Zauważyłam ostatnio, że aktor ten posiada talent szczególny - psucia każdej roli, w którą się wciela, nawet jeśli film zapowiada się genialnie, a u swojego boku ma świetnych aktorów.
Zacznijmy od "Wojny domowej", która niosła ze sobą kilka ciekawych rzeczy. Zgrabnie napisany scenariusz, ciekawa fabuła, świetna gra aktorska Colina Firtha, Jessicki Biel czy K. S. Thomas. Nie zarzucę nic reżyserii, scenografii, specyficznemu, angielskiemu humorowi (który akurat nie każdy musi lubić), ale gdyby Barnesa zastąpiono kimkolwiek innym, wyszłoby to na plus dla tego filmu.
O "Opowieściach z Narnii: Książę Kaspian" nie będę się rozpisywać, bowiem zatrudnienie do roli nastolatka prawie trzydziestoletniego wtedy aktora (lat 27), który cały czas grał jakby mu kij włożono tam, gdzie słońce nie dochodzi.
Spłycona postać jasnowłosego, pięknego młodzieńca w "Dorianie Gray'u" wcale mnie nie zdziwiła - po wcześniejszych doświadczeniach nie spodziewałam się niczego dobrego.
Ktoś może mnie spytać, dlaczego oglądałam te filmy. No cóż... Colin Firth, do którego mam ogromną słabość, fakt, że to produkcje brytyjskie (bo tylko takowe z jego udziałem widziałam), do których także mam ogromną słabość, "Opowieści z Narnii" to książki mojego dzieciństwa, a Wilde'a uważam za jednego z najbardziej intrygujących i zmuszających do myślenia pisarzy, nie dziwne więc, że skusiłam się na "Doriana Gray'a".
Dalej przyszło "Killing Bono", na które też miałam ochotę. Czytałam książkę i byłam tak ciekawa tego, jak to wszystko wyszło, ale po przeczytaniu tylu niepochlebnych recenzji w angielskich serwisach wszystko było jasne. Kolejny dobrze zapowiadający się film, w którym gra Barnes, nie zachwyca publiczności.
Nie rozgryzłam tego, dlaczego on nadal jest zatrudniany, biorąc pod uwagę fakt, że aktorem nie jest dobrym, choć urodziwym.
Nie zgodze się z Tobą.Sądzę, że Ben nie jest zły.Moze czasami cos skboci, ale ogłlnie bardzo mi się podobał w "Narnii".Wydaje misie, że nie psuje każdej roli i, jak załuważyłaś opsada każdego z wymienionych - przez Ciebie - filmów ma świetna obsadę, a i reżyserowie są świetni, więc chyba wiedzą kogo zatrudniają, nie sądzisz?Wydaje mi się, że Barnes NIE jest klapą w porownani z niektorymi, innymi aktorami... .
Nie, nie wierzę, że wiedzą kogo zatrudnić.
Nigdzie nie napisałam, że jest zły. Napisałam tylko, że zmarnował kilka naprawdę fajnie zapowiadających się filmów. I sądzę, że w 2 przypadkach na 4 chodziło o złe obsadzenie właśnie /Dorian Gray, Opowieści z Narnii/.
Być może jestem za stara, żeby to zrozumieć, ale dla mnie "Opowieści z Narnii" to książki mojego dzieciństwa. A Kaspian był tam nastolatkiem. Chłopcem jeszcze. Gdy więc w tej roli obsadzono niemalże trzydziestoletniego aktora naprawdę mogłam być rozczarowana. Biorąc pod uwagę jeszcze fakt nienajlepszej gry aktorskiej, mam prawo mówić, że ten film był dla mnie klapą.
"Dorian Gray" też mnie zawiódł. Główny bohater był inteligentny i wyrachowany, oddawał się hedonizmowi w czystej postaci, jednak mimo tego miał mieć w sobie lekkość, urok i wdzięk, których to Barnesowi zabrakło, ewentualnie nie potrafił ich odpowiednio oddać. No i cóż, Dorian był ślicznym blondynem... ;)
A co do jeszcze jednego... Jak wyjaśnisz to, że przy świetnej obsadzie i świetnych reżyserach filmy z jego udziałem nie odniosły sukcesu? :)
To zależy od punktu widzenia.Zauważ, że prawie do każdej roli nastolatka biorą osobę dorosłą.
