Według mnie w I i II części zagrał naprawde bosko.... podziwiam go za to... Jeśli chodzi o postać Micheala to w pierwszej częsci był cool a w drugiej zszedł na psy.... musze obejrzeć III
O roli michaela można by długo dyskutować... W pierwszej częsci był dzieckiem... po powrocie ze sycylii wydoroślał i dojrzał do gangsterki... W II zmienił sie w bstie rządzącą twardą ręką... Jak mógł zabić brata?
"W trójce zagrał tak samo świetnie jak w II, a postać stoczyła się jeszcze bardziej."
Nie prawda. On się w III chciał zresocjalizować :)
Najlepszy był w dwójce w jedynce troche gorzej a w trzeciej częsci był taki słaby jak sam film. Mysle że 53. miejsce Godfather III w Top 100 ma dzieki jedynce i dwójce. Bo gdybys obejrzał tylko trójke to dałbys najwyzej 7
Jeśli twierdzicie że micheal się niszczy w trójce jeszcze bardziej to bravo! Łamią się schematy. Pomyśleli że by zrobić coś orginalnego. Takie filmy zawsze kończą sie dobrze .... jeśli można mówić "dobro" o mafii. Podobało mi się połamanie schematów w "Planecie Małp" gdzie główni bohaterowie poumierali. Takie filmy ogląda sie w napięciu. a gdy się kończą to zawsze ma się ochotę na więcej tych emocji. Według mnie Ojciec Chrzestny bije wszystko na głowe jeśli chodzi o to "wewnętrzne uczucie". u mnie zawsze narasta gdy dochodzi do momentu "egzekucji". I np wtedy kiedy Kay przyznała się do aborcji. Czytałem książke Ojciec chrzestny i musze powiedzieć że tak jak w przypadku Pottera Bije na łeb na szyje film. Gdy zastrzelono Sonnego, Puzo tak o tym napisał że pomimo dobrze znałem treść filmu, to książka wywołała we mnie też to "uczucie"
Sorry, źle się wyraziłem. Owszem chciał się zresocjalizował, cale poniósł całkowitą klęskę. Pozdrawiam.
Brylancie - mowie ci "To prowokacja" ;) - w III gral bardzo dobrze ale najlepiej w II, bo w I film "przejęli" Marlon Brando i James Caan zdecydowanie. Al pokazal sie dobrze juz po ich filmowej smierci bo tak byl ciagle w ich cieniu. Pozdrawiam.
Jaka ulga :)))) :D
Co do l to zgadzam sie calkowicie =] Ale w ll czesci byl troszke w cieniu De Niro.. w lll zaś nie mial praktycznie zadnej ,,konkurencji" (moze jedynie A. Garcia - swietna rola ale na pewno nie przyćmił Ala) dlatego ja uwazam ze w trojce zagral po prostu bezblednie :P
Pozdrawiam.
Jeśli mówimy już o Robrcie De Niro to nie wiem za co on tego oscara dostał... Jego rola w filmie była według mnie za krótka. Niedługo napisze co sądze o III bo dzisiaj wieczór mam zamiar oglądnąć.
PS. - dla tych co czytali I. Czy nie uwarzacie że gdyby bardziej rozwineli wątek Alberta Neri we filmie to film byłby dużo bardziej "sycylijski"?
De Niro wcale nie gral krotko - w filmie gral okolo 1-1.5 h a to nie jest malo, co do tego co powiedzial Brylant, moze i de Niro troszke Pacina przycmil, to jednak Pacino i tak stworzyl tutaj najlepsza kreacje Michaela Corleone. Pozdrawiam.