Świetne zagrał Obi-Wana w SW. Dziwi mnie jednak czemu tak narzekał na serię: w końcu z tego co wiem dostał baaaaaaardzo dużo kasy, stał jeszcze bardziej sławny. A jak mu coś nie pasowało to w końcu po Nowej Nadziei mógł przestać grać w kolejnych częściach Kenobiego...
Rola Obi-Wana stała się dla aktora przekleństwem.Już nikt nie pamiętał o jego wcześniejszych, wybitnych rolach,liczył się tylko stary Rycerz Jedi.To był taki aktor,dla którego sukcesy zawodowe ważniejsze były od wynagrodzenia.Co do SW Guinness miał więcej grać w trylogii,ale poprzez dokonywane na bieżąco zmiany w scenariuszu jego rolę zmarginalizowano i oto miał pretensje. z tego co wiem aktor nie dostał aż tak wielkiej gaży i dzisiejsze, niektóre "gwiazdy" wyśmiałyby takie zarobki.
Dlatego że ironią losu jest, że aktor który zagrał tak wybitną rolę w "Moście na rzece Kwai" został zapamiętany przez te masy gwiezdno-wojenne jako byle dziadek.