Wydaje mi sie, że źle sie ostatni wyslowiłam.Nie chodziło mi o to, że on jest taki wspaniały.Sądzę, że role Doriana lepiej odegrałby Alex Pettyfer ( on jest blondynem ), niż właśnie Ben.
Co do Narnii... sądzę, że to byl glupi pomysł, aby w ogóle zrobić z tego ekranizację.Lubię tę książkę i moje wyobrażenie bohaterów bylo zupełnie inne.Ja wogole nie lubie ekranizacji.
Jeśli chodzi o Bena:
Może i opsadzenie go w Dorianie Grayu i Narni, było błędem, ale to jeszcze nie znaczy, że aktor jest klapą.Wydaje mi sie też, że nie powinnaś osądzac go po jego gże, nie sądzisz?
Absolutnie nie oceniam go po jego "gże".
Przepraszam Cię bardzo, Roszpunko, ale jesteśmy na portalu filmweb, tak? Więc jak myślisz, jakie miejsce byłoby lepsze do subiektywnej oceny jego gry aktorskiej, jeśli nie to? Do takich właśnie celów zostało to stworzone - by napisać coś o aktorze, filmie, reżyserze czy serialu.
Nie mówię, że jest złym człowiekiem, nie mi to oceniać, nie znam go. Mówię tylko, że dziwnym trafem produkcje z jego udziałem nie stają się wielkimi hitami, a wręcz przeciwnie - klapami. Po części dlatego, że jego gra aktorska (szumnie powiedziane...) nie jest najlepsza.
Ja przepraszam, że się wtrącę, ale chciałam tylko zauważyć, że np. Wojna Domowa nie stała się klapą - w 2009 roku zgarnęła 2 nagrody z pięciu, do których była nominowana:)
Dobrze.Nie będę sie z Tobą kłuciła.Znowu napisałam coś innego, niż zamierzałam.Każdy ma prawo mieć własne zdanie i nie zamierzam Cię przekonywać do zmiany poglądów.Ja wiem swoje, Ty wiesz swoje ;)
No właśnie, dokładnie. Uważam, że forum służy do tego, żeby wymienić się poglądami, a nie wrzeszczeć, kłócić się, bić, bluzgać itp. czego oczywiście, żadna z Pań nie robiła:)
Może i masz rację.W każdym razie dziękuje za cywilizowana wymianę poglądow, chociaż sie z Toba nie zfadzam ;)
Teraz tak mi przyszło do głowy...
Wiemy już, że zamierzałaś ofuknąćjego grę aktorską, wiec myśle, że temat dyskusji powinien być inny, bo ten "Ben Barnes = klapa" bardziej pasuje do tego, że to właśnie jego, jako człowieka oceniasz... .Chociaż n ie wiem.Ja po prostu mam takie odczucie.
Intencją takiego, a nie innego tytułu dla tego wątku było raczej to, że kilka świetnie zapowiadających się produkcji nie odniosło sukcesu. Na lj'u pojawiła się dyskusja odnośnie Killing Bono (a właściwie książkowego odpowiednika) i po przyjrzeniu się bliżej zaczęłyśmy się zastanawiać, czy Barnes = klapa dla dobrze zapowiadającego się filmu. Stąd skrót myślowy "Barnes = klapa?" :)
Zupełnie nie chodziło mi o niego jako o człowieka i najdalej jestem od oceniania tego aspektu, jako że nie mogę wydać żadnej opinii na ten temat. Nie znam go osobiście, nie czytałam o tym co robi (choć nie kojarzę żadnego większego skandalu z jego udziałem). Nie lubię pochopnej oceny ludzi, dlatego wyrażam opinię o tym, o czym mogę - czyli o jego grze aktorskiej.
też sie nie zgadzam z Tobą ale każdy ma inne zdanie ;) a moje jest takie że Ben idealnie pasuje do grania roli "paniczów", "książąt" czy "rycerzy". Ma odpowiednią urodę do takich filmów.
