Nie w tym roku, jak to było zapowiadane, ale w przyszłym Benedict będzie miał okazję spelnić swoje
aktorskie marzenie... Spektakl "Hamleta", ktorego pierwsze przedstawienia zapowiadane są na sierpień 2015
roku, wyreżyseruje Lyndsay Turner. London’s Barbican Theatre, gdzie wydarzenie się odbędzie, ma dużą
widownię (prawie 1200 miejsc) i znajduje się tuż obok St. Bart's Hospital :-)
:)
no czytałam, fajnie :)
mam nadzieję, ze to będzie rejestrowane i potem w jakiś sposób dostępne, bo na wycieczkę na spektakl nie mam szans
a nie lepiej byłoby już na stadionie Wembley albo w O2 Arenie ? ;) ja jestem lekko sceptycznie nastawiona do sztuk wystawianych dla tak dużej ilości widzów naraz .... no chyba że mam miejscówkę najwyżej w 2gim rzędzie pośrodku ;)
Gra dla tak dużej widowni na pewno jest wyzwaniem, chociażby dla głosu. Nie ma też szansy na intymny kontakt z widzem, bo aktor chyba nawet nie jest w stanie ogarnąć widowni... Z drugiej strony "Frankenstein" grany był dla widowni tylko o 50 osób mniejszej, a "The Globe" mógł pomieścić 3000 widzów :-)
Znawcy twierdzą, że środek 7 rzędu to najlepsze miejsce w teatrze. Ciekawe, czy jest już gdzieś kolejka, w której można ustawić się po bilety...
Pod groźbą wyrzucenia z widowni będą milczeć aż do ostatniego monologu Horacego :-)
A propos Horacego, bardzo mnie ciekawi reszta obsady - bo właśnie ponownie obejrzałam "Trzecią gwiazdę" i bardzo, ale to bardzo chciałabym zobaczyć na scenie z Benedictem także Toma Burke i JJ Feildsa. Oczywiście, Tomem H. tez bym nie wzgardziła...
wiesz co, mają tam na Wyspach po prostu aktorską rozpustę
tylu utalentowanych i przyjemnych dla oka i niegłupich na dodatek aktorów
no, ale mają w czym grać
nasi z talentami nie mają takich szans
SPOILER
nie uważasz, że morfinowy toast psuje nieco film?
i... nie mogłam sobie darować, kocham ten kawałek, mogę nieustannie go słuchać...
https://www.youtube.com/watch?v=WYPDqG8_bUs
Właśnie uświadomiłam sobie, że jestem w stanie wymienić ze 30 nazwisk dobrych brytyjskich aktorów 30-40-letnich, natomiast z polskimi miałabym problem...
Mam wrażenie, że "Trzecią gwiazdę" trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza, jako rodzaj układu zamkniętego (w tym morfinowy toast), inaczej wszystko w tym filmie może zacząć drażnić. Bardzo trudno jest mówić o śmierci tak, żeby było to zrozumiałe i do przyjęcia dla wszystkich, bo każdy jest na jakimś swoim etapie przemyśleń na ten temat, doświadczeń, ma inny balans wyparcia i akceptacji. To, co w filmie dla jednych jest prawdziwe, innych może odrzucać: zobaczą w tym fałsz, przesadę, patos, wreszcie zgrywanie się (jak w przypadku kreacji Meryl Streep w "Sierpniu"). Jakiś bubek na stronie "Trzeciej gwiazdy" stwierdził, że wszystko już było... Jak koszmarnie redukujący sposób myślenia trzeba mieć, żeby coś takiego napisać...
