Organizacja GLAAD opublikowała swój doroczny raport na temat tego, jak mniejszości seksualne są reprezentowane w filmach wielkich wytwórni. Wyniki sugerują, że Hollywood musi wykonać jeszcze bardzo dużą pracę.
GLAAD przyjrzało się 118 premierom 2019 roku wprowadzonym do kin przez Lionsgate, Paramount Pictures, Sony Pictures, STX Films, United Artists Releasing, Universal Pictures, Walt Disney Studios i Warner Bros oraz czterech mniejszych dystrybutorów należących do którejś z wielkich wytwórni. W 22 z nich (czyli 18,6%) pojawiały się postacie, które można było zidentyfikować jako należące do grona osób LGBTQ. To nowy rekord. Rok wcześniej zidentyfikowano 20 filmów na 110 (18,2%), w których pojawiały się mniejszości seksualne.
Okazuje się jednak, że w przypadku prawie połowy postaci LGBTQ (21 z 50) trudno mówić o obecności w filmie, skoro ich czas ekranowy liczony jest w sekundach i nie przekraczał minuty. Tylko w dziewięciu filmach postaci należące do mniejszości seksualnych przebywały na ekranie przez co najmniej 10 minut.
Bardzo słabo wypada różnorodność bohaterów LGBTQ w produkcjach hollywoodzkich. Tylko 34% postaci należących do mniejszości seksualnych miało inny kolor skóry niż biały. Jeśli już jakaś postać pojawiała się na ekranie, to najczęściej był to gej (15 z 22 filmów). Lesbijki można było zobaczyć tylko w 8 filmach, a postaci biseksualne w ledwie trzech. Najgorzej jest z widocznością osób transseksualnych, które w ogóle w filmach wielkich wytwórni nie pojawiają się.