Wiesz, tylko uroda to nie wszystko. Jemu brakuje warsztatu, umiejętności oddawania czegoś, dawania postaciom, które gra, wielowymiarowości.
Ja nie widzę błędów w odgrywanych przez niego rolach ale z czasem nabierze większego doświadczenia do grania w filmach.
Ależ proszę, nie wymagam dostrzegania tych błędów od nikogo.
Ale mam też swoje zdanie, którego nie zmienię, dopóki nie zobaczę porządnie zagranej roli i (powtarzając się) wielowymiarowości, charakteru, chęci przekazu czegokolwiek, a nie mdłego odklepywania scenariusza, iskry, czyli wszystkiego, co zawiera dobra gra aktora :)
Oj, uraziłam? ;)
Zapomniałam dodać, że to powinno być jeszcze z tupnięciem nóżki.
Ja nie muszę niczego udowadniać. Przychodząc tu, chyba czytałaś moją rozmowę z Roszpunką. Byłyśmy grzeczne, wymieniłyśmy się poglądami, ot tak po prostu. Ty przychodzisz, jęczysz, rozgrzebujesz, nieprzyjemnie się rozmawia. Wiesz dlaczego? Bo w przeciwieństwie do Roszpunki nie szanujesz mnie ani mojego zdania. A Twoje "to miej to swoje zdanie, ja mam swoje" mnie po prostu rozśmieszyło, stąd moja reakcja, do której miałam prawo. Ty się za to oburszyłaś niemiłosiernie.
P.S. Jeśli nie starszą niż 5 lat, to dodaj jeszcze 3 na początku.
Właśnie.Nie znamy go.Znam bardzo dużo ludzi, którzy oceniają aktorów jako ludzi po ich grze aktorskiej i plotkach.Cieszę się więc, że Ty do nich nie należysz.
Po jego grze aktorskiej mogę go oceniać wyłącznie jako aktora, tak samo jak malarza po pomalowaniu ściany.
A plotki, skandale... Niektóre rzeczywiście są oczywiste, inne już nie do końca - o ile jesteśmy zwykłymi ludźmi, oddalonymi o tysiące kilometrów, nie powinniśmy tak łatwo wydawać osądów.
Właśnie.Denerwują mnie ludzie, którzy mimo wszystko to robią.Dla mnie aktor jest aktorem i ( jesli go nie znam ) nikim wiecej.Znaczy, owszem jest człowiekiem, ale pod tym aspektem nie mogę go oceniać.
Tylko to działa w dwie strony czasami. Nie raz i nie dwa aktorzy biorą udział w akcjach charytatywnych tylko po to, żeby się pokazać, żeby pisali (i to dobrze).
Tak, wiem.No cóż.To ich wybór.Osobiście uważam, że jest to nietaktowne.Dla takich ludzi najważniejsza jest sława.Czy to dobrze?Oczywiście, że nie.JKednak mają wolną wole i chcą pokazać się z jak najlepszej strony.Pragną rozgłosu.Nie popieram i nie rozumiem takiego zachowania.Może ogółnie mało rozumiem? ;)
Ale tym to już mnie rozwaliłaś na 100%. Niby jak się ocenia aktorów niż ocenia aktorów jeśli nie jego grę? Po czym masz zamiar go oceniać? Po aparycji?
Młodo? Owszem.
I może to pokolenie, do którego ja nie należę, a z którego wywodzi się jakiś procent fanek Bena Barnesa, nie przywiązuje większej wagi do książek. Ale ja tak. I choćby jak młodo wyglądał, z pewnością nie wyglądał na trzynastolatka. A dokładnie w takim wieku był Kaspian w drugiej części "Opowieści z Narnii".
Jeśli nadal chcesz to ciągnąć...
