Według mnie powinien wygrać De Niro, bo kreacja w Silver Linings Playbook bardzo dobra. konkurencja mocna, to fakt. Jednakże, liczę na Roberta!
LeeJones to tez bardzo dobry aktor ale jego rola w Lincolnie byla dosc krotka, wystapil w kilku scenach. Waltz uczestniczyl praktycznie w calym filmie i mysle ze to moze miec spory wplyw na ocene jego roli :)
eee tam, np. Judi Dench dostała Oskara za 5 min ( ?) w "Zakochanym Szekspirze" :P
Niezbadane są wyroki Akademii :)
Waltz jest dla mnie obecnie królem postaci drugoplanowej zasłużyl na oscara za django, ale akademia moze zrobic psikusa i dać statuetkę Tommiemu Lee Jonesowi
Waltz nie pokazał nic nowego. Grał Hansem Landą, z tym, że tym razem pozytywnie szalonym.
Walka w tej kategorii jest wyrównana. Co prawda nie widziałem jeszcze Alana Arkina w operacji argo, ale pozostali kandydaci jak dla mnie mają równe szanse.
w zasadzie nie mam swojego typu ale musicie przyznać że brak DiCaprio to porażka, od początku był typowany i pewnie by dostał bo jako jedyny z panów nie ma jeszcze statuetki.
Przedwczoraj oglądałem Django i tak jak się domyślałem, Leo lepszy. Waltz był świetny, ale w momencie kiedy Di Caprio pojawił się na ekranie po prostu przyćmił Waltza!
Ja również uważam, że DiCaprio jakby nie istniał dla ludzi z Amerykańskiej Akademii Filmowej. Brak nominacji za choćby za Titanica, Infiltracji, Złap mnie, jeśli potrafisz, Droga do szczęścia, J.Edgar. 3 nominacje i 0 wygranych jak na takiego aktora, to znak że jest olewany i "bardzo" lubiany przez Akademię.
Leo powinien za Krwawy diament dostać nagrody, z całym szacunkiem dla Foresta Whitakera, ale rola DiCaprio była lepsza. Cóż, cały czas jest na liście "aktorów do olewania", szkoda...
Jeszcze Shutter Island, Incepcja... To naprawdę frustrujące, że aktor tak wielkiego formatu jest tak olewany. Czy to wszystko przez Titanica?!
W Incepcji bardzo bledziutko zagrał, u Martina już lepiej, ale tez bez większych rewelacji.
Aktorzy wielkiego formatu to Seymour Hoffman i Day-Lewis, Leoś nie ma na razie do nich startu. Od czasów Tajtanika aktorsko rzeczywiście się rozwinął, ale jest na prawdę wielu od niego lepszych.
Nie zgodzę się, już od młodszych lat rewelacyjnie grał
"Co Gryzie Gilberta Grape'a" oraz "Przetrwać w nowym Jorku" to są wg. mnie bardzo dobre przykłady. Poza tym filmy z nim są z reguły bardzo dobre, i dla mnie bardzo dobrze się jego na ekranie ogląda.
Ja wcale nie przeczę, jednak po Tajtaniku przylepiono mu łatkę "ładnej buzi" i dopiero po takim Aviatorze (chyba jego najlepsza rola jak dotąd) się z niej otrząsnął.
No fakt, dal się zaszufladkować przez ten film I sporo czasu mu zajęło, żeby się wyrwać od tego. Zagrał jednak w Blood Diamond, J. Edgar, teraz w Django. To są wg. mnie naprawdę solidne role. JA osobiście mam raczej problemy jeśli chodzi o porównywanie aktorów, bo dla mnie są tylko trzy kategorie : drewno (jak Kristen Stewart) , średniak( Jak Burt Reynolds, Elijah Wood), ( i bardzo dobry (DiCaprio, Day-Lewis, Hanks).
Ale to była odpowiedź na "Teraz wydaje się, że największe szanse ma Seymour i Lee Jones, ale zobaczymy co będzie na Globach." matołku
Dla mnie miejsca dla De Niro nie powinno być miejsca w tej kategorii, zamiast niego DiCaprio.
Philip Seymour Hoffman zdecydowanie najlepszy ze 5, potem Tommy Lee Jones i Waltz, reszta to pionki.
Rola Waltza to praktycznie to samo co pokazal w Bekartach wojny. Nie widzialem ani roli De Niro jeszcze ani Hoffmana ale brak nominacji dla tego pierwszego do Zlotego globu moim zdaniem przekresla szanse na Oscara. Widzial bym na jego miejscu DiCaprio no ale coz. Z tych co tam sa wymienieni obstawilbym Tommy Lee Jonsa ale tak jak mowie nie widzialem Hoffmana
Ja też w ciemno stawiałem na Waltza, bazując na umiejętnościach, które zaprezentował w Bekartach i Rzezi, ale dopiero wczoraj zobaczyłem co zrobił Tommy Lee Jones w Lincolnie :-) Tutaj chyba walka będzie najbardziej zacięta.
Zachęciliście mnie do obejrzenia Lincolna, przyznam szczerze że film jakoś specjalnie mnie nie zachęcał. Waltz już zdobył Złotego Globa więc zobaczymy :)
,,Rola Waltza to praktycznie to samo co pokazal w Bekartach wojny." - Podpisuję się pod tym. :) To tak, jakby mu dawać dwie nagrody za tę samą rolę. Dr Schultz, to po prostu przerysowany Hans Landa. ;D