W 2004 roku w walce z Ruizem go nie zwałowano i zdobyłby pas WBA?
Gdyby Gołoty nie wykiwano i zdobyłby pas WBA to byłby zapewne jednorazowym mistrzem świata.Nie wytrzymałby psychicznie tej całej sytuacji i pewnie przegrałby pierwsza walkę w obronie tytułu.
Zależy jeszcze z kim- w rewanżu z Byrdem czy z Ruizem byłaby realna wygrana, z kimś słabszym pokroju Oqunedo też. Z Holyfieldem mimo że był juz past prime miałby małe szanse. Rahman i Tua prawdopodobnie wygraliby przed czasem. Samuel Peter by się przyjechał jak czołg Wałujew- niewiadomo jakby Andrzej udźwignął walkę z takim gigantem. Brewster- sami widzieliśmy. A Vitali by go skompromitował.
Racja Andrzej nie lubial przeciwnikow ktorzy maja mocny cios i ktorzy caly czas napieraja a co do walki z Evanderem na bank skonczyla by sie na punkty ale ze skazaniem sam nie wiem kogo:)
Gdy oglądałem walkę na żywo wydawało mi się że Gołota wygrał lecz gdy obejrzałem na spokojnie powtórkę na tvn to już jego wygrana nie była tak wyraźna.Miał przewagę w pierwszej połowie walki ale póżniej dał się wciągnąć w styl Ruiza podobno najbrzydziej walczącego mistrza świata.Wydawało się jakby Gołota wysiadł kondycyjnie,źle się przygotował.Dariusz Michalczewski który przecież nie przepada za nim powiedział kiedyś że Gołota był w reprezentacji Polski najlepszy podczas czwiczeń kondycyjnych w górach tak więc nie powinien mieć z tym problemu.Ruiz pokazał serce do walki,miał cechy charakteru których brakowało Gołocie.Słyszałem wersję że Gołota miał zdobyć pas i zakończyć karierę,druga wersja była że miał zdobyć pas i dostawać słabych rywali.Ale tak jak napisał greggmm nawet jakby zdobył pas to prawdopodobnie by go szybko stracił nie tylko przez psychikę ale i motywację do treningu.
Don King wiedzial ze jak zdobedzie pas to zakoczy kariere to kasy z Goloty nie bedzie i zrobil wszystko by go oszukac ani jeden sedzia nie dal choc remisu w walce z Ruizem.
Ale lepsza wygrana walka z Ruizem, pas WBA w dorobku i ładna przegrana (najlepiej przez oszustwo) z Wałujewem. Wtedy na pewno dostałby jeszcze inną szansę mistrzowską, a co najważniejsze- nie doszłoby do tej nieszczęsnej walki z Brewsterem, która trwała 53 sekundy...
W roku 2005 Andrzej mial swietny balns a Valuev byl jednowymiarowy w kazdej walce walczy dokladnie tak samo mysle ze wtedy Andrzej nawet by wygral.Golota mial szczescie ze dostal walke z Byrdem bo rywal Byrda dostal kontuzji i King dal mu te walke i mial szczescie ze dostal potem Ruiza a nie Brewstera czy Vitalija.
Z Ruizem pierwszą połowę pojedynku stoczył bardzo dobrze. W drugiej poczuł się zbyt pewnie i przestał punktować Ruiza tylko zaczął boksować siłowo i wchodził z nim w przepychanki. Jednak nie wiem jakim cudem dając Andrzejowi rundę 10-7 za tą gdzie miał 2 knock downy i rundę 10-8, w której Ruizowi odjęto punkt mogli dać Ruizowi 114-111. Na pewno poza tymi 2 rundami Andrzej wygrał jeszcze jakieś, po prostu ewidentne oszustwo.
Jim Lampley po tej walce powiedział "Chętnie zobaczyłbym Andrew z Vitalim- to byłaby walka dwóch największych atletów wagi ciężkiej". Chociaż sądzę że walka z Vitalim by skończyła się tak jak z Lewisem czy Brewsterem, tylko że z biegiem lat porażka w 1 rundzie z Vitalim wyglądałaby lepiej niż porażka z Brewsterem...
Z Brewsterem przegral w 53 sekundy i jest na 2 miejscu jako najszybciej zakonczona walka o mistrzostwo swiata wagi ciezkiej w historii i w dodatku walka z Lennoxem 90 sekund jest w pierwszej 10
To nie miałoby większego znaczenia dla jego dalszej kariery, bo w 2004r. widać było że ta już zmierza ku końcowi. Po walce z Brewsterem rok później Gołota powinien skończyć z boksem, bo co się dalej działo, to już nawet szkoda słów. Generalnie lata 1996-99 to szczyt formy Gołoty, a lata 2000-05 to ostatnie warte uwagi podrygi (w 1999r. Gołota miał wypadek samochodowy i uszkodził sobie mięsień lewej ręki).
Interesujące jest jedynie to, że gdyby przełożyć kolejne walki Ruiza na walki Gołoty (gdyby mu dobrali tych samych przeciwników), to Toneya by zdyskwalifikowali tak jak to miało miejsce, a później moglibyśmy zobaczyć walkę Gołota vs. Wałujew, którą rzecz jasna by przegrał, ale ciekawie byłoby to zobaczyć.
Być może też gdyby zdobył ten pas, to odpuściłby sobie po przegranej z Wałujewem i odszedł jako mistrz, którym przynajmniej przez chwilę by był, a nie tak jak to miało miejsce naprawdę - walczył i walczył, i nawet zdołał przegrać z Saletą rok temu - bo być może czuł pewien niedosyt.