Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję
Relacja

CANNES 2021: Ducournau – Heavy Mental

autor: Michał Walkiewicz / 14-07-2021 11:44
Festiwal w Cannes jest już za półmetkiem, a Michał Walkiewicz recenzuje kolejny film – mroczny thriller "Titane" w reżyserii Julii Ducournau, autorki kapitalnego "MięsaCzy Francuzka przebiła swój fantastyczny debiut? A może padła ofiarą klątwy drugiego filmu? Przeczytajcie naszą recenzję. 

***

Ziemniaki możesz zostawić


recenzja filmu "Titane", reż. Julia Ducournau


"Titane" – drugą fabułę Julii Ducournau, autorki "Mięsa" oraz najlepszej francuskiej "ekstremistki" w historii tego nurtu –  otwiera kontemplacyjny obraz podwozia samochodu. Kontemplacyjny, czytaj: erotyczny, gdyż kamera ślizga się po metalicznych powierzchniach, błądzi wśród wilgotnych przewodów i zagląda w głąb syczących zaworów. Po chwili akcja przenosi się do wnętrza samochodu, gdzie małoletnia Alexia udaje wyścigowy bolid i, naśladując odgłosy silnika, próbuje zagłuszyć dudniące radio. Doprowadzony do stanu wrzenia ojciec traci panowanie nad kierownicą, a dziewczynka kończy na stole operacyjnym, z tytanową płytką w głowie. Zanim wyjdzie ze szpitala i niczym bohaterka kontynuacji "Crash" Cronenberga z dwuznaczną czułością przytuli sprawcę nieszczęścia (to jest beżowego sedana, nie swojego ojca), usłyszy od lekarza: uwaga na neurologiczne symptomy. Ups. 

Po błyskawicznym czasowym skoku Alexia (Agathe Rousselle) jest chodzącym neurologicznym symptomem. W nocy pracuje jako tancerka w ulubionym klubie Mad Maxa i Christine, prężąc się na maskach cadillaków ku uciesze spoconych facetów w nabijanych ćwiekami skórach. Za dnia snuje się po sterylnych wnętrzach rodzinnego domu niczym zombie, rozdrapuje bolesne siniaki, z których sączy się czarna maź i trwa w wiecznym, bezgłośnym sporze z ojcem. Zaś na fajrancie uprawia seks z samochodami, morduje psychofanów i generalnie szuka swojego miejsca w niegościnnym świecie. 




*Przerwa na laudację* W trakcie seansu, mniej więcej w tym momencie nachyliłem się do kolegi po fachu i wymamrotałem coś o "kozackiej bohaterceBył to odruch bezwarunkowy, ponieważ wszystko, co robi Julia Ducournau, jest ostentacyjnie cool – w najlepszym znaczeniu tego niepotrzebnego słowa. Scena miłosnych uniesień w mustangu, rozegrana wewnątrz oświetlonego punktowo samochodu, przy saturacji kolorów rozsadzającej gałki oczne, z wykorzystaniem BDSM-owych akcesoriów, to coś, z czego nie wyleczy nas Nanni Moretti. Z kolei kiełkujący z erotycznego niespełnienia, masowy mord, jest niemal slapstickowym baletem przemocy, w którym zadawanie śmierci pozostaje ciężką, fizyczną pracą, świadectwem egzystencjalnego niespełnienia, skomplikowaną logistyczną operacją oraz dziecięcą zabawą w berka. WOW. *I po laudacji*

Oczywiście, życia na krawędzi nie da się prowadzić w nieskończoność. Kiedy los stawia na drodze Alexii znaczne policyjne siły, ta w odruchu desperacji ścina włosy, goli brwi, idzie na czołówkę z umywalką i podszywa się pod zaginionego przed laty syna kapitana straży pożarnej (pal licho, że według komputerowej symulacji powinna wyglądać jak trzydziestoletni Latynos). A jako że dziarski strażak Vincent (Vincent Lindon) ze łzami w oczach zaprasza nieobecną latorośl do swojego życia, karuzela absurdu rozkręca się na dobre. Zanim zarzucicie mi zdradzanie istotnych fabularnych szczegółów, poproszę o zaufanie i przypięcie wrotek: minęło dopiero pół godziny filmu.

Żadne streszczenie nie unaoczni zresztą rozmiarów tajfunu, który szaleje pod czaszką Ducournau. A także swobody, z jaką reżyserka kroczy przez zamieć, oraz intelektualnej precyzji, z którą odsłania przed nami szokującą prawdę: wszystko jest przemyślane. 

Całą recenzję autorstwa Michała Walkiewicza można przeczytać na karcie filmu TUTAJ




Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

powiązane artykuły

Najnowsze Newsy