jakiś czas temu, słyszałem że amerykanie moga pozwolić sobie zrobić 10 filmów kiczowatych i 10 ambitnych - a mimo że filmy te nie przynosza dochodu i tak wyjdą na swoje, bo wystarczy że zrobia jedna "masówkę" to cały swiat bedzie płacił, płacił, płacił..... i sie zachwycał. I tak sie zastanawiam, dlaczego w Polsce nie może powstać choc jedno ciekawe dzieło, które na siebie by zarobiło w kinach nie tylko Polskich ale i swiatowych? Spoójrzmy na Francuzów czy Niemców: "Yamakashi", "Delicatessen", "Good Bye lenin"..... te filmy przynosza dochód, ludzie te tytuły znaja w całej Europie, nie wspominajac kina angielskiego. Dlaczego nie ma nikt scenariusza typu "Human Traffic" czy "Kurier"? czy dużo wymaga nakrecenie dobrej parodii, jak " Tylko nie kolejny film....."? Polska kinematografia stoi dalej jeszcze lekturami szkolnymi i filmami typu "YYYreeek...., czy Gulczas..."
Cieszy fakt, ze zaczynaja sie lepsze filmy. "Wesele" dobra komedia ukazujaca Polska rzeczywistośc, ale do cholery, czy Francuz czy anglik ja zrozumie???
chciałbym doczekac czasów, gdy otworzę Angielską czy Francuska gazete, a tam w dziale POLECAMY FILM, bedzie recenzja dobrego, Polskiego filmu z poolskimi aktorami, którzy przedstawia dobre, przeznaczone dla wszystkich ponadnarodowe kino.
Pozdrawiam

ademicus

Można by było zrobić Polskie filmy na miare światową ,ale niestety jak są ludzie którzy uważają że z ludzi z Big Bradera zrobia aktorów to mówi samo za siebie.Filmy typu "yreeek"czy "Gulczas a jak myślisz"to jest dno

ademicus

Niestety angol nie zrozumi polskiego dowcipu ,a my angielskiego,poza ty wszyscy aktorzy którzy mogą coś wnieść wolą wyjechać za granice

neron

Co do angielskiego humoru to troche się nie zgodzę, Monty Python zrobił wspaniałą karierę, nawet operujący na najprostszych gagach Benny Hill. ASnglicu maja specyficzny humor, ale potrafia go sprzedać w swiecie.

ademicus

Trafiłeś w sedno tym "Weselem". Kultura polska od wieków jest nie rozumiana poza Polską. Chyba nasz ostatni pisarz w pełni doceniany za granicą to był Andrzej Frycz Modrzewski w XVI w.! A przecież powstawały literackie arcydzieła na miarę światową, jak choćby "Dziady" Mickiewicza. Tylko że absurdem byłoby wciskanie ich np. we Francji (skąd inąd Seweryn już od lat próbuje).
Trudno mi ocenić, dlaczego tak jest... Może to, że mamy na prawdę burzliwą historię, odgradzającą nas od innych narodów. Albo to, że nie jesteśmy w pełni ani Zachodem, ani Wschodem - więc nie jesteśmy specjalnie atrakcyjni?
Filmy uniwersalne powstawały i powstają u nas (weźmy z brzegu - taki Krauze), ale może ich język jest jednak zbyt charakterystyczny?

Skąd inąd widzę już jak na takiej "dobrej parodii" o której pisałeś krytycy nie zostawiają suchej nitki...
Pozdrawiam!

Woyciesz

wydaje mi się że kultury polskiej staramy się troche za bardzo zaznaczac w naszych filmach. Cechujac filmy typowo polskimi walorami, skazujemy je na pewien niebyt poza granicami naszego kraju. Polskie kino nie jest dochodowe tylko dlatego, ponieważ moim zdaniem nie potrafi wyjść na zewnatrz. Amerykanie moga sobie pozwolić na filmy ambitne i niskobudżetowe, nawet jak poniosa klape, a to tylko dlatego, ze tam rezyserzy kręcą od czasu do czasu jakąś produkcję, która przynosi im zyski. Wydaje mi się, że polscy rezyserzy chca byc za bardzo "misyjni", za bardzo "upolszczaja" filmy, przez co sa niezrozumiałe dla innych nacji. Kto powiedział ze komercja jest zła? Chyba tylko Polscy reżyserzy, którzy kręcąc filmy, tłumaczą swe porażki w ten spoosób.
Byłem na spotkaniu 3 lata temu z Jackiem Bromskim, odnosnie filmu "kariera Nikosia..." Dlaczego poszedł na łatwiznę i zrobił film nawiazujący do polityki i polityków (vide Lepper) w Polsce. Przeciez wiedział że sukcesu ten film raczej nie odniesie. Jest to film typowo stereotypowy, ukazujacy nas i ośmieszający w typowo złym swietle (por. Wesele).
Wydaje mi sie , że filmy u nas kręcone sa w ten sposób: WYRWAĆ KASE, ZROBIĆ BYLE FILM I ZEBRAĆ KILKA NAGRÓD, ale raczej Polskich.
Kinematografia nastawiona tylko na ambitne kino, lub na jeden rodzaj odbiorców, raczej zbyt dochodowa nie będzie. Nie jesteśmy i nie bądźmy mesjaszami "prawdziwego i ambitnego" kina w swiecie.

