Nie będę mówił o polityce i o tym co dzisiaj dzieje się w kraju,bo to nie miejsce i forum na takie typu sprawy i człowiek inteligentny to zrozumie,zacofany będzie krytykował.bo w prywatnym życiu nie ma nic do powiedzenia więc będzie chciał pyskówką oczerniać ludzi bądż cio bądż inteligentniejszych od niego.Nie interesują mnie poglądy polityczne reżysera pana Andrzeja Wajdy,ale uważam,że trzeba go szanować za Katyń,Kanał,Zemstę,pana Tadeusza i wiele wiele innych wspaniałych filmów,których nie wymienie,ale cenie.Ten wybitny reżyser zasługuje na szacunek oraz uznanie za to co dał od siebie Polsce i polskiej kinematografi.To moje zdanie i tylko moje.Nie zakładam wątku tylko wydaje swoją opinię,że takiego reżysera jak on Polska będzie jeszcze długo szukać.Na chamstwo w stylu ty k**** ,porąbańcu on jest przecież za tym,za owantym nie będę odpowiadał,bo nie chce mi się marnować czasu.Na inteligente wypowiedzi w stylu moje zdanie jest jednak inne od twojego odpowiem argumentami popierającymi moją wypowiedz.Powtarzam jeszcze raz pana Andrzeja Wajdę należy może nie lubić,ale jakiś szacunek okazywaćnp. nie wystawiać 1 tylko dla tego,że ma inne poglądy,bo tak do niczego nie dojdziemy.1 wystawia się tylko wtedy jeśli jakiś film na podstawie książki czy gry jest naprawde żałosny,a znałeś go,bo grałeś w tę grę lub czytałeś powieść,ale najlepiej jest postawić chociaż 2,bo film może być kiepski,a aktorstwo dobre lub odwrotnie.Dlatego powtarzam pana Andrzeja należy szanować.bo zrobił bardzo wiele,bo przecież mógł wyjechać za granicę i tworzyć filmy z amerykańskimi gwiazdami.Dlatego ode mnie 10/10 za całokształt twórczości.
O, ilu chętnych do rozmowy o Wajdzie jako filmowcu ;-)
Powiem tak, jeśli za coś go szanuję, to z pewnością nie za Katyń (obawiam się, absolutnie każdy ze współczesnych polskich reżyserów, no może oprócz Żamojdy, nakręciłby to lepiej), Zemstę czy Pana Tadeusza, ale za Ziemię obiecaną i Dantona. I to by było na tyle (wg mnie) z naprawdę dobrych filmów Wajdy.
Brzezinę oglądałam wieki temu, a że nie utkwiła mi szczególnie w pamięci, stąd wnioskuję, że piorunującego wrażenia na mnie nie zrobiła.
Zgodzę się z Tobą mi jakoś filmy Wajdy też szczególnie się nie podobają- no może poza wspomnianą Ziemią obiecaną. A Katyń w jego wykonaniu to faktycznie była porażka- a szkoda bo przydałby się dobry film który mógłby nagłośnić tą historię, zwłaszcza poza granicami Polski.
Tylko że Katyń za granicą się podoba. Na Rottentomatoes ma 92 % pozytywnych recenzji ( jest ich 59), powiedzmy sobie szczerze żaden polski film nie odniósł tak wielkiego sukcesu poza granicami Polski. Nominacja do Oscara, nominacje w Hiszpani, Czechach, krytyków filmowych z Londynu jako najlepszy film europejski. Na IMDB ponad 5 tysięcy głosów i średnia 7,1. Więc nie mówmy że przydąłby się film który nagłośniłby tą historię bo już taki powstał. Film z pęknięciami ale nie taki zły jak niektórzy sądzą.
Ale to, że to są tylko nominacje, a nie wygrane, to też o czymś świadczy. Nominować to ja sobie mogę, za przeproszeniem, byle gówno.
Ale jednak być w piątce nominowanych spośród sześćdziesięciu kilku (*) to jest niemały sukces... A i w paru przypadkach skończyło się jednak zwycięstwami: http://www.imdb.com/title/tt0879843/awards
(*) To na Oscarach. Nie wiem ilu było kandydatów w innych nagrodach.
Ale na litość boską nominacja do Oscara świadczy o dostrzeżeniu filmu. Nie bronie Katynia dlatego że jest wybitnym dziełem jest filmem przyzwoitym z genialną końcówką. Katyń jest odbiciem tego co sie działo z Człowiekiem z żelaza - narzekania w kraju a za granicą bardzo duży sukces.
A Wajda nie musi prosić o szacunek bo jego ogromny dorobek mówi sam za siebie.