A piosenka jest bardzo piękna i przeraźliwie smutna...
oglądałam Trzecią gwiazdę jeszcze za życia mojej koleżanki, miała terminalne stadium raka
3 tygodnie temu zmarła
jestem daleka od infantylizacji śmierci, takiej "słodkojeb...ści..." - że się wyrażę wulgarnie
mnie film zmiażdżył, bo oddaje wiele z przeżywania odchodzenia mojej A.
ktoś kto jest spokojny, albo wije się na ziemi i wrzeszczy zbuntowany, że nie chce umierać, ktoś kto jest niemiły i roszczeniowy, a za chwilę zachowuje się tak, jakby przeświecała przez niego wieczna Miłość
morfinowy toast jest piękny, ale wg mnie zneutralizował dramatyzm i gorycz ich rozmowy o śmierci i życiu/niebyciu wiecznym, to było tak cudownie prawdziwe, podkreślające ekstremalną samotność człowieka w sytuacjach granicznych
w życiu tego pocieszenia nie ma i zbyt łatwe to pocieszenie w filmie
Dla mnie to nie było łatwe pocieszenie, ale raczej głęboko przemyślane słowa człowieka, który już zmierzył się z własnym bólem i strachem i podjął decyzję o odejściu, a rozumie, że jest jeszcze ta druga strona - ludzie, którzy zostają i którzy będą musieli poradzić sobie z jego śmiercią. To są słowa, które wydaje mu się, że powinny zostać powiedziane, chociaż może mieć tylko nadzieję, a nie pewność, że jakoś podziałają.To jego słowa, skierowane do jego przyjaciół - w podobnej sytuacji inni odchodzą bez słowa, jeszcze inni - jak przyjaciółka moich rodziców - zostawiają długą instrukcję dla męża...
ACCb wypowiadasz na głos moje pragnienia...
Duet Cumberbatch - JJ Feild bardzo mi się podoba, grali już razem dwukrotnie i dużo bym dała, żeby zobaczyć ich znowu razem i do tego na scenie. Tym bardziej, że pana Feilda ostatnio jak na lekarstwo, jeden z tych utalentowanych i niestety niedocenianych aktorów swojego pokolenia.
:) na oficjalnej stronie Barbican Centre już podali w jakim terminie będą wystawiać Hamleta tj. od 5 sierpnia do 31 października 2015 czyli 3 miesiące czyli w sam raz czas na nakręcenie czwartego sezonu Sherlocka ;)
szczegóły na temat biletów podadzą w maju, co w odniesieniu do odległości w czasie tj. grubo ponad rok czasu, jest mega abstrakcją ;)
ciekawe czy zrobią przedsprzedaż z ponad rocznym wyprzedzeniem ;)
Gdyby zaczęli kręcić 1 listopada, w życiu się nie wyrobią na 1 stycznia, do tej pory potrzebowali 1 miesiąca na każdy odcinek plus ok. 3 miesięcy na postprodukcję. Na miejscu Sue Vertue ustawiałabym produkcję na marzec-maj. Wówczas i spokojnie nakręciliby "Sherlocka", i Benedict miałby czas na próby "Hamleta". Oczywiście może sobie zrobić hardcore jak przy pierwszym sezonie, kiedy grał w teatrze "Frankensteina" i zaczynał kręcić "Bankiera", co poskutkowało zapaleniem płuc bodajże...
... i przez co nie mieliśmy przyjemności słyszeć go w jednym z odcinków Cabin Pressure
ja raczej myślałam o kręceniu Sherlocka między 5 sierpnia a 31 października, ale przy założeniu że Hamleta będzie grał co drugi-trzeci wieczór, bo z tak silną pozycją na ekranie stać go na to ;)
poza tym nie sądzę, żeby S4 Sherlocka ujrzał światło dzienne w okolicach Nowego Roku 2015, skoro Gatiss wziął się za pisanie nowych odcinków Doktora Who ... widać, że wszyscy zrobili sobie wakacje od Sherlocka (skoro już wiadomo jak przeżył) ;)
Tak czy siak 12 tygodni to nie wieczność, więc sobie poradzą, ustawili produkcję w zeszłym roku pomimo tysiąca spraw (bo Ben, bo Martin, bo debiut reżyserski Marka, bo 50-lecie "Doctora", bo debiut dramatopisarski Louise), to uda się ponownie. Może kosztem siwych włosów Sue, ale jest blondynką, to jej nie zaszkodzi :-)
Prze te jego "aktorskie marzenia" bedziemy czekać na nowy sezon Sherlocka do usra*ej śmierci :P ... Nie no, żart, cieszę się oczywiście. Ciekawe czy zarejestrują spektakl na DVD, obejrzec live nie mam szans a chetnie bym popatrzyła na księcia Hamleta
Nie strasz! Najpierw obowiązek ("Sherlock"), potem przyjemność ("Hamlet") !
