Nintendo Switch 2 przetestowany! Sprawdziliśmy nową konsolę i „Mario Kart World”

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Nintendo+Switch+2+i+%E2%80%9EMario+Kart+World%E2%80%9D+-+Pierwsze+wra%C5%BCenia+i+testy-161384
Nintendo Switch 2 przetestowany! Sprawdziliśmy nową konsolę i „Mario Kart World”
W artykule poświęconym wypowiedzi Dr. Serkana Toto pisaliśmy, że nowa konsola Nintendo to owoc raczej ewolucji niż sprzętowa rewolucja. Nie zaskoczy jak Nintendo Dual Screen, nie wzbudzi wątpliwości co do mocy jak swego czasu Switch. A jednak pod wieloma względami Switch 2 będzie lepszy od poprzednika – chociaż podążanie zgodnie z niektórymi trendami, jak na przykład powiększenie rozmiarów konsoli, nie każdemu przypadnie do gustu.



Podczas hands-onu, który odbył się 22 maja we Frankfurcie, w siedzibie Nintendo Europe, mieliśmy okazję przyjrzeć się nowej konsoli oraz sprawdzić ją w akcji. W tym celu zaproszono nas na kilka sesji z grą "Mario Kart World" oraz "Nintendo Switch 2 Welcome Tour". Ale jakkolwiek gry te wzbudzają spore zainteresowanie, to najbardziej nam zależało na obcowaniu z samą konsolą.

Udostępniono nam wersję deweloperską sprzętu, ale nie różniła się ona znacznie od tego, co dosłownie za chwilę otrzymają gracze. Switch 2 jest zauważalnie większy, co było konieczne w przypadku ekranu HDR. Różnicę w rozdzielczości ekranów pomiędzy konsolami widać zwłaszcza w grze "Welcome Tour" (która, zgadzam się z Kubą, powinna być dostępna w zestawie z konsolą), w której mamy możliwość pograć w pierwszego Mario Bros w oryginalnej rozdzielczości, ale w trybie TV. Staruteńka gra zajmuje dosłownie ułamek powierzchni całego ekranu. Na szczęście, sama konsola nie jest bardzo duża, bo znaczny przyrost rozmiarów stałby w sprzeczności z jej przenośnym charakterem.



Sprzęt jest cieńszy i dobrze leży w dłoniach, a pokryty został bardziej matowym plastikiem. Może dzięki temu nie będzie się tak łatwo brudzić? Joy-cony natomiast są bardziej płaskie i wyraźnie dłuższe od tych z poprzedniej wersji oraz nadal zaskakująco lekkie. Istotną zmianą jest mechanizm ich przyczepiania do głównej konsoli – od teraz będą działać na magnes. Montowanie ich jest o wiele łatwiejsze i nie się tego zrobić na odwrót, jak to miało miejsce w przypadku starej wersji konsoli. Odblokowanie joy-conów odbywa się za pomocą przycisku z tyłu obudowy, nie ma więc obaw, że w ferworze grania zrobimy to przypadkiem.

Ale to, co sprzyja graniu w trybie handheld, niekoniecznie sprawdza się w przypadku gripa ładującego. Nie jest on już tak wygodny, a to za sprawą magnetycznego mocowania. Joy-cony wystają ponad jego obudowę, zaś kciuk opiera się o ich krawędzie. Na pewno jest to coś, do czego będziemy musieli się przyzwyczaić.



Wnętrze Switcha 2 nie zostało przed nami odkryte… przynajmniej nie w fizycznej wersji. Bo sporo czasu spędziliśmy z tytułem "Welcome Tour", który w przystępny i ciekawy sposób opowiada o technikaliach konsoli. Z szeregu krótkich gierek oraz quizów można było wyłuskać wiele informacji, na przykład o tym, jaką drogę przeszły głośniczki umieszczone w konsolce albo ile stopni wibracji posiadają joy-cony (w nowej wersji jest ich kilka). Sam tytuł przypomina walking sima, w których chodzimy maleńkim ludzikiem po czymś w rodzaju interaktywnego muzeum w kształcie Switcha. Możemy sprawdzić wszystkie funkcje nowej konsoli, przeczytać o każdym jej przycisku i slocie, a w międzyczasie zbierać achievementy za dobrze rozwiązane testy. To sympatyczny tytuł łączący Trivię z demem technologicznym, który, powtórzę to jeszcze raz, powinien być za darmo!



Ale więcej czasu poświęciliśmy grze, która ma stanowić crème de la crème Nintendo, czyli "Mario Kart World". W zasadzie ta odsłona Mario mogłaby nazywać się Ultimate – to wprawdzie nadal ta sama zwariowana, kolorowa ścigałka, ale jest w niej wiele nowości. Tytuł rozrósł się, bo założenie jest takie, że trasy składają się na jeden duży kontynent. W trybie Free Roam można swobodnie poruszać się między nimi i przy okazji wyszukiwać ukryte sekrety oraz wyzwania.

Mapy są zdecydowanie bardziej zróżnicowane, już nie wyglądają jak proste makiety. Obfitują w wiele sekretów i skrótów. Wiele z nich składa się ponadto z jednej ogromnej budowli, która widoczna jest z daleka i stanowi ukoronowanie wyścigu – tak było w przypadku monumentalnego zamku Browsera.



Pojazdy prowadzi się w zasadzie podobnie, co w poprzednich częściach. W rosterze nie widziałam możliwości personalizacji pojazdów – nie wybieramy im kół albo wzoru spadochronu/lotni, chociaż statystyki pozostają te same. Nowością jest opcja odblokowania alternatywnych wyglądów dla postaci kierowców.

Doszło też parę nowych power-upów, na przykład bohater może urosnąć kilkukrotnie i jako olbrzym rozjeżdżać przeciwników. Ma to o tyle sens, że teraz w wyścigu mogą wziąć udział 24 osoby. Bywają zatem miejsca, w których jest naprawdę tłoczno, a jeśli weźmiemy pod uwagę kolizję przedmiotów, to o kraksę nietrudno.



Tryby gry są te same, ale poza wspomnianym free roam doszedł też versus – tryb podróży, w którym poza samymi trasami pokonujemy też łączniki pomiędzy poszczególnymi lokacjami. Ciekawym trybem jest też knock-out, w którym ścigamy się w jednym długim ciągu złożonym z kilku tras, a za każdym razem do kolejnej rozgrywki przechodzi coraz mniejsza liczba graczy.

Szata graficzna jest spokojniejsza, a kolory bardziej stonowane, co jest pewnie podyktowane próbą urealnienia rozgrywki. Ale pytanie, czy jakakolwiek gra spod znaku Mario tego potrzebuje? To jest tytuł, w którym pewna infantylność nie przeszkadza, a stanowi immanentną cechę serii. W przypadku "Mario Kart World" owo wyszarzenie barw nie do końca mi pasuje. Ale z drugiej strony, sama rozgrywka nadal jest tak samo niepoważna i satysfakcjonująca.