Skoro mówisz o podobieństwie, wypadałoby napisać "film nie zawsze musi być taki sam jak książka", z racji tego, co powstało pierwsze. A "Opowieści z Narnii" to klasyk, który powstał już troszkę czasu temu ;)
Zgadzam sie.Mnie osobiscie denerwuje to że ekranizacje powieści gastronomicznie różnią się od książki.Barnes ( według mnie, gdy go pierwszy raz zobaczyłam ) wyglądał na 21 lat, nie mniej.Więc moim skromnym zdaniem na księcia Kaspiana był stanowczo za stary.Chociaż go lubię...jestem opiektywna.Co do reszty filmów...nie mam jakiegoś wyrobionego zdania.Czytałam Doriana Graya i Narnię i po prostu dziwi mnie, że wzieli człowieka, który Doriana z wyglądu nie przypomina.Zwłaszcza zdziwiło mnie, gdy Ben w castingu do roli Doriana Graya pobił Alexa Pettyfer'a.
Co do waszej "rozmowy", jeśli szczerze mam powiedzieć to do końca jej nie rozumiem.
"Jaredowa" - po co się wykłucać.To do niczego nie doprowadzi.Jak powiedziałaś - Każdy ma swoje zdanie.W pełni się z tym zgadzam i sdzę, że jeśli chcesz kogoś przekonać do swoich poglądów to wydaje mi się, że powinnaś szukać gdzie indziej.Ale to twój wybór, ja Cię z tąd nie wyganiam.Kazdy ma prawo sie wypowiedzieć, ale...w cywilizowany sposób.Nie sądzisz?
"rocmantic" - dziękuje za miłe słowa.Akurat tu sie z Toba zgadzam;)Przeczytałam tę wymianę zdan i jestem po Twojej stronie.Nie jestem jakąś wielką fankaBena Barnesa.Po prostu brąnie swoich poglądów.
P.S.Msz 35 lat.Dobrze zrozumiałam?
Pocieszę Cię może - ja sama tej "rozmowy" do końca nie zrozumiałam. Poczułam się traktowana jako człowiek gorszy tylko ze względu na to, jakie poglądy wygłaszam. A uważam, że dopóki owe poglądy nie są krzywdzące dla nikogo (oczywiście nie jestem za rasizmem, homofobią, traktowaniem zwierząt jak rzeczy, nie istot żywych), wszyscy mamy prawo posiadać je różne. I myślę, że nikomu nigdy nie chciałam narzucić swoich, tak samo jak włącza mi się reakcja obronna, gdy ktoś siłą chce narzucać mi jego.
P.S. Wkradł mi się błąd, tam miała być 2 ;)
Aha.No ja jestem młodsza...Właśnie ludzie są różni.Niektórzy za wszelką cenę chcą nam narzucić swoje poglądy.W każdym razie rozumiem Cię.Ludzie są różni, dlatego różnie nas traktują.Ze swojego doświadczeniw wiem, iż nigdy wszystkim nie dogodzisz.Pamiętam jak zaczełyśmy tę rozmowę.Byłam pierwszą osobą, która to skomętowała.Zastanawiałam się, jak chciało Ci się to pisać;)No... w każdym razie wydaje mi się, że ludzie, którzy chcą innych tylko strofować nie powinni się tu nawet rejestrowć, bo jak sama powiedziałas to jest miejsce, które służy do dzielenia się poglądami.My mamy zupełnie rózne, a sie dogadujemy.
P.S.Wydaje mi się, że to Jaredowa3 stara się udowodnić swoją wyższość i w ten suptelny sposób zwrócić na siebie uwagę.Ale co ja tam wiem?
