Osiem Regionalnych Funduszy Filmowych powinno do końca roku zostać uruchomionych w Polsce, bo tyle samorządów zarezerwowało na ten cel pieniądze - powiedziała dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Agnieszka Odorowicz .
Regionalne Fundusze Filmowe mają wspierać polskie i zagraniczne produkcje filmowe oraz rozwój związanych z tą branżą usług. O tworzeniu takich funduszy i o tym, jak funkcjonują one w innych krajach Europy dyskutują uczestnicy dwudniowej konferencji, która w czwartek rozpoczęła się w Krakowie.
"Zależy nam na decentralizacji produkcji filmowej w Polsce, bo sytuacja, w której ponad 80 proc. filmów jest kręconych w Warszawie, jest sytuacją nienormalną i nie mającą żadnego uzasadnienia, bo one nie powstają w wytwórniach tylko na ulicach. Chcemy zrobić coś, by zachęcić producentów do decentralizacji, a poprzez to wykorzystać filmowy potencjał regionów" - mówiła w czwartek PAP Odorowicz.
Pierwszy Regionalny Fundusz Filmowy w Polsce powstał w Łodzi. Kolejne chcą utworzyć m.in. samorządy Krakowa, Poznania i Wrocławia. Zdaniem Odorowicz, najlepsze - zwłaszcza dla dużych miast - byłoby stworzenie jednego funduszu zasilanego z budżetu miasta i województwa. Kraków zarezerwował w tym roku na ten cel 1,5 mln zł.
Regionalne Fundusze Filmowe działające w krajach UE są zasilane w różny sposób, nie zawsze wyłącznie przez regiony, i dysponują kwotami od kilkuset tysięcy do kilku milionów euro.
Zyskiem z inwestowania w produkcję filmową dla miast i województw ma być ich promocja, bo - jak mówił na konferencji prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski - duch miejsca, w którym kręcone są zdjęcia, przenosi się do filmu.
Regionalne Fundusze Filmowe mają się też przyczynić do tego, by w Polsce chętniej realizowane były wielkie, światowe produkcje. Ogromną siłę promocyjną mają zwłaszcza te dzieła, które odniosły światowy sukces. Po "Liście Schindlera" w reż. Stevena Spielberga do Krakowa zaczęły przyjeżdżać tysiące turystów.
"Bardzo czytelne są też względy ekonomiczne: dam ci dwadzieścia, jak wydasz u mnie dwieście, dlatego gminy i regiony w Europie chętnie angażują się w Fundusze Filmowe, a ich budżety z roku na rok rosną" - mówiła Odorowicz.
Regionalne Fundusze Filmowe mają wspierać polskie i zagraniczne produkcje filmowe oraz rozwój związanych z tą branżą usług. O tworzeniu takich funduszy i o tym, jak funkcjonują one w innych krajach Europy dyskutują uczestnicy dwudniowej konferencji, która w czwartek rozpoczęła się w Krakowie.
"Zależy nam na decentralizacji produkcji filmowej w Polsce, bo sytuacja, w której ponad 80 proc. filmów jest kręconych w Warszawie, jest sytuacją nienormalną i nie mającą żadnego uzasadnienia, bo one nie powstają w wytwórniach tylko na ulicach. Chcemy zrobić coś, by zachęcić producentów do decentralizacji, a poprzez to wykorzystać filmowy potencjał regionów" - mówiła w czwartek PAP Odorowicz.
Pierwszy Regionalny Fundusz Filmowy w Polsce powstał w Łodzi. Kolejne chcą utworzyć m.in. samorządy Krakowa, Poznania i Wrocławia. Zdaniem Odorowicz, najlepsze - zwłaszcza dla dużych miast - byłoby stworzenie jednego funduszu zasilanego z budżetu miasta i województwa. Kraków zarezerwował w tym roku na ten cel 1,5 mln zł.
Regionalne Fundusze Filmowe działające w krajach UE są zasilane w różny sposób, nie zawsze wyłącznie przez regiony, i dysponują kwotami od kilkuset tysięcy do kilku milionów euro.
Zyskiem z inwestowania w produkcję filmową dla miast i województw ma być ich promocja, bo - jak mówił na konferencji prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski - duch miejsca, w którym kręcone są zdjęcia, przenosi się do filmu.
Regionalne Fundusze Filmowe mają się też przyczynić do tego, by w Polsce chętniej realizowane były wielkie, światowe produkcje. Ogromną siłę promocyjną mają zwłaszcza te dzieła, które odniosły światowy sukces. Po "Liście Schindlera" w reż. Stevena Spielberga do Krakowa zaczęły przyjeżdżać tysiące turystów.