Nie wiedzieć czemu najbardziej lubię go oglądać w Dekalogach. Nie ważne czy jedzie tramwajem, czy siedzi przy jeziorku...
jakoś jego "postać" ma dla mnie jakieś "znaczenie"...
nie wiem jak to określić, ale coś to ma w sobie ta jego gra...
Zgadzam się, postać pojawiającego się mężczyzny jest niezwykle intrygująca. Zastanawiałam się, co tez może ona symbolizować, być może to niemy świadek ludzkich tragedii, obserwator wypełniającego się przeznaczenia, a może uosobienie cierpiącego Boga...Kto wie...
Zauważyłem, że w dekalogu jest w najwazniejszych momentach. czyli jak on się pojawia to trzeba się nastawić na coś ważnego w filmie, czy o co chodzi ?
Być może. Rzeczywiście, pojawia się w momentach istotnych dla fabuły filmu, głównie wtedy, gdy któryś z bohaterów ma podjąć jakąś ważną decyzję, robi coś "niemoralnego" lub dzieje się ogólnie jakaś mała lub większa tragedia w życiu jakiegoś człowieka. Nie wiem , co to może oznaczać. Myślę, że Kieślowski celowo wprowadził taka właśnie enigmatyczną postać, nie do końca czytelną dla odbiorcy, pozostawiając mu tym samym możliwość zinterpretowania tego na własną rękę. Ja skłaniam się ku temu, że może to być właśnie taki "ukryty Bóg"...
Sam Barciś mówił,że Kieślowski nie miał zamiaru go określać.Chodziło o to aby widzowie zastanawiali się nad tym.Może być i Bogiem i szatanem i aniołem śmierci czy stróżem,sumieniem.Dla mnie jest łącznikiem pomiędzy światem materii i metafizyki.