Mam nadzieję, że tak ustawią obie produkcje, że Benedict zdąży przed spektaklem nakręcić kolejną serię - w końcu co za przyjemność chodzić w wełnianym płaszczu w środku lata :-)
Eee ale coś mi się obiło, że nowy Sherlock dopiero w 2016 .. Wiem, Gattisowi nie można ufac bo to troll i kłamca ale mam jakieś niejasne wrażenie, że na Sherlocka sobie poczekamy .... :/
No tak, ale mam nadzieję, że 2016 oznacza 1 stycznia 2016, zgodnie z Sherlockową tradycją :-)
Ostatnio kręcili od marca do września, z przerwami oczywiście, poprzednią serię też jakoś tak w lecie, sądząc po zdjęciach z dachu St. Bart's, gdzie makijażystki chroniły Benedicta przed słońcem. Skoro "Hamlet" rusza w połowie sierpnia i będzie na afiszach przez dwa tygodnie, to na dwoje babka wróżyła: albo nakręcą całość wcześniej, albo zostawią na po zakończeniu przedstawień. Ale wtedy będziemy mieli bardzo zmęczonego Sherlocka :-(
Nope. Wg. ostatnich informacji Hamlet ma być wystawiany nie przez 2 tylko 12 tygodni :D
Ja nie mam pomysłu na to jak Ben chce jednoczesnie ogarnąć Hamleta, Sherlocka, 3 filmy z tego roku (wiem, są już w post produkcji, ale ..) i daj Boże występ w Gwiezdnych wojnach, czego mu bardzo życzę, choć nic nie jest jeszcze przesądzone.
Będziemy mieli nie tylko bardzo zmęczonego Sherlocka (oby, tak jak piszesz, najpóźniej w styczniu 2016) ale także bardzo zmęczonego Benedicta :|
Ogarnie spokojnie, jak w zeszłym roku: "Sherlock" (plus promocja), film o Turingu, "Little Favour", 5 dużych premier, do tego nagrania radiowe, głos do kilku filmów, reklamy... A jeszcze zdążył być pierwszy raz w życiu na festiwalu rockowym w Glastonbury :-)
Nie no, o co my się martwimy w ogóle :P
To niech sobie jeszcze dorzuci zamiatanie Londynu i pieszą wycieczkę w Karkonosze :P Tyle czasu ma wolnego, to uniesie i to :)
W takim razie o niego się już nie martwie tylko o siebie,co bym dożyła tych wszystkich premier :)
Multikino sugeruje retransmisję: https://pl-pl.facebook.com/MultikinoPolska/photos/gm.1559525580962585/7877338946 27032/
Spróbowaliby nie...
Ciekawe, czy stać ich będzie na tę zapowiadaną transmisję 15 października... Rzadko mamy okazję uczestniczyć w takich światowych wydarzeniach, ale może tym razem :-)
Były w ogóle u nas w Polsce jakieś NTL na żywo? Bo odkąd śledzę to wydarzenie to chyba nie... Pamiętam, że ostatnio przy okazji "Coriolanusa" kina coś tłumaczyły, że obawiają się niskiej frekwencji na pokaz bez polskich napisów, ale np. w Czechach czy w Niemczech mieli transmisję normalnie z tłumaczeniem, więc zgaduję, że jedyny problem to koszt takiej imprezy.
