Niedługo do kin zawita ekranizacja kultowego thrillera Dana Browna "Kod Leonarda da Vinci". Po przeczytaniu tej książki z niecierpliwością czekam na premierę. Jednak stweirdzić muszę, że reżyser nie będzie miał dużo do roboty, oczywiście jeśli chce dorównać artyzmowi powieści. Niestety, po piewszych wiadomościach z palnu filmowego zachwycona nie jestem. Mogę wręcz wróżyć temu przedsięwzięciu klapę w wielkim stylu!!! Powód - jeden, ale bardzo ważny!!! OBSADA!!! Ludziska, że tak sobie powiem! Kto wymyślił, że Tom Hanks, z góry przepraszam wszystkich jego fanów, swą monotonnością wpasuje się w rolę Roberta Langdona, który choć nie jest jest typem hulagi, a raczej spokojnego historyka, ma diale w oczach i ten zwierzęcy magnetyzm i umysł do pozazdroszczenia. Oj nie wiem, czy ci panowie co wybierali obsade, dobrze odrobili zadanie domowe i przeczytali książeczkę od deski do deski.