Ko z was czuje nie dosyt w Gwiezdnych Wojnach i jakie pomysly byście dodali gybyście mogli. Czy Brakuje wam scen bitew, czy dialogi sa zbyt monotonne i długie, Czy bochaterowie Zemsty Shitow;) nie sa zbyt sztywni i bezbarwni, Jak macie ochote to przedstawcie swoje pomysly.

Nocny_Duszek

czuje niedosyt ale nie w sensie negatywnym :) szkoda mi tylko ze juz kazda tajemnica jest odkryta , 6 czesci nakrecone :( i teraz co bedzie ? :(

Nocny_Duszek

Według mnie 3 episod jest chyba najgorzej zrobiony. co do dialogów to niketóre kwestie mogli sobie po prstu darować, fabuła SW jest ciekawa, ale trzeba ją jeszcze tak taż opkazać, same wfekty specjalne nie wystarczą. Gra aktorów może nie zasługuje na Oscara, ale czesem była nawet niezła, choć z drugiej strony niektóre sceny walki wygladają tak sztucznie, że chyba ich ktoś nie dopracował. i co sie tyczy pojedynków na miecze świetlne, to potraktowano je jako najwazniejszy element filmu. Jak mozna sie lać takimi swietlówkami przez pół filmu?! po co to widzowi jak i tak wie kto wygra? Pozatym aktorzy nie ddoawałi tego co czuły postaci przez nich grane, nie wczuwali się tak jka powinni, nie ublizając ich talentowi, ale jakos to bylo własnie takie sztywne. Najlepszy kawałek SW to Powrót Jedi:), stara wersja i juz!

naliidr

To naprawdę fenomenalne jak można "zepsuć" film o takim potencjale... Między "starą" trylogią, a tą "nową" nie ma w ogóle żadnego porównania. Cytaty z Epizodów IV, V i VI stały się kultowe i znane są nawet tym, którzy nie oglądali żadnej części gwiezdnej sagi. Tymczasem Epizody I, II i, niestety, także III prezentują nam stek pustych i wydumanych słów bez większego znaczenia ani dla widza, ani dla samej treści filmu... Po wyjściu z kina nie byłam sobie w stanie przypomnieć żadnego zdania wartego zapamiętania... Pewnie dlatego, ze żadnego nie było...

"Stara" trylogia SW zrewolucjonizowała kino i podejście widza do science fiction. Była przełomem zarówno jeśli chodzi o efekty specjalne, jak i przekazywane treści i sposób ich prezentacji. Główną jej siłą był specyficzny klimat, który nie opuszczał nas od pamiętnych słów pojawiających się na ekranie: "Dawno, dawno temu w odległej galaktyce..."

Słabością "nowej" trylogi jest fakt, iż jest swoistym kolażem, nie spójną całościa. Postacie nie są tak charakterystyczne (ponieważ nie mają nic ciekawego do powiedzenia!!!), miejsca wydają się obce - jak Coruscant w "Ataku klonów" - co jest częściowo związane z "przedawkowaniem" użycia technik komputerowych i efektów spejalnych. Taki Jar Jar na przykład był dla mnie strasznie sztuczny - jak i wszystkie inne postacie wykreownae przez komputer - i nie potrafię traktować go jako postać "z krwi i kości".

Pytałeś co by trzeba poprawić w nowych częściach z serii SW. Niestety odpowiedź brzmi: wszystko. Zaczynając od tego, iż wyraźnie widać, że Epizody I i II powstały wyłącznie w celach marketingowych (czyli żeby zarabiać kasę), bo nie wnoszą wiele... Oglądając "Zemstę Sithów" zdałam sobie sprawę, że równie dobrze mogłoby ich nie być... Epizod III, czyli ten ukazujący przejście Anakina na Ciemną Stronę Mocy, w zupełności by wystarczył. Gdyby jeszcze dodać parę ciekawych dialogów może byłby nawet całkiem dobry.

Nie mogę też wybaczyć Lucasowi wyraźnych błędów w fabule - chodzi mi o to, co się dzieje z Amidalą (kto widział, ten wie), a co nie jest zgodne z tym, czego dowiadujemy się z ust Lei w "Powrocie Jedi"...

Czyli ogólnie rzecz biorąc: zgadzam się z przedmówcami:)))

Pozdrawiam!