Teoria Wszystkiego, Dwóch papieży, Czas mroku, Bohemian Rhapsody... Co mają ze sobą wspólnego te filmy? Jeden: wszystkie bazują na prawdziwych wydarzeniach. Dwa: w każdym z nich aktorzy mają miejsce do popisu i często kończy się to nominacjami do najważniejszych nagród.

TRZY: Żaden z nich nie ma prawie nic wspólnego z prawdą.

Wynika to z prostej przyczyny: Scenarzystą każdego z nich jest ANTHONY McCARTEN. I za nic osobiście nie rozumiem, jak ludzie mogą zachwycać się filmami na podstawie jego scenariuszy. W filmach biograficznych chodzi bowiem o to by opowiedzieć prawdziwą historię w taki oto sposób, by człowiek mógł w nią uwierzyć. Problem w tym, że w jego wykonaniu te historie to są zwykłe laurki. Które dzielą łatwo ludzi na czarnych i białych. Które są stronnicze, w których nie podejmuje się tematów tabu, bo mogłoby to pokazać ciemną stronę bohaterów - a w każdym z nich takie są. W końcu, wymyślają wydarzenia (mecz oglądany przez Papieży), które nigdy nie miały miejsca.

Ludzie łatwo w nie uwierzą, dadzą się oszukać emocjonalnym wstawkom (kolejna przez niego zmyślona scena z Churchillem w pociągu), ale szkoda że tak mało z nich orientuje się jak są przez tego człowieka oszukani. Jakakolwiek nominacja dla tego pana to zwykłe nieporozumienie. W biografiach to prawda bowiem powinna być najważniejsza, nawet jeśli bywa niezręczna. Ten Pan natomiast to całkowite jej zaprzeczenie. Jego twory to nie są żadne biografie, a zwykłe kłamliwe laurki na rzecz znanych ludzi.