Ciekawe na jak długo, bo biorąc pod uwagę liczbę głosów obu gigantów kina może to się zmienić dość szybko.
Czołowe postacie rankingu zapewne nieraz będę zamieniać się miejscami. Hopkins, Pacino, De Niro, Depp, Nicholson, Freeman.
Natomiast DDL ma szansę wejść do elity naszego rankingu. Niestety jego występy w filmach często są o niezwykłej fabule, której wielu ludzi nie zamierza się zagłębiać.
Sam niewiele oglądałem z nim filmów. Jest wychwalany m.in. za "Aż poleje się krew", chociaż tego filmu nie oglądałem i jakoś nie kwapię się go oglądać, bo mnie po prostu nie interesuje.
Tak samo sprawa ma się z "Lincolnem". Tematyka filmu ni w ząb mnie nie zachęca do obejrzenia. Mogę dodać, że to nie jest moja praca aby oglądać takie filmy i je oceniać czy recenzować:)
raczej zjadł ;-))) smacznego ale Al myślę że ma sporę szansę odzyskać prowadzenie :-) w końcu on też jest mistrzem
Zdecydowanie zasłużone pierwsze miejsce :-) Pacino, chociaż genialnie gra, uczciwie jest za Hopkinsem.
Nie tylko te role są na koncie tych aktorów. Według mnie ogólnie w swojej pracy lepiej sobie radzi Hopkins niż Pacino. Zdania są podzielone i dla mnie rola Lectera jest bezkonkurencyjnie zagrana. I nie mówię tutaj, że Al nie umie grać! :)
Ale to chyba ich najlepsze. Przynajmniej dopóki nie widziałem "Tytusa" i "Sposobu na Szekspira" :)
Hopkins zaczął się właściwie na Milczeniu, Pacino już w latach 70-tych był królem (kariera u Coppoli, Lumeta). Zresztą ciężko ich porównywać bo prezentują inne style aktorskie.
Oczywiście obaj są wybitni, a kto kogo lubi to już sprawa subiektywna, ja akurat wolę Ala :)
Chodziło o to że jego kariera (hollywoodzka) nabrała dużo większego tempa, a lata 90-te to jego najlepszy okres.
Ale z tego co pamiętam Anthony w przeciwieństwie do Ala nie miał jeszcze żadnej z tych słabszych ról.
Na razie nie oglądałem żadnych pozycji 2005+ z tymi panami więc nie wiem czy mają słabsze pozycje na swoim koncie, choć i tak to nie ma znaczenia bo swoje dla kina już zrobili.
Nawet jeśli masz rację to w moim przypadku niewiele to zmienia bo i tak wolę żywiołowość Ala od oszczędności Anthony'ego :)
Bo ja wiem czy on taki żywiołowy? pewnie tak ale wątpię czy tak jak Connery w "Bondach" czy Eastwood w westernach Leone i serii "Brudny Harry". Anthony raczej też się nie oszczędza i wątpię by podążył śladami Hackmana. Henry Fonda też w sumie grał do ostatnich chwil. Sami epiccy seniorzy :)
W takim "Pieskim popołudniu" energia Pacino rozsadza niemal cały film. Clint żywiołowy? Przecież to niemal oaza spokoju :) Nie chodziło Ci czasem o charyzmę?
Fonda akurat miał szczęście że trafił na nie najgorszy okres w kinie, za ostatni swój film dostał nawet złotego ludka. "Dziadki" takie jak Al, Hopkins, Hoffman czy De Niro już takiego szczęścia nie mają i notują ostatnio gniot za gniotem.
Może i o charyzmę. Ale generalnie chciałem podkreślić jego zayebistość. Fonda to prędzej czy później i tak poszedł by za Stewartem na emeryturę. A Hoffman z tego co widzę stara się ograniczać, czyżby też nie długo emerytura?
Zapomniałem dodać że chyba tylko Jack trzyma klasę, choć pewnie znajdzie się jeszcze paru seniorów.
A Gordon-Levitt za chwile wyprzedzi Jacka Lemmona. I jeszcze Quentin Tarantino, no k...wa aktor wybitny. Szkoda klawiaturę męczyć.