Nintendo wciąż potrafi zaskoczyć. Graliśmy w "ARMS", ich nową bijatykę

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Nintendo+wci%C4%85%C5%BC+potrafi+zaskoczy%C4%87.+Grali%C5%9Bmy+w+%22ARMS%22%2C+ich+now%C4%85+bijatyk%C4%99-123195
Nintendo wciąż potrafi zaskoczyć. Graliśmy w "ARMS", ich nową bijatykę
Dwa lata temu, wydając pierwszego "Splatoona", Nintendo zamknęło usta wszystkim krytykującym ich za ciągłe odgrzewanie marek sprzed trzydziestu lat i brak odwagi w tworzeniu nowych. "Splatoon" okazał się ogromnym sukcesem, czego dowodem jest debiutująca za dwa miesiące kontynuacja. Zanim to jednak nastąpi, w połowie czerwca na sklepowe półki trafi kolejny nowy tytuł prosto z siedziby głównej Wielkiego N – "ARMS". Gra, która ma szansę przywrócić wiarę graczom w kontrolery ruchowe. Kilka dni temu wybrałem się do siedziby Nintendo of Europe, by spędzić kilka godzin ze świeżą, dopakowaną zawartością z wczorajszego Directa wersją gry i muszę przyznać, że "ARMS" skradło moje serce.


"ARMS" to opierająca się na sterowaniu ruchowym bijatyka, którą od wszystkich poprzednich gier tego typu na Wii/Kinecta/Move’a odróżnia jedno – ona po prostu działa. Jeśli sterowanie ruchowe wywołuje u Was drgawki i wracają wspomnienia tragicznych gier – w pełni Was rozumiem. Zapewniam jednak, że "ARMS" wynosi sterowanie ruchowe na zupełnie inny poziom – osobiście ani razu, podczas kilku godzin grania, nie doświadczyłem żadnych problemów z odczytywaniem przez konsolę moich ruchów. Co więcej, wzorem "Mario Kart 8", można w każdej chwili przełączyć się na standardowe sterowanie analogami i przyciskami. Założenie "ARMS" jest takie, że każdy ma mieć możliwość szybkiego zrozumienia gry i rozpoczęcia zabawy – czy to na jednym joy-conie, na dwóch, na standardowym kontrolerze czy też w trybie przenośnym.

 

Przy pierwszym kontakcie z "ARMS" w trybie zabawy na dwóch joy-conach wystarczy chwila, aby załapać podstawy sterowania i wskoczyć w wir walki. Machnięcie ręką odpowiada za wyprowadzenie ciosu, przechylenie kontrolerów w prawo lub lewo to ruch bohatera na boki, zaś złożenie rąk do siebie to blokowanie ciosów. Do tego są jeszcze przyciski ZL i ZR, tuż pod naszymi kciukami, za pomocą których skaczemy i robimy uniki, oraz L i R, których jednoczesne wciśnięcie skutkuje uruchomieniem specjalnego trybu furii. Dodatkowo, dzięki "sprężynowym" rękom bohaterów, po wyprowadzeniu ciosu możemy zmodyfikować jego kierunek odpowiednim ruchem. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że w przeciwieństwie do gier na Kinecta, "ARMS" wyłapuje poszczególne ruchy jako gesty, a nie przekłada je 1 do 1. Możemy więc spokojnie usiąść na kanapie i delikatnymi skinieniami wyprowadzać te same ciosy co machający obok rękoma na prawo i lewo przeciwnik. 


Przed rozpoczęciem pojedynku musimy wybrać jedną z dziesięciu ujawnionych na tę chwilę postaci, zdecydować którą z trzech dostępnych "rąk" ma założyć i ruszyć do walki. Każda postać ma swoje unikalne cechy, co dodatkowo urozmaica zabawę. Przykładowo ujawniona właśnie Twintelle potrafi na chwilę zawisnąć w powietrzu, aby stamtąd wyprowadzać ciosy, a dodatkowo, kiedy ma naładowane rękawice, spowalnia oponentów. Kolejny nowy bohater, Kid Cobra, potrafi ślizgać się po podłodze, unikając tym samym rękawic, zaś duet Byte & Barq ma, technicznie rzecz biorąc, trzy ręce, bo za trzecią robi mechaniczny pies atakujący oponentów. Podstawowe ruchy są oczywiście wspólne dla każdego bohatera, tak jak każda postać w "Street Fighterze" ma piąchę pod tym samym przyciskiem, jednak opanowanie zdolności każdego z bohaterów i wybranie swojego ulubionego na pewno zajmie trochę czasu.

Głównym trybem zabawy z "ARMS" są pojedynki jeden-na-jednego na podzielonym ekranie z drugim przeciwnikiem, ale to nie wszystko, co gra ma do zaoferowania. Dostępny jest też tryb walki na czterech graczy na split screenie, pojedynki z CPU oraz całkiem zabawne minigry. V-Ball to wariacja na temat siatkówki, w której odbijamy wielką bombę; Hoops to koszykówka, w której musimy złapać przeciwnika i cisnąć nim do kosza, zdobywając tym samym punkty, zaś 100v1 bazuje na znanej ze strzelanek hordzie, gdzie powalamy kolejne fale przeciwników. Do tego oczywiście dochodzą jeszcze pojedynki przez sieć. Brakowało mi tu jednak jednej rzeczy – namiastki trybu fabularnego. Gra dostarcza dużo rozrywki, np. za sprawą trybu "Grand Prix", w którym naszym zadaniem będzie pokonanie 10 przeciwników z rzędu, ale parę godzin z prostą historią byłoby mimo wszystko miłym dodatkiem.

 

"ARMS" to drugi po "1-2-Switch" tytuł Nintendo tworzony od podstaw na konsolę Nintendo Switch i tym samym pierwszy ukazujący możliwości graficzne hybrydowej konsoli. Zarówno "Zelda: Breath of the Wild", jak i "Mario Kart 8" swoje korzenie miały na Wii U, więc do tej pory nie wiedzieliśmy, ile mocy obliczeniowej siedzi w Switchu. "ARMSwygląda bardzo ładnie, ma świetne projekty postaci i plansz, działa w 1080p i stałych 60 klatkach na sekundę. Nie ma co zestawiać tej produkcji z topowymi grami z PlayStation 4, to chyba oczywiste. Co ciekawe, gra wygląda bardzo ładnie, nawet kiedy zabierzemy Switcha ze sobą i przełączymy się na tryb przenośny.

Co na pewno ucieszy fanów gier z alergią na słowa "season" i "pass", to fakt, że Nintendo będzie wspierało grę po premierze nowymi bohaterami, arenami i rękawicami zupełnie za darmo. Nie spodziewałem się tego, zwłaszcza po tym jak ujawniono dodatki dla "Breath of the Wild. To jednak świetny ruch, który może wydłużyć życie tego tytułu.


Premiera "ARMS" już 16 czerwca, tylko na nowej stacjonarce Nintendo. Zapowiada się rewelacyjna bijatyka, pokazująca, że sterowanie ruchowe to nie tylko szroty z Kinecta i dziwne gierki z iPhone’a. Co więcej, jeśli macie w domu nową konsolę Nintendo, to sami będziecie mogli się przekonać przed premierą, jak się gra w "ARMS" – w dniach 27 do 28 maja oraz od 3 do 4 czerwca odbędzie się "Global Testpunch”, czyli darmowe testy gry, do których dostęp będzie miał każdy – wystarczy tylko pobrać klienta gry z eShopu. Ostrzegam jednak – ta gra wciąga jak diabli!