Chodzi o film, przy którym "najbardziej odlecieliście", kiedy poczuliście się że jesteście gdzieś indziej a nie tylko przed ekranem monitora. Chodzi o film, który bardzo was wciągnął.
Jeśli chodzi o mnie to tak czułem się oglądając REQUIEM DLA SNU, a wy? Piszcie.