Odszedł Kieślowski, odszedł Has i odszedł Wajda. Niewielu wybitnych reżyserów miała Polska i teraz wszyscy oni nie żyją. Kolejnych filmowców tego pokroju już nie będzie.
Ja tu nie biaduję, bo mnie generalnie polskie kino zwisa i powiewa, szkoda jedynie że te parę jednostek, które mialy coś do przekazania jako artyści już nie żyje. A innych po prostu nie ma.
Czyli nie masz wrażenia ze sformułowanie "koniec polskiego kina" brzmi dość histerycznie. Bo przecież żadnego końca który wyznaczalaby śmierć Wajda nie ma.
Raczej powiedziałbym, że to definitywny koniec tzw. kina szkoły polskiej. Z dawnej epoki został jeszcze jeden wybitny polski reżyser, czyli Polański. Kino polskie ma się cały czas dobrze, bo kręcą tacy świetni twórcy jak Kolski, Jakimowski, Smarzowski, Pasikowski, Holland, Machulski, Koterski.