Toć on lepiej zagrał choćby w "Okruchach Dnia" (chociaż film nudny jak diabli). A ludzie się podniecają rolą która była dość łatwa do zagrania (wiadomo że najlepiej się gra czarne charaktery). Hannibal jest kreacją znakomitą, wręcz genialną, ale na pewno nie najlepszą. Hopkinsa stać na dużo więcej!
Moją ulubioną chyba jest Prawdziwa historia, choć nie widziałem dużo filmów z akurat tym aktorem. Może kilkanaście.
ja około 34....i nie wiem która jego rola jest najlepsza.Jest w czym wybierać.Lubie Van Helsinga z Draculi Brama Stokera
zaledwie kilkanaście...ach jaki skromniś z Pana, Panie Uzi;-))hehe
ale już karnie na pytanko odpowiadam:
ano dlatego, że ta rola najbardziej w pamięc niektórym zapada, jest najbardziej znana, nie widziec Milczenia to grzech, a śmiem wątpic czy inne filmy z dorobku Sir cieszą się równą popularnością...a szkoda
"Cienista dolina"- cacuszko, polecam!
Bo "Hannibal" jest, mimo kunsztu aktorskiego Hopkinsa, łatwy w odbiorze. Natomiast dużo ludzi wymięka choćby na "Łuku Triumfalnym" czy wspomnianych już "Okruchach Dnia" nie potrafiąc docenić talentu aktora wymawiają się nudną (czyt. trudniejszą niż "American Pie") fabułą. Pozdrawiam.
ja mam jeszcze dużo filmów z Hopkinsem do nadrobienia, ale jak do tej pory to chyba tez najbardziej podobał mi się w "Prawdziwej historii".
Nie zgodzę sie że ,,Okruchy dnia'' to nudny film hopkins zagral tam rewelacyjnie i ta role stwaiam wyzej od roli hannibla w milczeniu owiec. Okruchy dnia rewelacyjne niemal arcydzielo a przegrany oskar z hanksem to duzy blad akademii!
Zgadzam sie w 100% z panem powyżej. Też uważam, że Oscar należał się bardziej Hopkinsowi, niż Hanksowi... No ale teraz wystarczy wypchana koperta i nagrodę otrzymać może każdy ;-)
Pzdr.
pamięta ktoś za co Hanks dostał tego Oscara? bo normalnie aż musze zobaczyc ten film,który uznali za lepszy od ,Okruchów dnia'
Za "Filadelfię". Uznali rolę Hanksa, za lepszą od Hopkinsa. Filadelfia nie miała chyba żadnych innych nominacji do Oscara, tylko tą jedną statuetkę, za najlepszego aktora.
Pozdro.
oglądałam ,Filadelfie',to dobry film.nie wiem czy lepszy od ,Okruchów dnia' trudno porównać,tak czy siak,zadecydowali i już
pozdro
nie wiem czy lepsza.Fakt jest taki że Hanks ni jak ma sie z talentem do Hopkinsa.Który jest zapewne zagrałby faceta chorego na HIV,(tyle że dobre kilka lat temu ze względu na wiek) a Hanks-kamerdynera? hmm
rola Hopkinsa była genialna,Hanksa dobra.ale trzeba wziąć poprawkę na mnie,że nie jestem obiektywna do końca;]
uważam że rola Hanksa był świetna! ,Filadelfia' to film bardzo dobry zasługujący na Oscara! a że akurat Hopkins przegrał...złe miejsce,zły czas
Słuchajcie, ja osobiście też uważam, że Hopkins bardziej zasłużył na tego Oscara, ale opinii jest zawsze tyle, ilu nominowanych, a wynik może być tylko jeden. Stało się tak jak się stało, nie ma co rozpaczać, tym bardziej że wygrał przecież bardzo dobry aktor za naprawdę znakomitą, poruszająca rolę więc tragedia i hańba żadna się nie stała. Uwaga kolegi Brylanta o wypchanych kopertach była więc mam nadzieję tylko niesmacznym żartem.
Pamiętać też należy, że Akademia kieruje się różnymi względami (nie, nie tylko finansowymi), np. społecznymi, a w przypadku "Filadelfii" mocno podkreślany był wówczas problem dyskryminacji mniejszości seksualnych i po prostu film ten trafił w swój czas.
