stu procentach trafne ... myślę że wam się nie wydaję, tak jest na 100% :D . Nie uważam by Lil (nie pamiętam jak dokładnie miała na imię ... chyba tak ? ;)) chciała kiedykolwiek popełnić samobójstwo ... myślę że to tyczyło się dziewczyny Henry'ego ... nie znał przecież przyszłości czy nawet przeszłości tej kobiety (Lil), przenosząc tylko jej obraz (wygląd) do swojej wizji doczepił do niej cechy swojej dziewczyny ... być może matki ? ... . Jak wielu z was zauważyło na DVD był jeszcze film dokumentalny ... myślę że miał on KOLOSALNE znaczenie ... tzn bardzo pomaga zrozumieć sens :) ... w filmie tym(tym dokumentalnym) jest mowa między innymi (a moze przedewszystkim) o dokonaniu wyboru ... bohaterowie mówią że mimo wszystko nie "podążyli w strone światła" ... jeden z tych ludzi stwierdził że gdy zmierzał "gdzieś" (nie pamiętam już co widział ale nie ważne) nagle przypomniało mu się że teraz żona zostanie wdową ... nie chciał jej zostawić ... i wrócił do świata żywych ... . Niestety Henry podjął inną decyzję, niepotrzebnie obwiniał się o śmierć najbliższych ... co prawda Sam uświadomił mu że to nie jego wina (robił to przez cały czas w świecie wykreowanym w głowię Henry'ego i zrobił przez 2 sekundy w świecie rzeczywistym ;)[tłumacząc mu że to nie jego wina, miał przebitą oponę etc.]) ale mimo to Henry nie znalazł tak naprawdę sensu życia ... stracił tak naprawdę wszystko (rodziców, ukochaną ...) i podjął decyzję, poszedł w stronę światła ... i z tąd motyw samobójstwa w wizji ... odebranie sobie życia jest decyzją, wyborem ... Henry wybrał ... .
Oczywiście to moje zdanie i nie musiscie się z nim zgadzac ... poza tym o filmie powiem tak ... GENIALNY scenariusz, GENIALNE zdjęcia, GENIALNA muzyka, GENIALNE aktorstwo ... podsumowując dal mnie film to poezja ... skoro taki "crash" został oscara to nie rozumiem dlaczego "stay" nie dostało nawet nominacji (z tego co mi wiadomo, być mzoe się mylę :] ... ech powtórzę się, ale co tam, GENIALNY FILM !
Trudno się nie zgodzić. Ja nawet, jako umiarkowana fanka twórczości Lyncha, widzę, że między tymi filmami jest przepaść. I mowa nie tylko formie ale i o stopniu zagmatwania historii.
Mnie również ;) :) ... Za Lynch'a nie mają co się zabierać .... no może z wyjątkiem Prostej Hisorii ;) :)
pozdrawiam
Cudowny film, chociaż na poczatku tez nie bylam pewna o co tak na prawde chodzi. Ma niesamowity klimat, świetne zdjęcia i muzyke. To jeden z tych filmów o ktorych nie zapomina sie zaraz po napisach końcowych.
Mocna rzecz ten film. Warto go obejrzeć choć by dla samej Naomi Watts, która w tym filmie jest po prostu piękna. Sam film bardzooo dziwny, do końca myślałem że Sam i Henry to ta sama osoba, a tu "taka zamiana". To jest można powiedzieć film w stylu "Fight Club" z tym że w "Stay" nie wykłada się widzowi kawy na ławę.