Na filmwebie panuje tendencja do prowadzenia zażartych dyskusji nie o filmach tylko kto miał jakie poglądy polityczne, co powiedział itd. Szczególnie to widać na stronie A. Wajdy. Tak więc proponuję żeby zacząć krytykować:
- Kawalerowicza za składanie PZPR samokrytyki i przynależność do PRON-u
- Antczaka za to że należał do PZPR miał nieograniczone środki na Noce i dnie podczas gdy taki Bareja kręcił jakimiś chałupniczymi metodami.
- Hoffmana za to że z ramienia partii ostro zaatakował Przesłuchanie Bugajskiego na kolaudacji
- Munka za to że był komunistą i kręcił na początku laurki dla Stalina
- Peckinpaha za to że był alkoholikiem i narkomanem
- Bergmana za to że fascynował go nazizm w czasach młodości
Oceniajmy twórczość nie życie prywatne niech osobiste wypowiedzi i życie nie mają wpływu na ich dorobek bo nie mówie tutaj o głupiutkiej P. Hilton tylko przwdziwych artystów których oczywiście można nie lubić ale chociaż docenić to co wnieśli do filmu czy całej kultury.
Mój drogi, nie do mnie z tą^ gadką. Nawet jeśli czepiam się gdzieś Wajdy za jego osobiste sprawki, to ocenę wystawiłam za całokształt filmowy, bo to w końcu strona filmowa. Ja naprawdę oceniam go bardzo słabo. Brak mu wizji, głębi myślowej (określenie nie moje), czegoś, co sprawia, że film nie sprowadza się tylko do opowiadanej historii. Ma to Has, ma to Kawalerowicz, ma to Marczewski, a Wajda (poza nielicznymi wyjątkami) nie. Przykro mi, tak to widzę.
A dlaczego nie do Ciebie z tą gadką? Odpowiedziałem na twój post. Intryguje mnie stwierdzenie "że brakuje mu wizji i głębi myślowej" czy można by było poprosić o jakiś konkret?
Ja akurat w tym temacie do przeszłości "politycznej" Wajdy się nie odwoływałam.
Chodzi mi o to, że jego filmy to w większości przypadków to po prostu opowiadanie historii, za wyjątkiem "Ziemi obiecanej" (gdzie wpisana jest refleksja natury aksjologicznej) i "Dantona" (natury politycznej).
Nie mogę się z tym zgodzić a co z refleksajmi na temat odchodzenia i śmierci w Brzezienie, Pannach z Wilka i najnowszym Tataraku? Dyskutowanie z mitami narodowymi w Kanale i Popiołach ? Czy przypatrywanie się kryzysowi człowieka w Bez znieczulenia?
Wg mnie stwierdzenie że Wajda opowiada tylko historię jest krzywdzące bo sprowadza go do pozycji zwykłego rzemieślnika który ma zabawić publiczność i nic więcej.
W ekranizacjach prozy Iwaszkiewicza nie wyszedł poza to, co mówi sam Iwaszkiewicz. O „Popiołach” to się wolę nie wypowiadać, bo to wg mnie jeden z najgorszych filmów polskich w ogóle (i to wcale nie przez konia). A i „Bez znieczulenia” zapamiętałam jako totalny szajs, udający jakieś egzystencjalne wynurzenia.
Wajda jest rzemieślnikiem, wyrobnikiem, kradnącym cudze „prawdy”, i tylko, wiem wiem, powtarzam się, przy „Ziemi obiecanej” naprawdę zabłysnął (przy „Dantonie” do końca nie wiem, bo dramatu Przybyszewskiej nie czytałam, więc nie wiem, ile jest tam jego, a ile jej).
A jak chcesz zobaczyć różnicę w podejściu do Iwaszkiewicza, to sobie obejrzyj ekranizacje Wajdy, przeczytaj opowiadania, a potem obejrzyj ekranizację Kawalerowicza i przeczytaj opowiadanie. On, żeby powiedzieć, co chciał, nawet nie musiał matce Joannie garba przyprawiać ;P
Tylko że oceniam film to co widzę na ekranie a nie na ile on jest zgodny z książką. Patrząc tymi kategoriami "Cienką czerwona linię" trzeba by uznać za pomyłkę jakąś.
A jeśli uważasz że: „Bez znieczulenia” zapamiętałam jako totalny szajs, udający jakieś egzystencjalne wynurzenia. - to ja chyba nie mam więcej pytań...
Nikt ci nie każe ze mną rozmawiać. A ja mam prawo do własnego zdania i nie będę się go wstydzić w obawie, że ktoś może uznać "że się nie znam”. Może i się nie znam, ale wiem, co widzę, i nie będę piać z zachwytu nad czymś, co mi się nie podobało.
Tylko dyskutujemy szanuję Twoje zdanie ale się z nim nie zgadzam z nim jak i z Twoją argumentacją. Co nie znaczy że mam latać za tobą z wodą święconą i Cię nawracać na uwielbienie dla Wajdy. Bez przesady :) Lepsza taka dyskusja niż słynne "filmwebowe" wyzywanie się. Ale wydaje mi się że ona nie doprowadzi nas do niczego.