Wymienię które już oglądałam:
Lew w zimie (momentami opera mydlana, ale warto obejrzeć dla Tonego)
48 godzin (średnio udana podróbka Jamesa Bonda, ale i tak warto obejrzeć)
O jeden most za daleko (podobno klasyk)
Audrey Rose (raczej kiepski)
Magia (jeden z najlepszych filmów Tonego)
Człowiek słoń
Dzwonnik z Notre Damme (gorąco polecam!)
Bunt na Bounty (kolejny z najlepszych filmów Tonego)
Łuk Triumfalny (niby kiepskie, ale do przełknięcia)
Dziesiąty człowiek (świetny pomysł, realizacja troszkę gorsza, ale mimo wszystko film wciąga niesamowicie)
84 Charing Cross Road (hmmm... trochę film o niczym. można obejrzeć)
Mussilini i ja (jeden odc, resztę niestety przegapiłam, ale mam nadzieję na powtórki. Chyba świetny! ;)
Loża szyderców (kawałek, nie podobało mi się)
Co ci można polecać, prawie wszystkie oglądnęłaś ;)?
Znam nieznajdujące sie na twej liscie "Blunt" - taki sobie, "Poczucie winy"- lekka holyłudzka opowiastka o perypetiach męza który postanawia pozbyc sie żony, ale nie przewiduje że zona z jego kochanką zawieraja przeciw niemu pakt - też taki sobie, "Bunkier" -nie podoba mi sie ten hitler, "Zmiana pór roku" - słaby, serial "QB VII " tez taki sobie, i te holyłudzkie komercyjniaki np. ze Stephanie Beacham i Lindsay Wagner ( na YT mozna wynalezc) - nie warte zachodu moim zdaniem
Może "Hamlet"- gra tam Klaudiusza, ciekawa rola -klasyka zawsze sie jakoś tam broni. Może "Dom lalki" też w miarę OK...
Może serial "Wojna i pokój" - tak, polecam - rola Biezuchowa naprawde mi sie podobała, ale sam serial nudnawy i sztywny
Jesli o mnie chodzi z tych przeze mnie nieoglądniętych to jakos tam jeszcze interesowałby mnie "Brzask" i "Sprawa Porwania Lindbergha" ale pojęcia nie mam skąd je wytrzasnąć. A w boxie - jesli nawet takowy jest- na pewno nie kupię.
A ja wiem skąd wytrzasnąć. Możesz wysyłać do mnie prywatne wiadomości? bo ja do ciebie nie...
Nie mogę. W ichnim dziwnym "regulaminie" napisano, że, cyt: "Wiadomości mogą wysyłać użytkownicy zaangażowani w tworzenie strony – w ten sposób chronimy Was przed otrzymywaniem spamu. Wystarczy 10 punktów, by już zawsze móc wysyłać wiadomości z danego konta – to niewiele, np. dodanie dwóch recenzji. Ale uwaga, wykorzystywanie poczty Filmwebu niezgodnie z regulaminem oznacza zablokowanie konta! "
Na razie mam 3 pkty i nieprędko uzbieram więcej ;))
Na IMDB zdarzyła się ostatnio ciekawa dyskusja o Hopkinsie. O rolach przed i po SotL. O ewolucji jego sposobu gry.Trafnie, bardzo trafnie, m. zd., wypowiada sie osoba o nicku "ahhjuicyfruit". Warto przeczytać:
http://www.imdb.com/name/nm0000164/board/thread/172916122?d=175473517&p=1#17 5473517
Całkowicie sie z tym zgadzam. Frag. na zachętę:
"Some of his early films I find almost unwatchable, because his acting is all over the place. Watch "Magic" for example. Or "Audrey Rose". Ye gods... his performance borders on hysteria. With "The Elephant Man", you first get a glimpse of the actor he's going to become: it's as if he's finally learned the virtues of economy. He stripped his acting down to the essentials. The intensity is there, minus the vain agitation.
That is the common denominator of all his great performances I think, in SOTL or Remains of the Day: economy. Subtlety. Things hinted at or implied rather than acted out. And it makes his acting all the more powerful. I hate to think what he'd have made of a part like that of Mr Stevens had he been given it 20 years earlier.
His acting now reminds me of a saying by Miles Davis: "Why play all the notes, when only the most beautiful ones are necessary".
In that respect, I find it fascinating to watch his evolution over the years. "
Szczerze powiedziawszy, to mi się podoba właśnie ten nadekspresyjny styl gry. Jestem też wielką fanką Ala Pacino, któremu też zarzuca się często nadekspresyjność. Właśnie o to chodzi :)
Dobra. Miałam możliwość obejrzeć Looking Glass War. Może za wcześnie na recenzje, ale oto ona:
Film ten oglądałam późno w nocy, po angielsku i niestety po paru kieliszkach czegoś mocniejszego. To wszystko mogło się przyczynić do tego, iż nie zrozumiałam za bardzo "zawiłej" intrygi przedstawionej na filmie. Ale gdy weszłam na stronę imdb okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która wytyka brak logicznej konsekwencji fabuły oraz skrótowe podejście do adaptacji książki. Chyba kluczem do zrozumienia motywacji bohaterów oraz tego co tak naprawdę zakulisowo się działo w tej intrydze politycznej jest znajomość książki... której oczywiście nie znam. Film jest podobny w klimacie do 48 godzin, niestety super agentem nie jest tu Tony ;)
Jeśli ktoś chce obejrzeć ten film jedynie dla Tony'ego musi wiedzieć, że Tony gra tam jedynie postać drugoplanową. Jest na początku filmu przez jakieś pół godziny, potem dopiero pojawia się na samym końcu. Właściwie urywki filmu które można zobaczyć na YT przedstawiają esencję jego występu - w filmie nie znajdziecie wiele więcej.
Nas Polaków może troszkę irytować rosyjski akcent głównego bohatera (ale całe szczęście nienachalny) oraz powielanie mitu o szarży pod Krojantami (polscy kawalerzyści przeciwko czołgom), który zdaje się jest niestety barwnym wymysłem scenarzysty a nie autora książki (konkluzje wyciągnięte na podstawie wypowiedzi użytkownika imdb). Główny bohater to troszkę zabijaka. Emocjonalny, lekko cyniczny, taki romantyczny kozak. Zarzyna wszystkich bez skrupułów nożami. Może jestem przewrażliwiona, ale trochę mnie zasmuciło, że już w latach 60-tych uważano nas za młotków od brudnej roboty. Fajnie rzeczy wygaduje angielska "narzeczona" Polaka: "Polacy są jak bezpańskie psy. Kto by chciał poślubić takiego?"
Jeszcze jedna kwestia. Tytuł polski "Cudzymi rękami" trafnie odzwierciedla treść filmu, natomiast oryginalny tytuł pozostaje dla mnie zagadką... ma ktoś jakiś pomysł co może oznaczać Looking Glass War? Dlaczego Glass?
6/10
Sprawa Lindbergha.
Pozostawię bez oceny, bo naprawdę nie wiem jaką postawić. Film nie jest zły aczkolwiek trochę się dłuży (2 godziny 20 minut). Nie jest też rewelacyjny. Ot taki zwykły, można obejrzeć lub nie. Główny bohater, porywacz grany przez Hopkinsa, pojawia się dopiero po pierwszej godzinie filmu, gdy zostaje schwytany. Przez kolejną godzinę mamy do czynienia z dramatem sądowym, w którym Hopkins prawie milczy. Dopiero na ostatnie półgodziny ma okazje wypowiedzieć jakieś dłuższe kwestie ;)
Można, ale nie trzeba.