Tylko dlatego, że nie ma celebryckiego parcia na szkło, nie fetuje się go jak mocno wątpliwe, ogrywające stały zestaw środków "gwiazdy" typu Linda, Pazura. Kiedy się pojawia w scenie - zawsze ją "kradnie", obojętnie, czy gra sowieckiego komisarza, czy księdza i robi to w taki sposób,że nawet , gdy jest to krótki epizod - widzimy pełną osobę z jakąś historią i przeszłością. A jego czytane książki to mikrokosmos.Polecam tu Vonneguta "Recydywistę". Ile razy do niej nie wracam jako tekstu czytanego - i tak słyszę głos p. Ferency'ego.