Obejrzałam niedawno "Ciszę". Przed seansem pomyślałam sobie, że jest to kolejny łzawy kawałek TVN-u, coś jak przedłużenie przejaskrawionego programu "Uwaga". I wielkie zaskoczenie. Całkiem dobry film, z dobrymi rolami znanych aktorów i niezłą rolą młodego Królikowskiego.

Idźmy dalej. Wcześniej widziałam "Małą maturę", też dał radę. Jako reżyser i scenarzysta nakręcił "Noc życia". Debiut reżyserski bardzo udany. Czekam na więcej.

I ta śmieszna wpadka, gdzie trzech chłopców spiło się i rozrabiało na stołecznej ulicy. No proszę was. Ja jak o tym myślę to śmiać mi się chce, a jak widzę to oburzenie co poniektórych to jeszcze bardziej chce mi się śmiać. Akurat trwał sezon ogórkowy w polskiej prasie plotkarskiej. Można było kilka czarnych pasków na oczy ponakładać, nazwiska do inicjału skrócić (ale miałam frajdę z rozwikłaniem tej nazwiskowej zagadki) i mieć świetny materiał dla bulwarówki na wiele tygodni. Ludzie weźcie się puknijcie w łepetyny. Błędy młodości. Ja mam ich co najmniej 10 razy tyle na koncie. Fakt, nie aspiruję do bycia personą filmowego świata, ale to też jeszcze nie powód by tak jechać po tych ludziach i skreślać ich dorobek artystyczny.
Weźmy takiego Stockingera. Od lat gra świętego doktora Lubicza, a po pijaku jechał. Machalica, aktor jak się zwie też pije (a bo on jeden?).

Młody wyciągnie z tego morał, że się na wstępie takich numerów nie robi, bo społeczność z błotem zmiesza. Co innego jakby już 40 filmów nakręcił, w tym kilka z większym uznaniem publiczności. Wtedy wybacza się chlanie, ćpanie, latanie z gołym tyłkiem po ulicy (bardziej kobietom, ale faceci też mają wtedy większy upust) ;)

Tej afery za bardzo nadętej i rozdmuchanej ludzie mu nie zapomną, ale niech już pójdzie do przodu, bo czekam na jego dalszy rozwój zawodowy. W międzyczasie obejrzę Popiełuszkę i ponownie Noc życia.

I naprawdę jedno trzeba mu przyznać. Ma ekranową charyzmę. Inaczej nie byłoby tych jadowitych wpisów na forum. ;)