(Co prawda zakładam też scenariusz, że będę spać pod teatrem, żeby załapać się na bilety ze zwrotów, ale to nie wyklucza opcji obejrzenia sobie transmisji jeszcze raz w Polsce :D)
a co mi tam, napiszę i zapytam, czy planują
frekwencja podczas retransmisji NTL (większość spektakli) była godna podziwu, więc jestem pełna nadziei
wierzysz w bilety ze zwrotów? ;)
To pytanie do mnie czy do ACCb? Moim zdaniem rok to dużo, w międzyczasie BC zdążył sobie zmajstrować dziecko i żonę, chociażby z powodu zmiany statusu matrymonialnego liczę na zwroty od tej części fanek, które... powiedzmy, że były zainteresowane sztuką z innych powodów niż sama sztuka. ;)
chyba bardziej niż Ty wierzę, że te fanki używają jednak głowy ;)
ale oczywiście życzę Ci powodzenia :)
Mam wrażenie, że jeśli jakaś dziewczyna wybierała się na "Hamleta" w celach "matrymonialnych", to żona i cumberbaby jej nie straszne :-)
Natomiast rzeczywiście rok to mnóstwo czasu i zapewne znajdą się nabywcy biletów, którzy z jakichś względów nie będą mogli przyjechać. Poza tym cały czas mowa była o puli tanich biletów, które mają być dostępne od wiosny.
Ciekawe, kiedy ogłoszą resztę obsady...
no i mam odpowiedź, piszą, że prawdopodobnie tak, jak tylko będą mogli to oficjalnie potwierdzą
każą śledzić Sztuka brytyjska w Multikinie 2015 na fejsbuku
O, to dobra wiadomość :-)
Mam tylko nadzieję, że nie przegapię... I że pokażą nie tylko w Warszawie.
http://www.filmweb.pl/person/Benedict+Cumberbatch-232426/discussion/%22Hamlet%22 +z+NTL+w+Polsce-2672885
A mnie się ten pomysł jakoś nie podoba. Wiem, że Benedict ma duży talent i o to się nie martwię, tylko on jest za stary na Hamleta, przecież to był młody chłopak i poza chęcią odnalezienia zabójcy ojca miał typowe młodzieńcze problemy i wątpliwości. Facet 40-letni, choćby zagrał najlepiej jak umie, nie bedzie wiarygodny w tej roli. Poza tym nic i nikt nie przebije Bena Whishawa jako Hamleta, miałam szczęście go widzieć i to było niezapomniane. Ale oczywiście życzę Benowi sukcesów w tej sztuce, tylko nie za bardzo do niej pasuje... Chciałabym myśleć, że nie został wybrany do tej roli tylko po to żeby ściągnąć do teatru widownię.
Tennant był w tym samym wieku co Cumberbatch kiedy grał Hamleta, a Branagh był raptem dwa lata młodszy. Gdyby to miała być adaptacja filmowa to może miałabym wątpliwości, ale w teatrze wiek nie robi aż takiej różnicy. Poza tym to kwestia interpretacji, nigdzie w sztuce Shakespeare nie zaznaczył ile książę ma lat. Kiedy Hiddleston miał grać Coriolanusa też były głosy, że jest za młody do tej roli, bo do tej pory obsadzano zdecydowanie starszych aktorów, ale znowu - nie wiadomo ile lat ta postać powinna mieć, więc to też jest kwestia interpretacji.
Rola Hamleta jest marzeniem każdego aktora, nic dziwnego, że Benedictowi tak na niej zależy... Bo to on starał się o możliwość wystąpienia w tej roli, chciał zagrać ją już parę lat temu, dopiero teraz się udało.
Hamlet to skomplikowana i wieloznaczna postać, dlatego tradycyjnie w teatrze grają ją aktorzy doświadczeni. Jedną z najlepszych kreacji, jakie widziałam, stworzyła w spektaklu Andrzej Wajdy Teresa Budzisz-Krzyżanowska, która miała wówczas 47 lat. Teatr to sztuka pod wieloma względami umowna, zresztą taka była za czasów Szekspira.
A Hamlet miał lat 30, jak wynika z analizy tekstu (monolog grabarza). Co prawda pojawiła się wersja, że 16, ale nie jest kanoniczna :-)