Film nie ma żadnego głębszego przesłania, wyraźnej puenty. Jego siłą jest klimat PRL-u, co prawda mocno przesłodzony, ale przyjemny. Po wyjściu z kina nie ma się poczucie wyrzuconych pieniędzy, to taki solidny filmowy mcdonald.
A ja myślę, że to przyjemny film, na który fajnie iść z rodziną, żeby pokazać dzieciakom jak kiedyś było :)
Dokładnie tak jak piszesz.A dorośli mogą chociaż wrócić do dawnych czasów i przypomnieć sobie jak fajnie,na luzie się kiedyś żyło.Ogólnie film w sam raz na zrelaxowanie się i na poprawę humoru.Uwielbiam takie klimaty ;)
No właśnie, to chyba największa wada filmu - jest o niczym.
A w zasadzie - o wszystkim. Ktoś po prostu chciał nakręcić film o PRL i wrzucił wszystko co się dało, dopchał na siłę kolanem i próbował wszystko jakoś pospinać. Mamy i babcię mówiącą o powstaniu, talony na malucha, edukację seksualną, handel futrami, kartki na cukier, nagrania archiwalne, listy kolejkowe, Różyca i psujące się windy. Znalazło się miejsce na samolot, saturator, szynkę w puszce i dolary. Z zupy "nic" zrobił się raczej bigos. Liczyłem na naprawdę sentymentalną wycieczkę, ale dostałem wyrób czekoladopodobny.
Ale brawa za scenografię! Te meblościanki, drzwi łazienkowe, skrzynia z ziemniakami w piwnicy, półpiętro w bloku, maszyna do pisania.... Naprawdę widać było tę siermiężność i posępność, rozświetlaną ludźmi.
Oczywiście że film ma przesłanie i puente nieważne w jakich czasach żyjemy ile mamy pieniędzy dostępu do nowych technologii i gadżetów największą wartością jest rodzina końcowa scena gdy ojcu udaję się nauczyć córkę pływać to jest najcenniejsze to chyba twórcy chcieli przekazać
Czy ja wiem... żaden wcześniejszy element na to nie wskazuje. Ja bym ten film nazwał kolorową pocztówką z PRL. Nawet w miejscach gdzie była szansa na coś głębszego (brat z legitymacją partyjną,siostra w Solidarności i matka walcząca w powstaniu) twórcy szybko ucinają jakby bali się zboczyć z tej kolorowej ścieżki. Ogląda się to przyjemnie,ale głębi w tym za wiele nie ma.
Głębia jest, widocznie jej nie widzisz - chociażby oparcie się na rodzinie ma dużą wartość.
Film jest slajdami (taki przegląd zdarzeń), które ukazują realia epoki, całkiem udanie.
Zupa-nic
czyli Edmund Niziurski zaprasza na talerz szpinaku a'la nudności do wypłaszania gości i jedną z zupek typu ni-to-ni-owo-na-śmieta-nowo :-)
ja zauważyłem, że wiele filmów kobiecych jest taka o niczym. Ot pokazują jak rodzina\grupa\osoba sobie żyje. Taki tasiemiec ale ograniczony długością filmu. Chłop instynktownie szuka problemu, wroga, celu, czegokolwiek..
błagam, co tu niby jest do rozumienia? te pierdy co komentarz niżej przedstawiłeś? To nie ma kompletnie sensu bo można przypisać do każdego filmu który został wyprodukowany po latach 90 i pokazywał życie PRLu. Sam fakt odzwierciedlenia tamtejszego życia nie deklaruje przesłania. Ważny jest kontekst i zamysł twórców a jak czytamy: (film) "Pokazuje negatywne oraz pozytywne strony dzieciństwa w PRL". Krytykujący film który pokazuje pozytywne strony? Mhm ciekawe. Tam nawet w napisach końcowych pada tekst który brzmiał jakoś tak: "było jak było ale byliśmy szczęśliwi". Jest to więc oczywista wyprawa w przeszłość o charakterze nostalgicznym. Ale pewnie zaraz powiesz, że tekst o byciu szczęśliwym to sarkazm którzy zrozumieją tylko najinteligentniejsi ludzie na ziemi tacy jak ty albo że to metafora cenzury co jest tylko dowodem na to co mówisz.
filmy pokazujące gnojenie człowieka w PRLu są zupełnie inne i stricte opierają się na krytyce ustroju. To są komedie Barei (na wesoło) czy dramaty jak "śmierć jak kromka chleba" (na smutno). A nie nostalgiczna podróż w przeszłość.
To nie jest film o niczym. Ale być może trzeba było żyć w tych czasach, żeby to zobaczyć. To jest film o zgnojeniu całego narodu, gdzie ludziom brak dostępu do podstawowych dóbr wydaje się normalką, gdzie trzyma się go za żelazna kurtyna tak szczelną, że na zwykłe wnętrze amerykańskiego domu machają ręką "nikt tak nie żyje", gdzie ludzie wyjeżdżający za granicę narażeni są na coś tak upadlającego jak kontrola osobista. A pointa? Pełne szczęście wypisane na twarzach całej rodziny upchniętej w psującym się maluchu za granicą - szczęście płynące z poczucia wolności