P.S.2.Dzięki za pocieszenie...;)
Dogadujemy się, bo potrafimy powiedzieć "może masz trochę racji, ale ja mam swoje zdanie". Są gusta i guściki. Znam ludzi, który nie znoszą brytyjskiego akcentu i z tego powodu Firth, którego ja osobiście bardzo cenię, jest u nich z góry przegrany. Moja współlokatorka uwielbia blondynów, ja brunetów, obie uwielbiamy niebieskie oczy i jasną karnację u facetów. Ale żadna z nas nigdy nie tupnęła nogą i nie powiedziała, że jej zdanie jest lepsze. Bo nie jest. Inne nie znaczy ani lepsze ani gorsze. To, że nie doceniam Bena jako aktora nie oznacza, że nie pozwalam innym go lubić. A to, że ty go lubisz, nie oznacza, że nie pozwalasz mi go nie doceniać :)
P.S. Czymże jest opinia małego człowieka wobec nieskończoności świata? ;)
Ha!I znowu muszę się z Toba zgodzić.Moje zdanie zupełnie różni się od zdania moich przyjaciół.O ile ja lubię czytać książki, i takie tam - oni tego nie nawidzą.Ogólnie bardzo się różnimy.
Jak oddaliłyśmy się od tematu głównego?
P.S.Cytat Pascala?
Och, cały czas krążymy wokół tego, jak to ty doceniasz Bena Barnesa, a ja nie :)
P.S. Napisałam tak od ręki, nie żaden cytat ;)
Trochę się spóźniłem na kłótnię :D
W "Opowieściach" grał... średnio, naprawdę. Jednak abyś mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że jego gra to nędza, to powinnaś najpierw obejrzeć "Stardust". Film, jak dla mnie arcydzieło, stworzony na bazie obrzydliwiej, beznadziejnej książki. Istny majstersztyk, a gra chyba WSZYSTKICH aktorów jest wybitna. Polecam Ci ten film i chętnie wysłuchałbym Twojej opinii o Barnesie właśnie po jego obejrzeniu :)
pozdrawiam!
Zaciekawiłeś mnie teraz, z ciekawości zerknę na ten film, może coś ciekawego zobaczę.
Z drugiej strony, naszła mnie sugestia, że to li i jedynie potwierdzenie tego, że dobrym aktorem to Barnes nie jest. Dobry aktor się rozwija i gra coraz lepiej, a u niego ten proces - z tego co piszesz - przebiega odwrotnie. Bo co mi z tego, że on potrafił grać w 2007 roku, skoro w 2011 tego nie potrafi?
Może ma tylko takie przebłyski i jego następny dobry film będzie za rok, czy dwa? :D Jego rola w "Gwiezdnym Pyle" jest bardzo niewielka, ale też na samym początku, i niesamowicie miło nastawia na dalsze oglądanie. Jako aktor "na dobry początek filmu" sprawił się przyzwoicie, tj zachęcił do obejrzenia dalszej części spektaklu.
Tylko widzisz, czy to aktor 'z dobrymi przebłyskami' czy aktor 'dobry'? Nie mówię, każdemu może się zdarzyć gorszy/lepszy film, ale jak na 10 filmów jeden jest dobry, nie nazwę takiego aktora dobrym. Ani nikomu filmu z nim nie polecę, choćby jak dobry się wydawał.
Hah, ja nie mówię, że on jest dobrym aktorem :) Jedynie, że w Gwiezdnym Pyle się dobrze sprawił, chociaż niewiele jest z nim scen, które można by ocenić. Może jego przeznaczeniem są drugoplanowe bądź epizodowe role?
W sumie to on sie mniej więcej do 2008 rozijał, a potem poprzestał na laurch. Moze wygląda młodo, ale do "Narnii" był stanowczo za stary. W ogóle ja miałam odmienną wizję tego filmu. Obejrzałam z ciekawosci, bo "Narnia" ( jako książka) mi się podobała i chciałam zobaczyć ile z książki znajdzie się w filme. Ben wtedy w sumie mnie zawiódł, czgo się raczej nie spodziewałam. - byłam zdziwiona, że to on gra 14 - letniego chłopca. W reszcie filmów nie był lepszy. Jak juz mówiłam przebłyskiem nie jest i nie rozumiem osób, które kierowały produkcją (ale co ja tam wiem). Wydaje mi się, że producenci liczyli, ze image Bena jakoś przyspozy ogladalności - nastolatki za nim szaleją (chociaż też nie wszystkie)