Andy Whitfield

8,7
1 994 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Andy Whitfield

Nadal jestem w szoku... http://hosted.ap.org/dynamic/stories/U/US_OBIT_ANDY_WHITFIELD?SITE=AP&SECTION=HO ME&TEMPLATE=DEFAULT&CTIME=2011-09-11-20-42-20

natallap

;( Normalnie brak słów... dopiero zaczynał swoją karierę i to świetnie, grając Spartacusa. Szkoda, że umarł tak młodo, nie mogąc się w pełni rozwinąć i zaskoczyć nas kolejnymi rolami :(

VictoriaPL

wielka strata, wspaniałego aktora, terroryści chodzą po ziemi i zabijają niewinnych ludzi a taki facet jak andy umiera na raka

Valeriusz

Wspaniała rola Spartacusa.Szkoda,że odszedł z tego świata młody,wspaniały aktor.

Wielka strata.:(

wklos1

Kurde…sam nie wiem co napisać. Szkoda go, bo polubiłem go za role Spartakusa i za Gabryela. Naprawdę dobrze zapowiadający się aktor….
Będzie mi go brakowało na ekranie (RIP)

natallap

nie zasłuzył na taką smierx powinien umrzeć na arenie jak na gladiatora przystało w walce tylko kto by go pokonał ?

Black_Falcon

Paradoks, jego ostatnia serialowa postać też przecież umiera tragicznie...

SilverX

Masz na myśli spartacusa? Bo szczerze mówiąc nie rozumiem o którą postać Ci chodzi :)

bartosz18

No tak, tak.

SilverX

Na pewno oglądałeś ten sam serial ? :)

Black_Falcon

wielka szkoda:(

Black_Falcon

Normalnie miazga. Wiedziałem, że Andy zmaga się z rakiem. Na początku września miałem chwilkę wolnego czasu i zrobiłem sobie maraton ze Spartacusem (zaległość jeszcze z zeszłego roku). Ok. 7-8 września szukałem jakiś aktualnych info o jego sytuacji - nic nowego nie znalazłem (pomyślałem sobie, brak wiadomości to dobra wiadomość, pewnie chłopina w domu/szpitalu się kuruje). Dwa dni (22/09) temu znowu mnie tknęło żeby sprawdzić czy jest coś nowego - i było - Andy zmarł 11 września. Normalnie przez chwile zrobiło mi się słabo (może to kogoś dziwić/śmieszyć, ale akurat z empatią jest u mnie bardzo dobrze). Wzruszający list od żony aktora, normalnie miałem łzy w oczach.

Nie wiem dlaczego tak mnie jego śmierć poruszyła. Dla przykładu o śmierci Amy Winehouse media trąbiły non-stop przez ponad tydzień, dzień w dzień o tym słyszałem - i gdy teraz o tym myślę, to przypominam sobie, iż oprócz zaskoczenia i zwykłego ludzkiego "szkoda dziewuchy", większych emocji jej śmierć we mnie nie wzbudziła. Z Andym było zupełnie inaczej.

Ogromna tragedia człowieka i jego najbliższych, wielka szkoda i głeboki żal, i pytanie, jedno i to samo - dlaczego.