Połowa listy to dosyć niespodziewane typy. Oczywiście Siedem kładzie konkurencję na kolana ale większość po prostu nie stanowi konkurencji.
Uwielbiam Milczenie Owiec ale nigdy nie odczuwałem go jako MROCZNY może dlatego, że jest zbyt kameralny. Siedem tworzy przygnębiający klimat, John Doe moim zdaniem jest bardziej niebezpieczny i nieuchwytny. Brakuje w zestawieniu np Imię Róży.
a ja właśnie odwrotnie - uważam, że Milczenie owiec ma jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, zimny i właśnie mroczny klimat który fantastycznie buduje napięcie. Siedem to dobry film ale za dużo w nim holywoodzkiej sztampy.
Weźcie sobie dajcie spokój z tym przeciętnym (to i tak chyba na wyrost ocenione) i przewidywalnym do bólu Siedem. Milczenie owiec owszem też jest dość przewidywalne, ale jeśli chodzi o całokształt to Siedem jest przy nim kinem klasy B.
Moim zdaniem to co wyszło najlepiej w Milczeniu Owiec to końcowa scena, podobnie wszystkie sceny z Bufallo Billem. Sprawdza się tutaj jednak reguła, że książka jest zawsze lepsza. To jest też przewagą Milczenia Owiec - jest adaptacją popularnej książki.. Siedem cenię sobie za scenariusz oryginalny i na pewno nie zgodzę się, że jest sztampowy w zasadzie nigdy nie słyszałem, żeby ktoś w ten sposób widział Siedem
znów się nie mogę zgodzić - po pierwsze - końcowa scena jest wynikiem konsekwentnie prowadzonej narracji przez cały film, więc nie można jej oderwać od całości stwierdzając w taki sposób jak Ty to ująłeś. druga rzecz jest taka, że wg mnie to właśnie jeden z niewielu przypadków gdzie film przerósł literacki pierwowzór. nie ma to jednak większego znaczenia - dla Ciebie Siedem jest filmem lepszym i już. obaj chyba jednak zgodzimy się co do tego, że na tej liście brakuje wielu znakomitych filmów (choćby Harry Angel...)
Harry Angel, jak mogłem zapomnieć ;) Gdyby ten znalazł się na liście miałbym dylemat. A co do ekranizacji, to zbyt bardzo lubię książki o Lecterze to może dlatego, że najpierw czytałem, potem oglądałem.
Mnie osobiście Bezsenność nie powaliła, brakuje mi na liście za to wspomnianego wcześniej Harry Angel