Tego można było się spodziewać. Nie ma "Pianistki", "Imperium zmysłów", "Oczu szeroko zamkniętych", "Ostatniego tanga w Paryżu"...
dla kogo banalne dla tego banalne, ja nie mam aż tak wyszukanego gustu dot. filmów ;) Często te strasznie zachwalane piękne, ładne i w ogóle dla mnie są z grubsza tragiczne a czasem nudne.
"Pusty dom" nie przypadł mi do gustu. "Spragnieni miłości" to w zasadzie podróba "Zapachu zielonej papai" (mam na myśli drugą połowę tego filmu z dorosłą już bohaterką).
Na Walentynki polecam gorąco również ten film:
http://www.filmweb.pl/film/Wyspa-2000-34856
Może i "filmiki trywialne" (choć w przypadku 'Dzikości serca' i '500..' się nie zgadzam) ale Samo święto równie trywialne, więc lista skrojona do niego dobrze. Przecież to nie jest święto miłości, uczucia tylko komercyjna wariacja na ten temat pełna tandety i sztuczności. Poza tym, patrząc racjonalnie..kto zaprosi dziewczynę do obejrzenia "Ostatniego tanga w Paryżu" w taki dzień?;)
Zależy z jaką jest się partnerką. Infantylne kobiety są poza moim zainteresowaniem. Chyba, że na jedną noc, góra dwa tygodnie. Z niedojrzałą emocjonalnie partnerką nie obejrzysz "Ostatniego tanga w Paryżu", jednego z najbardziej szczerych filmów traktujących o miłości jakie kiedykolwiek nakręcono. Z kobietą na poziomie, owszem, odkryjesz wszelkie tajemnice arcydzieła Bertolucciego.
Święto płytkie, tu masz rację, ale to nie znaczy, że mamy oglądać "Zmierzch". Nie warto schodzić poniżej pewnego poziomu. Dziś oglądam "Miłość" Hanekego.
Ojej. Jak można tak pisać. Jesteś taki hermetyczny. Rozumiem, że można bawić się w generalizowanie w stylu "babki na poziomie zachwycą się ostatnim tangiem w paryżu, a później spędzę z nią minimum 2 lata łażąc do małych kin na niszowe filmy, a wszystkie płytkie lochy lubią To Nie Tak Jak Myślisz Kotku i są dobre do jednorazowego seksu. Ba! Parzenia się!" ale zapomniałeś o czymś takim, że ludzie są różni. Owszem, istnieje coś takiego jak DOBRY GUST, po prostu, ot tak i każdy wie co jest w smak a co nie, ale jest też coś takiego jak wyjątki i różnorodność tego gustu mimo wszystko. Nie można tak generalizować. To bardzo słabe Panie awanturniku. Ja oczywiście jestem super inteligentną, elokwentną, zabawną, mądrą, piękną, utalentowaną kobietą,oglądającą głównie filmy na wysokim poziomie (:D) ale też czasami (rzadko, bo rzadko) lubię zarzucić sobie jakieś gówno. wiesz? i nie ma w tym nic złego. pzdr.
Łał, to znowu Ty :) Ja lubię, owszem, kino absorbujące uwagę i wymagające pełnego zaangażowania. Ale też preferuję klasę B na poziomie lepszym lub gorszym. Nie jestem świętym. Ale też nie ma co ukrywać, że o kinie wiem trochę więcej od przeciętnego oglądacza. Może niewiele, bo sporo tytułów przede mną, ale jednak całkiem sporo pojmuje. Większość kobiet oburzy się na "Tango w Paryżu". Wytrzymałabyś ze mną to oglądać? Te inteligentne wywody Brando o świniach? Być może. Widzę, że ubóstwiasz Bertolucciego i doskonale rozumiesz język filmowy, jakim posługuje się ten reżyser wielkiego formatu. Oceniłaś jego "Marzycieli" na 10 i za to Cię kocham :) Jednak prywatnie uważam, że Bernardo w tym filmie nie zademonstrował nadzwyczajnych umiejętności reżyserskich, jednak to już nie te lata i nie ten wiek na bunt, który ma coś istotnego wyrażać w słowach i obrazach. Wolę Bertolucciego w "Ostatnim cesarzu", gdzie oglądamy narodziny innych, komunistycznych Chin przy jednoczesnym odejściu dawnych wartości w siną dal. To jest kino, to jest Bertolucci w najwyższej formie. Nie "Marzyciele".
"Ja oczywiście jestem super inteligentną, elokwentną, zabawną, mądrą, piękną, utalentowaną kobietą"
Miło mi to słyszeć. Wyobrażam sobie Ciebie, jako kruchą na zewnątrz i silną wewnątrz, zgadza się? :)
Już drugi raz wyznajesz mi miłość. Nie wiem co mam zrobić z tym fantem! Twoje wyobrażenia są poniekąd właściwie, chociaż nie powinnam sama oceniać tego. Tak czy siak, obejrzę sobie "Ostatniego Cesarza" coby móc podyskutować z Panem Awanturnikiem (tak, to Twoja nowa ksywa). Odnośnie dyskusji to mam problem, bo mam chętkę na rozmowę z prawdziwym koneserem kina i literatury, na dodatek hipsterem;) a jakoś tak na forum czuję się mocno skrępowana. To kolejny fant do mojej kolekcji. Poradź coś.
"Ostatni cesarz" leci w niedzielę o 15:00 na kanale Ale kino. Znów obejrzę :) Jest taka niesamowita scena, kiedy jedna z żon cesarza w przypływie gniewu zjada kwiaty. Bernardo zadbał o piękną muzykę w tej scenie. Chyba opera, coś w każdym bądź razie klasycznego, ładnie komponującego się z dramatem rozgrywającym się na ekranie. Bo choć ona zjada kwiaty, to jednak scena jest tylko w połowie zabawna, a może nawet jeśli głębiej się zastanowić, wcale nie jest.
Z tą literaturą, to wiesz, u mnie tak sobie, raczej wybrałem rozwijanie pasji związanej z kinem i chyba nieźle mi idzie. Czujesz się nieswojo, znam to, czasami nie lubię pisać na ogólnym forum, ale przecież na Filmwebie mamy prywatne wiadomości. Jak coś, daj mi śmiało znać ;)