Cóż, przy takich nagrodach nie zadowoli się wszystkich, zawsze się kogoś skrzywdzi. Nie zapominajcie też o genialnej roli Daniela Day-Lewisa w "W imię ojca". Jemu się ten Oscar należał nie mniej niż Hopkinsowi i też można by nad tym faktem długo się rozwodzić (powiem wam, że gdybym miał wybrać między nimi dwoma to byłoby mi cholernie trudno). No ale i Hopkins i Day-Lewis mieli już wówczas Oscara. Może ten fakt też jakoś wpłynął na członków Akademii. Nie wiem, ale wiem, że Hanks zagrał doskonale i nie można mówić, że nie zasłużył.
No to był taki głupi żart... ;-)
Jednak skoro - jak sam napisałeś - były duże problemy z homofobią, dlaczego Akademia Filmowa nie nominowała filmu w innej kategorii? Za scenariusz albo za najlepszy film? Gdyby kierowano się tymi względami, film otrzymał by dużo więcej nominacji, nie tylko jedną.
A ja nie jestem wcale taki pewien, że nie nominowała. O ile dobrze pamiętam, to chyba film nagrodzono także za piosenkę, choć to oczywiście mało istotna sprawa ;) Ale możliwe, że jeszcze jakieś nominacje były, trzeba by to sprawdzić. A po drugie, już sama statuetka dla najlepszego aktora jest niezwykle prestiżowa i fakt, że otrzymał ją taki film na pewno miał swoje znaczenie. Poza tym pamiętajmy o tym, co napisałem wyżej - główni konkurencji mieli już na koncie Oscara, natomiast Hanks nie był jeszcze wówczas tak uznanym aktorem i może ten fakt też jakoś zaważył.
Faktycznie, 2 Oscary - najlepszy aktor oraz piosenka, ale miałem na myśli oczywiście bardziej prestiżowe nagrody ;-) Jednak Filadelfia blado wypada z nominacjami przy Okruchach Dnia.
"Poza tym pamiętajmy o tym, co napisałem wyżej - główni konkurencji mieli już na koncie Oscara, natomiast Hanks nie był jeszcze wówczas tak uznanym aktorem i może ten fakt też jakoś zaważył"
Masz racje, ale to Oscar za NAJLEPSZĄ KREACJĘ, niezależnie od tego ile statuetek posiada nominowany aktor.
tu rodzi sie pytanie czy aby na pewno hopkins na oscara zasluzyl"?mowie o roli w milczenui owiec;gral malo i oszczednie aktorsko.
A od kiedy to oszczędność w grze stanowi czynnik dyskwalifikujący nominowanego? Jeśli takie a nie inne środki aktorskie służą końcowemu efektowi (a w tym wypadku efekt był więcej niż znakomity), to nie ma się w ogóle nad czym zastanawiać. A jeśli chodzi o czas ekranowy, to były wszak występy znacznie krótsze od tego, a również zostały nagrodzone statuetką, bądź też nominacją. Ilość minut spędzonych na ekranie nie jest w moim przekonaniu najważniejsza. To przecież fenomenalna, zapadająca w pamięć kreacja i choć Lecter nie ma szczególnie obszernego miejsca w fabule, to jednak czas, jaki Hopkins miał do dyspozycji, został przez niego wykorzystany w więcej niż 100%. Aktor wykreował postać przerażającą a zarazem fascynującą, która roztacza złowrogą aurę nawet w chwilach, gdy fizycznie nie występuje w opowieści.
Dla mnie zawsze najlepszą rolą Hopkinsa jest i będzie rola dr Treves'a w "Elephant Man".
Sam sobie odpowiedasz na pytnie zwracając uwagę, że "Okruchy dnia" są filmem dla wielu raczej nudnawym
(choć ja badzo lubię ten film).
Jest wiele filmów w których Hopkins pokazuje mistrzostwo - nie tylko Milczenie owiec ;) - po prostu ten film jest chyba jednym z najsłynniejszych a dla "kinoamatorów" po prostu Hopkins jest znany z własnie tego filmu czy też Joe Blacka - dla mnie niesamowicie zagrał we wszystkich filmach ale na zawsze zapamiętam go jako Hitlera w Bunkrze ;) polecam obejrzeć przynajmniej połowę jego filmografii - na prawdę warto :D a już teraz nie mogę się doczekać na Wilkołaka :D zapowiada się nieźle - czy taki będzie - zobaczymy - o Antka się nie martwię tylko o resztę w tym filmie ;)