Nie mogłam oderwać się od tego wątku, nieźle mnie rozbawił :D po pierwsze te spory, czy aktorka jest wybitna czy jest beztalenciem. po drugie - czytanie w myślach Więdłochy i pewność, że spełnieniem jej ambicji jest gra w "m jak miłość". Po trzecie - przeraźliwie poważny ton Rittnera, który niby ma nas przekonać do jego zdania... :D Nie rozumiem tylko, jak na można jakąkolwiek aktorkę, w ogóle kogokolwiek nazwać "typowym nic"? Trochę to przykre. Rozumiem że tu chodzi o określenie talentu i uprzedzając - wiem, że aktorzy powinni liczyć się z krytyką, ale można było to ująć w grzeczniejszy sposób... Każdy ma swój gust, (kiedyś przeraziłam się gdy zobaczyłam, że moja znajoma oceniła m.in "American beauty" na 3 - moim zdaniem zwyczajnie się nie zna) ale błagam, trochę szacunku...
Źle zinterpretowałaś moją wypowiedź o M jak miłość, papużko. Chodziło mi o to, że w wywiadach A. W. wyznaje, że zależy jej na otrzymywaniu i odgrywaniu coraz to nowych, ciekawszych ról, w których się rozwinie bądź pokaże więcej swoich możliwości aktorskich. A tu proszę - ,, M jak miłość". Tam nie ma jak się rozwinąć. Potrzebowała pewnie trochę gotówki, więc zgodziła się na tę rolę. I uwaga - to nie jest krytyka! Bo zaraz na mnie się ona wysypie.. Ja uważam, że A. W. jest właśnie za dobra, by grać w jakimś mydełku.
Papużko? Chyba Ty źle zinterpretowałaś moją. Chodziło mi o wątek, który rozpoczął niejaki Rittner (Nie Ty) i tam nazwał ją "typowym nic, którego spełnieniem marzeń jest gra w tasiemcach". Radziłabym czytać ze zrozumieniem, albo przynajmniej zwrócić uwagę na to, że poza Twoimi wypowiedziami mogą być jeszcze inne, dotyczące tego samego.