Mam przed sobą ponad sześciusetstronnicową biografię Hitcha. Przeczytałem ją dwa razy, widziałem niemal wszystkie filmy, które są Jego znakami rozpoznawczymi. Każdy jego film rozpoznałbym dzięki jednemu kadrowi. On jest dla mnie Królem filmu, którego nikt nie zdetronizuje.
Oczywiście Psychozę, Ptaki, Szał, Okno na podwórze znają chyba wszyscy, którzy choć trochę interesują się kinem (jeśli ktoś mówi, że Okno jest trochę przynudnawe, a Ptaki banalne, to gość nie zna się na kręceniu filmów i nie należy z nim rozmawiać), ale ja pamiętam jedną z ostatnich scen filmu Urzeczona. Ingrid Bergman rozmawia w gabinecie z mordercą, który mierzy do niej z broni. Kamera jest tak ustawiona, że widzimy wszystko jakbyśmy byli mordercą: Ingrid na środku gabinetu i przed nami rewolwer. Morderca nie potrafi zastrzelić kobiety, a kiedy ta wychodzi zwraca rewolwer w swoją (naszą) głowę i strzela. Widzimy ja bębenek się przekręca i bam....
W każdym swoim filmie Hitch miał przynajmniej jedną scenę,która zapada w pamięci, a Psychoza jest wprost skarbnicą takich scen.
I nikt mi nie wmówi, że Wes Creven jest mistrzem horroru, bo on poprostu nie sięga do kostek Wielkiemu Mistrzowi...
Nikt nie potrafi robić filmów jak Alfred, wielu próbuje naśladować, ale najzwyklej w świecie nie potrafią zawładnąć widownią tak, jak robił to On
cześć
Lakoniczna wiadomość :). Zdaje się, że także jesteś fanką twórczości Mistrza. Twój ostatni wykrzynik stawia mnie w zabawnej sytuacji: nie za bardzo wiem co napisać. Ale jeśli uwielbiasz filmy, a szczególnie Hitchcocka, to na pewno będziemy mogli sobie porozmawiać.
A tymczasem pozdrawiam.
PS: O jakich trzech detektywów Ci chodzi? (intrygujące) :)