O ile na początku film potrafi zainteresować o tyle odkąd Jean-Jaques zaczyna spotykać się z ą drugą wieje nudą. Nie wiadomo o co chodzi. Całość do niczego.
No i ponoć to była komedia. Jedyną zabawną rzeczą w tym filmie była walka Jean-Jaques'a z własnym rozporkiem.
Nudą powiadasz? Rzeczywiście nie wiadomo o co Tobie chodzi. Całość świetna. Twoja płeć tłumaczy jedynie przykładanie tak dużej wagi do rozporka. I tak, to była komedia, zresztą jedna z lepszych.
Nie czepiaj się mojej płci - to po pierwsze. Po drugie takie było moje zdanie - mam prawo je wyrazić. Ty masz prawo się nie zgodzić, ale może by tak troche delikatniej zamiast od razu się pieklić:-/
Po trzecie czytaj ze zrozumieniem - pisałam, że nie wiadomo o co chodzi w FILMIE! - a Ty odwracasz kota ogonem. Nieąłdnie. Trochę więcej szacunku dla innych.
Stwierdziłeś, że to jedna z lepszych komedii i ok To Twoje zdanie - nie czepiam się. Tak jak nie czepiam się Twojej płci (na przyszłość zachowaj takie szowinistyczne uwagi dla siebie).
Dobrze, rozwinę swą wypowiedź. Pierwsze: niby dlaczego? Czyż to nie ta płeć zwróciła Twą uwagę jedynie na rozporek? Drugie: gdzie niby się pieklę? Coś Ci się przywidziało... Trzecie: wiem, co pisałaś. W dalszym ciągu nie wiadomo, o co TOBIE chodzi. Czyżbyś miała problemy z odbiorem dość w sumie prostej historii? Kota to Ty teraz odwracasz. O szacunku jest dobre, spróbuj tego. Stwierdzenia odnośnie płci to nie szowinizm, a hipoteza (przynajmniej w Twoim przypadku) skąd tak wybiórcze poczucie humoru. A wmawianie mi szowinizmu sugeruje fanatyczną feministkę (to ich ulubione wyzwisko).
Nie znasz mojej osoby osobiście dlaczego więc wypowiadasz się na mój temat?
Oglądaliśmy razem ten film w jednym pomieszczeniu, że tak świetnie znasz moje (niby) odczucia i to czym kierowałam się przy jego ocenie? Nie, więc jakim prawem mnie oceniasz.
Do Twojej wiadomości - nie jestem żadną feministką (kolejny przykład na to, ze mnie nie znasz, ale za to osądzasz).
Czyli się pieklisz... "osoby osobiście" - piękne masło maślane. Szczerze to mam gdzieś Twoje odczucia, to Twoja prywatna sprawa, a oceniam nie Ciebie a Twoją wypowiedź. Zresztą sama do tego sprowokowałaś. Jeśli zaś (jak twierdzisz) nie jesteś feministką, to dlaczego używasz ich retoryki?
Nie łap mnie za słówka. Też by Ci wyszło masło maślane jakbyś się wściekł.
Tak pieklę się - przez to, że mnie wkurzyłeś swoimi dywagacjami w pierwszym poście.
Piszę tak jak w danej chwili uznałam za stosowne, bez zastanawiania się nad jakąkolwiek retoryką. Jeśli Ty tak to widzisz to Twoja sprawa.
Chciałabym byśmy nie wracali więcej do tematu. Nie chcę mi się więcej tłumaczyć Ci spraw oczywistych.
"Zróbmy sobie tę przyjemność" i więcej nie przerzucajmy się w słowach.
Mam nadzieję, że uszanujesz moją prośbę jeśli jesteś porządnym użytkownikiem tego portalu,.
Dodam jeszcze, że w Twojej pierwszej wypowiedzi najbardziej wkurzyła mnie ta aluzja z rozporkiem - naprawdę weź sobie do serca moje słowa: i nie oceniaj kogoś o kim nie masz pojęcia. A wszelkie głupie aluzje zachowaj dla siebie.
Głupie jest niestety to, co mi próbujesz inputować. Coraz głupsze. I coraz bardziej egotyczne.
Przecież to Ty zaczęłaś spór (kłótnie to są między przekupkami na targu), ok, koniec dyskusji.
Ustalmy coś
- według Ciebie to świetna komedia - no i ok. Według mnie beznadziejna - i ok.
- film oceniłam i widziałam w 2010 roku - więc przeszło dwa lata temu. Tak mi zapadła ta świetna komedia w pamięć (i tak pamiętam dziś wszystkie sceny), że nie nie potrafię sobie przypomnieć żadnej - nawet tej z rozporkiem o który w ogóle poszło.
- gdyby nie Twoje zdanie odnośnie płci - czyli gdybyś mnie nie wkurzył - nigdy nie odpisałabym na Twój post (bo i po co skoro już nie kojarzę żadnej sceny z tej wspaniałej komedii.
Wniosek?
Nie musimy się przerzucać słowami bez sensu. I dyskutować o czymś o czym ja już nie pamiętam dobrze, a Ty zapewne pamiętasz bo a) komedia Ci się podobała, b) mniemam, że widziałeś ja niedawno więc jesteś "na świeżo"?
Trzeba się kłócić, wkurzać wzajemnie jeden przez drugiego?
Mówisz, że ja Cię sprowokowałam.
A widzisz, że sam próbujesz też prowokować odkąd nie spodobało Ci się, że mnie się nie spodobało to, co napisałeś, Pisząc o płci w pierwszym poście sprowokowałeś, że w ogóle odpisałam. Następnie pisząc, że piszę jak feministka (insynuując pośrednio, że zapewne nią jestem) sprowokowałeś mnie do kontry.
Ty to odbierasz, ze ja Cię sprowokowałam, a ja to odbieram tak, że mnie Ty sprowokowałeś tym hasłem o płci.
Ale ok.
Podajemy sobie rękę na zgodę i nie wracamy do tematu.
Daruj, ale od tej sceny z rozporkiem było kilkadziesiąt śmieszniejszych, a do Ciebie przemówiła tylko ona. Jaki wniosek?
jak dla mnie całkiem fajny film, to jest komedia francuska, specyficzny humor, nie każdemu może się podobać,
Ja akurat mam wiele tolerancji dla tego typu żartów. Scena z firanką i rozporkiem była jedną z kluczowych bo ciągnęła się od momentu przyjęcia aż do sam na sam w sypialni z córką prezydenta i była naprawdę zabawna. nie dziwię się że utkwiła w pamięci. Kilka innych gagów to telefon w sedesie z postacią kobiety i szukanie go między jej nogami, wyprówanie materiału z rozporka przez przykładną służącą, całe zauroczenie przezydentówny tym fajtłapą - głównym bohaterem, zwłaszcza jej zachwyt nad masażem, wyciąganie ręki z wazonu i rozmowa z japończykami, winda głośnomówiąca" które piętro ? czwarte - powtórz bo niezrozumiałam..." prezentacja wynalazku przed prezydentem, wynalazca który nie potrafi naprawić dymiącego tostera tylko daje się porazić prądem, wizyta u służącej i jej 4 siostry w koszulach nocnych. Tyle zapamiętałam, było tego całkiem sporo - więc szczerze się uśmiałam, i o to w tym filmie głównie chodziło.