Zauważyłem już jakiś czas temu tendencję wyświetlania widzowi tytułu filmu na końcu. Zabieg ten jest obecny np w wielu polskich, niedawnych filmach,
ale nie tylko. Przykładów nie będę przytaczał, bo nie jest to istotne. Moje pytanie brzmi: jaki to ma cel? Tytuł na końcu może być logicznym następstwem
ostatnich scen i łączyć się z tym co zostało powiedziane itp (do głowy przychodzi mi akurat tylko Mroczny Rycerz) i wtedy ma to sens. Z drugiej strony nie
znając tytułu, widząc go na końcu po poznaniu fabuły można zastanawiać się nad jego (przykładowo) metaforycznym znaczeniem w odniesieniu do treści
filmu. Uwaga widza może być wtedy dosadniej zwrócona na aspekt filmu głębszy niż ten najbardziej powierzchowny. Nikt jednak nie ogląda filmu nie
znając tytułu, więc podsumowując omawiana innowacja jest jak dla mnie bezsensowna (szczególnie np w kontekście Hardkor Disko, który to film skłonił
mnie do wypowiedzi, bo tytuł bynajmniej nie ma podłoża metaforycznego, metafizycznego, czy jakiegokolwiek).

użytkownik usunięty
yeti512

Brak czołówki (bo nie tylko tytułu, ale całej czołówki) każe mi się skupić. Jest to dla mnie sygnał: uwaga, bez rozpędu, bez rozgrzewki, od razu film.

Jeżeli nie ma czołówki i tym samym tytułu na początku to równie dobrze może nie być go w ogóle, jeżeli nie ma wyżej wymienionych przeze mnie funkcji. Idea "od razu film" jest przy okazji pretekstem do niegłowienia się nad konstrukcją czołówki z napisami początkowymi, bo często czołówki takie są nudne i przydługie (szczególnie w starych filmach, obecnie z tego co widzę moda na czołówki zanika i w gruncie rzeczy dobrze się dzieje)