ademicus

Tu się z tobą zgadzam Adamicus,zrobić jakieś filmidło i wyrwać kasę,a póżniej niech zalega na półkach.Co do "upolszczenia" filmów też masz rację

ademicus

Tak mnie jeszcze natchnęło:
W polskiej kinematografii znajdzie się przecież kilka filmów znanych na świecie. Nie dorównują może popularnością dziełom czeskim, czy -ja wiem- Kusturicy, ale są znane przynajmniej w kręgu prawdziwych znawców kina. Dość wymienić "Rękopis znaleziony w Saragossie", czy "Popiół i diament", nie mówiąc o całym Kieślowskim (podobno bardzo popularny na Zachodzie jest "Dekalog", słyszałem, że nawet Kevin Smith napisał inspirowany nim komiks!)...
Także w ostatnich latach powstało kilka filmów uniwersalnych i w mojej opinii świetnych. Ja bym wymienił "Zmróż oczy" i "Dług" oraz "Mój Nikifor" Krauzego (zwłaszcza!)... Nie wiem dlaczego one nie poszły w świat. [Poza Nikiforem]

Przyznaję, że lubię polskie kino. Oczywiście w umiarkowanych dawkach. Natomiast strasznie męczą mnie nieudolne podróby produkcji zachodnich, z jakimi co i róż ktoś wyskakuje...
To tyle, pozdrawiam!

Woyciesz

No własnie, te dzieła znane w swiecie to przeważnie filmy nakręcone bardzo dawno, albo filmy Polańskiego, który z Polska kinematografia ma niewiele wspónego. "Rękopis, Dekalog i ostatnio Nikifor...". Nikifor jest filmem biograficznym - na tytm bazuja polscy t(f)urcy filmowi.
Aby odnieść sukces, trzeba zrobić film uniwersalny, trzeba bazować na znanej powieści, dobrym scenariuszu. Dziwi mnie ze Lem jest u nas mało wykorzystywany. Niemcy, Amerykanie na twórczości Lema się poznali, a my?, czy to tak trudno zrobić dobry, fantastyczny film, który oprócz tego będzie zawierał ciekawą treść, a nie tylko głupkowatą szmirę w stylu hell Boya czy fantastycznej 4.
Według mnie kina społecznego nie potrafimy robić. nigdy nie dorównamy skandynawom ("ondskan, Elling"). Filmy historyczne? Francuzi bija nas na głowę, świadczy o tym nieudana wg. mnie inscenizacja Ogniem i mieczem, Quo Vadis. Amerykanie z tego ostatniego zrobili przebój, a my? Porażkę, niestety.
Nie znaczy to ze uważam ze polacy nie potrafia robić dobrych filmów. Ale niestety dobrych dla nas, a niezauważalnych na zachodzie (moze z małymi wyjatkami u koneserów).
Ostatnio świat zalewaja filmy azjatyckie - Japonskie, Hinskie, Koreańskie - są to filmy walki, popisów karate, horrory, itp. Moze podobnie trzeba zrobić i postawić na jakiś ciekawy gatunek filmowy, odnaleźć niszę którą z powodzeniem moglibyśmy wypełnić.
pozdrawiam

ademicus

Skoro już szerzymy smuty, to jeszcze chciałbym zapodać o niezwykle irytującym mnie obliczu polskiego kina...
Filmy społeczne. Mnóstwo tego u nas powstaje - i lansowane jest na przeboje sezonu. Dla mnie filmy "Cześć Tereska", "Edi", "Męska sprawa", "Pręgi" (żeby nie powiedzieć "Gnój") są po prostu nieznośne. Wyczówam w nich pokłady fałszu, kalkulacji i wyrachowania. Z rzeczywistością, którą nieudolnie próbują oddać, mają tak na prawdę niewiele wspólnego. Dość popatrzeć, jak Żebrowski męczy się w tych całych "Pręgach", by zauważyć, że także nasze aktorstwo nie dorasta do poziomu dramatu psychologicznego (jak słusznie zauważyłeś)...
I my to próbujemy wepchnąć na Zachód - paranoja.

Co do niszy - żadna nie przychodzi mi do głowy (na razie - he he!)
Natomiast w science-fiction mieliśmy przecież ciekawe osiągnięcia i charakterystyczny styl. Mam na myśli filmy Piotra Szulkina no i "Seksmisję". Gdzie to się podziało?...
Ech, pozdrawiam!